Tak się bowiem stało z decyzją komunalizującą działkę 170/2 w Wilczyskach (zob. scan2), która została wydana przez Wojewodę Małopolskiego 23 maja 2016 roku, a wniosek, na podstawie którego Wojewoda Małopolski wszczął postępowanie administracyjne, wpłynął, uwaga, uwaga, uwaga(!!!), 11 maja 2016 roku. Superekspres Pendolino i to na włoskich torach, a nie w Polsce, bo jak wiadomo tutaj może wykorzystać tylko połowę swoich możliwości. Jeśli mnie pamięć nie myli podobne, a nawet szybsze tempo, urzędnicy przedsięwzięli w sprawie jakiegoś kolejnego zezwolenia dla przedsiębiorcy, który remontował nie tak dawno dwór Długoszowskich w Bobowej.
Starosta Gorlicki, po otrzymaniu ww. decyzji Wojewody, umył ręce i uważa, że nie miał nic wspólnego z mordowaniem drzewa. Próbował tego dowieść w dokumencie z 8 czerwca 2016 roku, który opublikowałem w artykule http://gorliceiokolice.eu/2016/06/smutnej-ballady-o-zamordowaniu-jesiona-wynioslego-z-jezowa-ciag-dalszy-dzisiaj-refren-o-matactwach-bobowsko-gorlickich-samorzadowcow/. Mnie nie przekonał, ale, że grunt zaczął palić się Staroście Gorlickiemu i urzędnikom, na przykład pani Anecie Hec-Wałędze, pod nogami, to spróbowali w całości „zwalić” odpowiedzialność za działkę 170/2 na Burmistrza Bobowej.
Zostawmy na razie w spokoju Starostę Gorlickiego, który i tak nie może wyprzeć się kilku dokumentów na temat własnego udziału w aferze jesionowej i pochylmy się nad decyzją Wojewody. Ten akt administracyjny najwyższego stopnia, to prawdziwa perełka, co ja mówię perła w koronie wiedzy na temat gościńców, dróg, i traktów komunikacyjnych, wiedzy sięgającej czasów Monarchii Austro-Węgierskiej i miłościwie nam wtedy panującego w naszej poczciwej Galicji Cesarza Franciszka Józefa. Chrystusie Królu! Dlaczego tak światłych władców nie nosi dzisiaj ziemia europejska (o gorlickiej nie wspominając). Otóż w opublikowanej decyzji Wojewody jak wół galicyjski stoi, że już na początku XX wieku, w 1919 roku działka została przejęta przez Skarb Państwa Polskiego i przez całe lata pozostawała w zarządzie Funduszu Dróg Powiatowych Grybów (a potem innych instytucji drogowych). A zatem działka ta była drogą (gościńcem) już przed 1919 rokiem. I nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości, nawet wysokie układające się ze sobą mocarstwa po zakończeniu I wojny światowej. Jakie to ma znaczenie dla afery jesionowej?
Otóż, jeśli przyjąć stanowisko urzędników Burmistrza Bobowej (Barbara Falisz, Tomasz Kiełbasa) za pewnik, to znaczy, że jesion wyniosły (od co najmniej stu lat – ta uwaga, to są moje didaskalia) rósł na działce 170/2, to będziemy musieli uznać, że Franciszek Józef I, przedstawiciel domu habsbursko-lotaryńskiego, od 1848 roku cesarz Austrii i apostolski król Węgier (koronowany w 1867 roku), świeć Panie nad Jego duszą, był kompletnym ignorantem i idiotą. To znaczy sadził jesiony wyniosłe w swoim cesarstwie na gościńcach, a robił tak, żeby uprzyjemnić podróże dyliżansami, automobilami i furmankami wszelkiego autoramentu po drogach monarchii habsburskiej. Cóż to byłaby za nudna podróż, gdyby poddany cesarza, co krok nie musiał omijać na gościńcu jakiegoś jesiona wyniosłego.
Dożyliśmy czasów w Gminie Bobowa, że historie opowiadane przez dobrego wojaka Szwejka, jawią nam się jako niewinne i niepotwierdzone żarty z urzędników. Biedny Szwejk, a właściwie jego stwórca Jarosław Haszek, nie przewidział, że, po ponad 100 latach, cesarz Franciszek Józef I (świeć Panie nad Jego duszą) zostanie oskarżony o zadrzewianie cesarskich traktów podróżnych przez urzędników III RP. I za ten niecny czyn, jak na razie, nikt nie chce wziąć odpowiedzialności. Prawda panie burmistrzu z Bobowej?
Więcej na ten temat:
http://gorliceiokolice.eu/tag/jesion-wyniosly/.