Grześ ma rację. Namnożyło się ostatnio buntowników.
Od jakiegoś czasu rzuca się w oczy wielość blogów „politycznie niepoprawnych”. Nie wiem, ile już widziałem profili z deklaracją, że autor jest „politycznie niepoprawny”. Po bliższym zapoznaniu wychodzi, że autor jest po prostu prawicowcem. I, jak pisze Grześ, ma zazwyczaj około 20 lat.
Zastanawiam się właściwie, dlaczego uważają swoje poglądy za niepoprawne. Minęły już czasy, gdy nie było w Sejmie żadnej prawicowej partii (chyba że policzymy KPN i BBWR). Od tego czasu prawica rozepchała się łokciami na scenie politycznej i to raczej lewica może utyskiwać na swój los (plus ewentualnie korwiniści). Od kiedy Giertych został wicepremierem, pozowanie prawicowców na „politycznie niepoprawnych” trąci obciachem a sam ich „bunt” wygląda na „bez powodu”. A już szczytem politniepoprawnego obciachu jest kopanie leżącego Michnika, przed czym swego czasu nie ustrzegł się nawet autor tego bloga:)
Wygląda na to, że rację ma S. Janecki określając blogerów mianem bazarowych plotkarzy. Dziś mieli się jęzorami nie na placach targowych lecz w blogosferze. Prawie wszyscy przeciw czemuś się buntują, jedni przeciw WSI, drudzy przeciw kaczyzmowi – a to wszystko tylko słowa.
Bo jak słusznie pisze Grześ:
Bunt to co innego.
Bunt to nie łatwizna.
Bunt to nie słowa.
Bunt to nawet nie krzyk
Bo jeśli ktoś się buntował, to Jan Palach, albo Ryszard Siwiec, którego 40-lecie samospalenia będziemy niedługo obchodzić. Buntował się, nieporównanie mniej znany od wyżej wymienionych, Iłtuch, sołtys ukraińskiej wsi Korsynie (powiat kowelski, Wołyń), przeciwny mordowaniu Polaków przez Ukraińców, o którym można przeczytać w relacji Jana Ferszta:
Próbował tłumaczyć to swoim sąsiadom, zwolennikom rzezi. Na próżno. Bolał na widok tego, co się dzieje w polskich osiedlach. Nie widząc możliwości ratunku dla nieszczęśliwych, nie potrafił znależć i dla siebie miejsca. Któregoś dnia znaleziono go martwego pod krzyżem u rozstajnych dróg. Sam wypalił sobie w głowę z rewolweru. Wolał śmierć od okrutnej hańby, jaką ściągali na naród ukraiński jego pobratymcy. [cyt. za R.Niedzielko, Kresowa księga sprawiedliwych”, str. 56]
Buntował się Bohdan Narajewski, były upowiec z Rohaczyna (Tarnopolskie), który brał wcześniej udział w zabijaniu Żydów i Polaków, ale zmienił się radykalnie. Uznał, że nie ma sensu zabijanie sąsiadów, kobiet, starców i dzieci, tylko dlatego, że są Polakami. Z mordercy stał się obrońcą (…). To 25 marca 1944 r., kiedy banderowcy po spaleniu i wymordowaniu Polaków w Hucie (…) skierowali się do mojej rodzinnej wsi (…) stanął na moście prowadzącym do wsi i miał powiedzieć: “Przejdziecie, ale po moim trupie”. (…) Za swoją humanitarną ludzką postawę wobec Polaków Bohdan Narajewski zapłacił swoim życiem. [wg relacji W.Żołnowskiego, cyt. za R.Niedzielko, Kresowa księga sprawiedliwych”, str. 126-127]
Dziś odwaga staniała, wirtualny „papier” wszystko jest w stanie przyjąć. Czytając blogi ma się wrażenie, że połowa ludu netowego, gdyby mogła, ruszyłaby na odsiecz Tbilisi a druga połowa z takiej wyprawy zdezerterowałaby. Ale zastanów się, drogi kolego, cytując Tuwima („Rżnij karabinem w bruk ulicy!/Twoja jest krew, a ich jest nafta!”) czy zrobiłbyś to, gdyby groziła za to kula w łeb? Czy powołując się na Jezusa, poszedłbyś drogą wołyńskich baptystów i sztundystów, którym wiara zabraniała służenia w UPA a nakazywała ratować Polaków, za co płacili życiem?
My (blogerzy) przeciw niczemu się nie buntujemy, po prostu spotykamy się na swojej agorze, pogadamy, pokłócimy się i rozchodzimy do domów. Do następnego dnia. Dopóki blogowanie nie da jakiegoś efektu w sferze realnej, dopóty będziemy tylko przekrzykującymi się przekupniami.
Tekst pochodz z bloga Mohorta