Gdybym miał oficera prowadzącego, dajmy na to takiego generała Gromosława Czempińskiego, co to był oficerem prowadzącym doktora Andrzeja Olechowskiego, to może bym był i ministrem i zasiadał w radach nadzorczych spółek i kto wie kim jeszcze!
Przyszło i mnie zarejestrować się w urzędzie o mylącej nazwie urząd pracy, jako osoba bezrobotna. Uczyniłem to tylko dlatego, żebym mógł pójść za darmo do medyka. Po paru dniach dostałem z samego powiatowego urzędu pracy aż dwa pisma. W pierwszym poinformowali mnie, że zostałem zarejestrowany jako bezrobotny, a w drugim, że kilka lat temu wyrejestrowali mnie spośród bezrobotnych. To drugie pismo ma datę późniejsza niż to pierwsze, więc pewnie jest bardziej aktualne. Niedługo później dostałem kolejne pismo z powiatowego urzędu pracy, w którym to napisali, że zrobili jakieś dochodzenie i, że wyszło, że te parę lat temu wcale nie dlatego mnie wyrejestrowali spośród bezrobotnych, że nie stawiłem się czy coś, ale dlatego, że podjąłem pracę, tak, jakby czyniło to różnice. Ale dalej nie wiem czy mogę za darmo pójść do medyka. Na szczęście dolegliwości same mi przeszły.
A w urzędzie zmiany, zmiany, zmiany… co prawda dalej jak im się powie dzień dobry to nie odpowiadają, ale za to teraz pomieszczenie jest duże, widne, odmalowane, bo kiedyś co tu dużo gadać, siedzieli w takim chlewiku, komputerów tyle, że ledwie się mieszczą, więc od razu widać, że urzędowi pracy się powodzi. Pomyślałem tak, gdy przypomniały mi się zarzuty, ile to budżet państwa, w więc podatników kosztują bezrobotni. Ile kosztują, to ja nie wiem, ale wiem, że ja to chyba niewiele, ot jeden druczek, który wypełniłem i drugi, który dali mi do przeczytania i podpisania. To chyba, aż tak wiele nie kosztuje. Do medyka to i tak boję się pójść, żeby mi czasem rachunku na kilka czy kilkanaście tysięcy nie wystawili. Więc może to wcale nie tak dużo ci bezrobotni kosztują, ale urzędy pracy. A swoją drogą robiłem ostatnio zakupy w sklepie internetowym. Do zakupów dołączony był rachunek. Z niego to właśnie dowiedziałem się, że wzbogaciłem państwo o prawie 100 zł. To chyba dużo, 23 % wydanej sumy.
Pracy w moim zawodzie jest bardzo dużo, można powiedzieć, że rąk do pracy brakuje, o czym świadczy fakt, że te same osoby zajmują po dwa, trzy stołki: co najmniej jeden na uczelni i jak nie PAN, to IPN, albo archiwum, albo jeszcze coś. Zwykły człowiek, taki zatrudniony, to pracuje 8 godzin dziennie. Kiedy się wysypiają ci biedni naukowcy, którzy pracują na trzech etatach? Pewnie w domu, w łóżeczku z pierzynką, termoforem pod czterema literami i starzejącą się babą obok, bo to, że pracują na trzech etatach oznacza tylko tyle, że z trzech instytucji biorą kasę. Wydawać by się mogło, że stan badań nad przeszłością zyskałby, gdyby każdy historyk mógł mieć tylko jeden etat, wówczas o wiele większa liczba osób zajmowałaby się badaniem przeszłości i byśmy o tej przeszłości więcej wiedzieli. Ale widać nie o to chodzi.
Bo pomyślmy przez chwilę, co by to było, gdyby tak każdy mógł badać takie zasoby archiwalne jakie chce, pisać co chce, i jeszcze, żeby mu wydawali to, co napisał. Od razu byłby nieporządek. Już tam Sławomir Cenckiewicz z Piotrem Gontarczykiem napisali coś nie tak jak należy o Bolku i zaraz Cenckiewicz pożegnał się z IPN, już tam Paweł Zyzak nie tak napisał też o Bolku w pracy magisterskiej, z której powstaniem nie miał nic wspólnego IPN i sam prezes zapowiedział, że umowy IPN z nim nie przedłuży. A co ma piernik do wiatraka można byłoby zapytać. Widocznie ma. Historią więc powinni się zajmować odpowiedzialni towarzysze, sprawdzeni, tacy co to wiedzą, co należy, co nie należy, co jest właściwe i co nie jest właściwe, a tego dowiedzieć się mogą z niezawodnej Gazety Wyborczej (ci „niepoprawni” z Rzeczpospolitej), albo ich protegowani. No właśnie, ci tacy młodzi i już na stanowiskach, to są właśnie osobnicy, którzy skorzystali z protekcji. Protekcję zaś można uzyskać, jeśli nie dzięki związkom rodzinnym, układom partyjnym, to dzięki bezwzględnej wierności wobec pryncypała. Umiejętności, dorobek nie mają z tym nic wspólnego. Przypomina to zupełnie przyjmowanie do PZPR. Taka młoda swołocz, co to chciała należeć do partii Lenina i Marksa wstąpić sama z siebie nie mogła, ale musiał ktoś z ramienia partii go tam wprowadzić, co tam się jakoś u nich nazywało. Ten zwyczaj pozostał we wszystkich instytucjach państwowych, samorządowych itp. Też trzeba mieć kogoś kto załatwi stołek, kogoś kto zapewni kierownictwo, że ten nowy, to taka sama świnia jak i my, że nikomu na ręce patrzył nie będzie, za to będzie obijał się jak inni, robił drobne szwindle, chlipał kawkę, obdzwaniał rodzinę, ale sprawozdania pisał, że wszystko jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Ale co tam takie kariery. Gdybym miał oficera prowadzącego, dajmy na to takiego generała Gromosława Czempińskiego, co to był oficerem prowadzącym doktora Andrzeja Olechowskiego, to może bym był i ministrem i zasiadał w radach nadzorczych spółek i kto wie kim jeszcze!
To tyle na dziś. Jutro trzeba wcześnie wstać. Konkurencja wśród zbieraczy puszek po piwie duża, a takich puszek o pojemności 500 ml trzeba znaleźć ok. 52, żeby był kilogram. A za kilogram u nas w skupie to płacą jakieś 3,00 zł, co trzeba przyznać, jest przyzwoitą ceną. I to jest moje zajęcie, a historią niech zajmują się inni. Im wolno.
PS. Oświadczam, że nie mam zamiaru popełnić samobójstwa. Brzmieć to może śmiesznie, ale co zrobić, takie czasy. A za to, to ja już nie odpowiadam.
Nazywam sie Michal Pluta. Mój oficjalny blog i wszystkie teksty: konfederata.bloog.pl.