NUPOLE (3)
10/07/2012
471 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Mroczny patchwork political fiction z 1987 r. – element 3
Nupolis, 30.03.19.. . Mieszkanie Klary i Tomasza Penar.
– Panikujesz Klaro. Po prostu panikujesz.
Z kuchni dobiegał wściekły łomot. Klara zmywała.
– Pewnie. Ja zawsze panikuję. Czy stać mnie na coś więcej niż babskie histerie?
– Uspokój się – Tomasz wstał ociężale zza stołu, szukając popielniczki. – Są przecież jakieś granice. W końcu ustawa dotyczy ochotników. Nie odważą się…
– Ochotników! Boże, jakiś ty naiwny! Oczywiście nie wiesz jak to jest u nas z ochotnikami. Pewnie zapomniałeś też o sprawie nocnych aktywistów…
– To było co innego.
– Nie przerywaj mi. Ty nawet nie przeczuwasz, do czego oni są zdolni. Nie wiesz też oczywiście, że wczoraj zabrali Helenę…
– Zwykłe badania okresowe…
– Które potrwają dwanaście dni.
– No i co z tego?
– Dla ciebie nic. Bo niby skąd miałbyś wiedzieć, że za dziewięć dni Helena ma owulację.
Tomasz zasępił się.
– Coś w tym jest – mruknął. – Jacek nie miał tęgiej miny, gdy go wczoraj spotkałem. Jak długo oni są małżeństwem?
– Dwa lata.
– To prawie jak my. Ale trudno będzie znaleźć jakąś prawidłowość. Może biorą alfabetycznie?
– Nie sądzę. Za łatwe. Ludzie zabezpieczyliby się jakoś.
Skończyła zmywać, wytarła ręce i usiadła, sięgając po papierosa.
– A już mi się nie podobało, kiedy wprowadzili obowiązek rejestracji i obserwacji cyklu menstruacyjnego, pamiętasz?
Tomasz westchnął.
– Mieliśmy poczekać z tym jeszcze pół roku. Nie bardzo stać nas teraz na dziecko. – Moglibyśmy poczekać. Gdybyś był tak zaradny jak na przykład Horkar… Jakieś zaświadczenie o czasowej niezdolności, może infekcji wirusowej, czy ja wiem…
– Skąd ci u diabła znajdę znajomego ginekologa – rozsierdził się Tomasz. – Horkar to facet bogaty, wszyscy lgną do niego, zresztą ma dobre układy w dzielnicy z… a co ci się będę tłumaczył. Trzeba było wyjść za niego. Ponoć szalał za tobą.
Podeszła z tyłu, splatając dłonie pod jego podbródkiem. Przez moment poczuł sprężystość jej piersi i nagle ogarnęło go pożądanie. Powiódł ręką na oślep, usiłując pogłaskać ją po policzku.
– Jakie mamy szanse? -spytał.
– Spore – mruknęła, szczypiąc wargami jego ucho. – Za trzy dni owulacja.
– Może się uda. Nie zdążą cię zabrać w tym okresie. Nawet gdyby chcieli. Za duża bezwładność biurokracji. Ponoć wydają jakiś atest…
Jej dłoń wśliznęła się zgrabnie pod koszulę, pieszcząc owłosiony tors. Odchylił się, przesunął rękę po krągłych pośladkach. Mięśnie rąk napięły się znienacka i już trzymał ją mocno. Objęła go rękami za szyję. Długie włosy łaskotały mu kark, ustępując miejsca gorącym wargom. Podniósł się ciężko z krzesła, unosząc ją w kierunku łóżka. W tym momencie zaterkotał dzwonek. Otworzyła oczy, niemile zdziwiona.
– A to kto? – Pewnie Karol. Całkiem zapomniałem. Obiecałem pożyczyć mu wiertarkę.
Delikatnie postawił żonę na podłodze.
– To nie potrwa długo – dodał, odwracając głowę i puszczając filuternie oko.
Usiadła na brzegu łóżka, odruchowo poprawiając włosy. Z przedpokoju dochodziły stłumione odgłosy rozmowy. Trwało to trochę za długo; gdy usłyszała podniesiony głos męża, zniecierpliwiona otworzyła drzwi, omal się z nim nie zderzając. Z wyrazu twarzy odczytała błyskawicznie, że to wcale nie Karol przyszedł. Spojrzała w głąb przedpokoju. Ujrzawszy dwóch mężczyzn w czarnych uniformach ze złotymi lampasami zaniosła się histerycznym szlochem.