W każde święta media emitują „Kevina samego w domu” bądź „Szklaną Pułapkę”. Z perspektywy czasu oglądanie tego, nie wydaje się być, aż takie nudne, jak oglądanie co kilka lat tego samego, nudnego odcinka serialu: „Reformowanie PZPN”.
Kiedy widzę tłumaczących się członków PZPN, różnych mądrali co to prawią jak zmodernizować piłkarską "stajnię Augiasza" oraz polityków wołających o pomoc kuratora, przypominają mi się piękne czasy studiów.
Tak się składa, że pisałem pracę magisterską na ten temat; nie powiem, działacze PZPN postarali się, abym mógł się napracować, a akcja zmieniała sie w zawrotnym tempie jak w filmie z Jamesem Bondem.
Ledwie "polaczki" zdążyli się nacieszyć przyznaniem współorganizacji EURO 2012, a już kumple Listkiewicza i spółki grozili, że jeżeli, zechcą to ten "wspaniały polski sen" przemieni się w "narodowy koszmar". Co ciekawe dziennikarzy pokładali wielką nadzieję w "mądrości Seppa Blattera oraz UEFA" kompletnie nie rozumiejąc, że to jest taka sama mafia, a kto wie, może nawet jeszcze gorsza.
Tak nie, może być! Kolejny działacz ze ścisłego grona zatrzymany! Rozgonić to towarzystwo. – myślał sobie pospolity kibic obserwując kolejne zatrzymania, i zdenerwowany żądał bardziej zdecydowanych działań od Tomasza Lipca. A Lipiec, jak przystało na ministra "pisowskiego rządu" wsłuchując się w głos ludu, tak postępował. My, ludzie dobrej woli z podekscytowaniem obserwowaliśmy działania "reformatorów", którzy w naszym imieniu próbowali zrobić porządek w PZPN. Później okazało się, że minister sam został zatrzymany przez CBA, i niczym się nie różni od towarzyszy z PZPN. Lipiec skończył tylko jako przestępca, dla przykładu Dębski skończył w grobie, a i Drzewiecki ma nadszarpniętą opinię. Pamiętam, jak Palikot tłumaczył, że afera z długami Drzewieckiego w USA to zemsta "mafii piłkarskiej". W każdym razie, ci cą chcą zmieniać PZPN w przyszłości okazują się podobnymi draniami; pamiętam jak dziennikarze podnieceni w samym superlatywach opisywali pracę mecenasa Tomczaka w Wydziale Dyscypliny PZPN; zestawiali go z działaczami PZPN na zasadzie przeciwieństw: dobry i zły. Co teraz powiedzą, kiedy został zatrzymany w głośnej sprawie Gromosława C. Stanisław Janecki, podczas jednego z "antysaloniku" Rafała Ziemkiewicza R powiedział,że niedługo będziemy musieli mówić Donald T. oraz Ewa K. Bardzo gorzki ten dowcip, ale ileż zawierający prawdy o naszych, ukochanych elitach.
Wszystko fajnie, tylko co z nami? Ludźmi, którzy emocjonalnie angażują się w te sprawy, wspieraliśmy ich, jak tylko potrafiliśmy, kibicowaliśmy im. A oni zapowiadając kolejne konkretne działania, reformy PZPN i polskiego futbolu, kłamali nam w żywe oczy, grali ten swój podły teatr.;przywdziewali szaty
"reformatorów, idealistów, ostatnich sprawiedliwych", a byli jeszcze gorszymi sukinsynami od tych z PZPN. Komu tu w takim razie ufać?
Janowi Tomaszewskiemu? Nie odbieram mu zaangażowania w walkę z PZPN, oraz szlachetnych, nieskazitelnych intencji, ale jeżeli się okaże prawdą, że rzeczywiści współpracował z SB i nigdy o tym nie wspomniał, to znowu pojawią się wątpliwości.
A co, jeśli rzeczywiście jest tak jak mówi Stanisław Michalkiewicz, że to wszystko co widzimy to "teatr" sponsorowany przez gangsterów, którzy różnią się miedzy sobą tylko przynależnością do sitwy oraz wyznaczonymi rolami? Jeżeli jest prawdą to nam jako gawiedzi pozostaje tylko udawać zachwyt i oklaskiwać wspaniałych aktorów.