Wielu z nas grało kiedyś w „Monopoly” i dobrze poznało zasady tej to planszowej gry. Gra ta została wymyślona przez Elizabeth Magie w okresie Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych, a polega na tym, że gracze na wstępie otrzymując jakąś sumę pieniędzy, okrążają potem pionkami planszę, kupują nieruchomości. lub je sprzedają, budują domy i hotele, a kto na ich polu stanie ten musi im płacić. Gracze bogacą się, lub bankrutują, a wygrywa ten gracz który przejmie cały interes, cały majątek w swoje ręce – tym samym staje się monopolistą. Co prawda to jest tylko gra, którą da się powtórzyć, lecz w życiu do powtórki już może nie dojść, bo ten który posiadł w takiej grze cały majątek, nie pozwoli nam na to – otoczy siebie i swoje dobra ochronnym kokonem. Taki kokon nazywa się „Trust”- a przynajmniej ja tak nazywam ten kokon o jakim wspomniałem – kokon skupiający w swoim wnętrzu związek oligarchów.
Rozdział 2
Nie wiem ile obecnie powstało takich trustów, ale logicznym jest, że najważniejszym z nich będzie ten, na czele którego stać będzie najbogatszy z najbogatszych
– Capo Di Tutti Capi, lub grupa kilku najbogatszych rodzin na świecie wywierająca ogromny wpływ na pozostałych członków trustu – są ich mózgiem, oczami, uszami i językiem. Biorąc pod uwagę, że ich majątki sięgają bilionów dolarów, a może dziesiątek bilionów dolarów (nikt dokładnie sum tych nie zna), to można domyśleć się, jak potężną siłę ci ludzie przedstawiają – a tym samym daje nam to też jasno do zrozumienia, jak wielki wpływ mogą i z całą pewnością wywierają na wszystko co w świecie się dzieje, i mało prawdopodobnym jest, by bez ich udziału cokolwiek ważnego w świecie, a nawet w poszczególnych państwach się wydarzyło – tu już nie ma miejsca na samowolę – wszystko musi być z tymi ludźmi skonsultowane i to dlatego z rządów różnych państw udają się oddelegowane osoby na tajne zebrania międzynarodowych grup. Co to dowodzi? A więc dowodzi to temu, że niemal wszystko co nas dotyka, to co oglądamy, czytamy, słuchamy, posiadamy, odczuwamy, cały poziom naszego życia nie dzieje się bez udziału i decyzji oligarchów trzymających mocno stery władzy nad całym niemal światem. To wszystko uzależnione jest od tych to oligarchów skupionych w trustach, dowodzących tymi trustami.
Wielu ludzi utożsamia skupionych ludzi w trustach z masonerią i mają w tym rację, a to dlatego, że charakter tych to organizacji jest bardzo do siebie zbliżony – choćby wziąć pod uwagę samą tajemniczość obu tych organizacji – na myśli mam oczywiście samą górę, to znaczy wyższe stopnie wtajemniczenia. Ale ja trusty identyfikuję też z „piractwem”, które moim zdaniem wiele łączy wspólnych cech z oligarchią. Jedną z tych wspólnych cech to nienawiść do Kościoła Katolickiego, a kolejną wspólną cechą jest zachłanność.
Komuś może to się wydać śmieszne i dziwne, że ja piractwo stawiam tak wysoko – na sam szczyt, tam gdzie ludzie śpią na złocie i innych kosztownościach. Ano stawiam je właśnie tam, bo piractwo zawsze pojawiało się i pojawia tam gdzie jest złoto, gdzie można robić złote interesy. Oczywiście współczesne piractwo to już nie to, z dawnych wieków, i inne dziś obowiązują już metody zdobywania łupów, niż to było przed wiekami. Kiedyś piraci mogli zadowolić się zdobyciem powiedzmy dwóch galer, jak to miało miejsce w roku 1504 u wybrzeży Włoch, kiedy to dwaj bracia zwani „Rudobrodymi”, zajęli papieskie kosztowności.
Wielki udział w zwalczaniu piractwa mieli ludzie noszący na swych piersiach, czy też u boków swych płaszczy zakonnych „Krzyże” białe, czerwone i czarne. Byli to rycerze Zakonu Maltańskiego, ale też rycerze Zakonu Krzyżackiego, który pod kierunkiem Wielkiego Mistrza Konrada von Jungingena (brata Ulricha) w lutym 1398 roku, dosłownie zmiótł piratów zwanych „Braćmi Witalijskimi”. Jeśli już piraci kogoś się bali i do kogo czuli największą też nienawiść, to byli to rycerze kościoła katolickiego.
Historia piractwa jest bardzo ciekawą historią. Ciekawe są ich zwyczaje, prawa, wiara, czy symbole. Piractwo sięga starych odległych czasów, wspominali o nich na glinianych tabliczkach pisarze starożytnego Egiptu. Pisano o nich i w średniowieczu. I z tych to zapisów można się dowiedzieć, że nie byli to ludzie miłego usposobienia – ludzie tolerancyjni – ludzie kierujący się dobrocią, miłością, miłosierdziem. Z opisów wynika, że byli potwornie okrutni, a w szczególności wobec zakonników i zakonnic. Ludzie którzy ocaleli z ich pogromów mówili, że to dzicz opętana przez demony. Bywało i to nie rzadko, że piraci kazali sobie płacić okupy, a kto nie płacił, tego spotykała surowa kara. Wystraszeni Królowie zbierali okup głównie obciążając tym swoich poddanych, ale z własnych kas też dawali.
Wiele osób zna piractwo jedynie z czarnej flagi na której widnieje biała czaszka i skrzyżowane piszczele, tymczasem piraci często wywieszali na swoich masztach też flagę czerwoną, a czynili to wówczas gdy okręt który chcieli zająć postanowił się bronić.
Dziś współcześni piraci, gdy chcą zająć czyjś okręt, przedstawiają go światu na przykład jako wylęgarnię terroryzmu i robią potem swoje. Współcześni piraci, gdy chcą się pozbyć jakiejś konkurencji, skarżą taki podmiot na przykład za łamanie prawa patentowego. Współcześni piraci jak to już zaznaczyłem w pierwszym rozdziale, wprowadzają całe państwa w pułapki kredytowe. Współcześni piraci i towarzyszące im grupy nacisku, straszą świat ociepleniem klimatu, a potem wprowadzają na przykład zakaz produkcji i sprzedaży tanich i nieszkodliwych po zużyciu dla środowiska naturalnego żarówek. Współczesnemu piractwu właściwie przeszkadza wszystko to, co nie jest objęte patentem i na czym nie mogą zarobić – tu muszę zaznaczyć, że od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, już można opatentować różne „formy życia” – jak nasiona genetycznie udoskonalone, albo zwierzęta, a to już tylko krok od patentowania ludzi – człowiek może stać się czyjąś własnością, na przykład jeśli zostanie genetycznie zmodyfikowany, lub sklonowany – ludzi będzie się sprzedawać jak bydło i to zgodnie z prawem – pirackim prawem – zgodnym ze starymi ich praktykami – tak się maluje przyszłość i tak wygląda w moich oczach współczesne piractwo. Ten rodzaj piractwa stosują międzynarodowe grupy kierowane rękoma największych oligarchów w świecie. To one narzucają wszystkim już państwom świata swoją wolę i prawo, a ci którzy próbują, lub chcą się od takich postanowień odseparować, będą przywoływani na podstawie ustanowionych praw międzynarodowych do porządku, a jak zajdzie potrzeba, międzynarodowe grupy pod pozorem walki z terroryzmem zrobią kolejny abordaż.
Nowy rodzaj piractwa stosowany przez międzynarodowe grupy, które przybrały już formę pajęczej sieci rozciągniętej na cały świat, można porównać do chirurgicznego skalpela, którym dokonuje się wielu operacji, gdzie pacjentami ułożonymi na stole operacyjnym są różne państwa – dziś te, a jutro inne. Nad takimi pacjentami zbierają się międzynarodowi eksperci – różni znachorzy, szamani, wróżbiarze, kabalarze, inżynierowie społeczni, czy ludzie od przekrętów finansowych. I ta też grupa ekspertów dokonuje operacji, a kiedy operacja dobiegnie końca – rzecznik tejże grupy oznajmia publicznie, że pacjent po dokonanym zabiegu operacyjnym czuje się znakomicie, tyle że będzie zmuszony do końca życia, jeździć na wózku inwalidzkim.
Był kiedyś taki film dokumentalny o łowcy szczurów i można było w nim zaobserwować zachowanie się szczurów wobec owego łowcy, który nim przystąpił do likwidacji tych gryzoni, najpierw postarał się pozyskać wśród nich jak największe zaufanie, a zdobywał to zaufanie dokarmiając te zwierzęta. Po pewnym czasie jadły już niemal tylko to, co im dawał, nie wysilając się w poszukiwaniu innego pokarmu. Aż pewnego dnia łowca dosypał do karmy trucizny. Szczury były już tak ogłupione, że żarły ten to zatruty pokarm pomimo, iż obok nich zdychały, lub już leżały trupy ich braci i sióstr. Ocalała z tego pogromu tylko niewielka część szczurów – tych szczurów, które zachowały trzeźwy rozsądek, którym być może nie tyle sam rozum, co instynkt kazał zachować do końca brak zaufania. Tę część szczurów łowca wykańczał już stosując bardziej wymyślne pułapki, aż pozbawił życia wszystkie szczury.
To co tu opisałem, jest klasycznym przykładem zastosowania dobrze opracowanej inżynierii wobec szczurów zgromadzonych w jakiejś społeczności, ale trzeba wiedzieć, że takie opracowania inżynierii społecznej – inaczej socjotechniki – dotyczą też gatunku ludzkiego. Te techniki są powszechnie wprowadzane w życie – na przykład gdy idziemy załatwić jakąś sprawę w banku, lub w jakimś urzędzie. Takich technik uczą się osoby, które podczas różnych grupowych spotkań, prezentują państwu różny sprzęt i przedmioty gospodarstwa domowego, a potem wciskają państwu podstępnie jakiś potwornie drogi garnek, poduszkę, albo też starają się państwu na biegu wlepić jakąś umowę, kredyt – oczywiście korzystny dla nich, a niekoniecznie dla państwa. Te techniki stosowane są też w reklamach, w mediach, w polityce – zwłaszcza gdy przychodzą wybory, lub potrzeba usprawiedliwić sprytnie obmyślonym kłamstwem jakąś decyzję niekorzystną dla państwa, jak dajmy na to, podwyższenie wieku emerytalnego. Ale nie zawsze socjotechnika wykorzystywana jest w złych celach, tak jak na przykład bywało to w dawniejszych czasach, kiedy stosowano socjotechnikę by ludzi wzmocnić duchowo, wlać w ludzi nadzieję, ciepło, wiarę.
Jednak nowe metody socjotechniczne z jakimi wiele społeczeństw spotyka się w ostatnich latach z zasady nie niosą z sobą już nic dobrego, a wręcz karmią ludzi kłamstwem, bo na kłamstwie można dobrze zarobić, można społeczeństwem sprawnie manipulować, czy też wysoko wspiąć się na szczyt drabiny politycznej. Kłamstwo obecnie przybrało wręcz formę epidemii i coraz bardziej się rozszerza w społeczeństwie, a głównie pośród młodzieży. Dzieje się to i z tej przyczyny, że atakowany szeroko przez wraże moce kościół, traci swój autorytet, a tym samym coraz więcej ludzi wyrzuca z swoich serc i dusz Boże prawa i przykazania. Kłamstwo za tym zaczyna triumfować, wręcz przez wielu ludzi jest przyjmowane jak coś normalnego – tym samym prawdę spostrzegają oni jako coś, co często określają jako formę frajerstwa. Ci ludzie przestali, lub nie chcą zrozumieć, że taka droga jaką kroczą, zaprowadzi ich do moralnej destrukcji.
Obecny świat zaczyna się rozklejać, bo światem rządzi oszustwo. Z oszustwem spotykamy się już niemal wszędzie – a prawda umiera – prawda jest zabijana, bo prawda jest niewygodna i bardzo niebezpieczna dla grup trzymających władzę. Ci ludzie gotowi są posunąć się do najgorszych okropności – to psychopaci – to piraci. Pewnego dnia świat się zawali, jak te trzy wieże WTC i prawdopodobnie nastąpi to jeszcze w tym stuleciu, jeśli nic tego nie powstrzyma.
Opisałem powyżej zachowanie się szczurów w stosunku do człowieka, który zastosował wobec nich opracowaną przez siebie, lub też kogoś innego, technikę mającą na celu zniszczenie całej społeczności szczurów skupionej w jakimś określonym miejscu. Oczywiście zwierzęta te dały nabrać się na pozorną dobroć, która wciągnęła je w śmiertelną pułapkę. Ludzie zachowują się podobnie, a nawet są bardziej podatni na manipulacje, niż zwierzęta, bo zwierzętom trzeba coś konkretnego ofiarować, natomiast ludziom bardzo często wystarczy sama obietnica, by uzyskać podobny rezultat. Przykro to pisać, ale taka jest prawda. Zwierze na obietnice nie reaguje, choćby dlatego że nie rozumie słów, ale człowiek tak. Dlatego też tam na szczycie, często pyta jeden polityk, drugiego polityka – I jak, kupili, czy nie?
W tym momencie pragnę wspomnieć takiego człowieka jakim był Bill Cooper – człowieka który ostrzegł w jednej ze swoich audycji radiowych społeczeństwo amerykańskie, przed szykującym się wielkim atakiem terrorystycznym, jaki przewidywał – na podstawie zebranych przez siebie informacji – iż niebawem nastąpi. Audycja miała miejsce 28 czerwca 2001 roku. Bill Cooper opowiadał w niej też, że w sprawę zostanie zamieszany Bin Laden, ale nie on będzie winny temu co się wydarzy, ale ludzie stojący za Nowym Porządkiem Świata.
Bill Cooper został zastrzelony w niecałe dwa miesiące po pamiętnym zamachu z 11 września 2001 roku. Otrzymał dziewięć kul z policyjnej broni, za rzekome stawianie oporu podczas aresztowania – a chciano go zatrzymać za uniknięcie opłacenia podatku. Po Billu została taka mądra moim zdaniem przestroga, czy też nauka, którą pozwolę sobie zacytować: „Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj jednak wiary niczemu, dopóty, dopóki nie potwierdzisz tego własnymi badaniami”.
Koniec rozdziału drugiego
Edward Snopek 14 04 2015 r.
https://
Tyle czlowiek ma wolnosci, na ile kieszeń mu pozwoli, czas i zdrowie.