Wszyscy Hiobowscy (nie licząc siostry Łukaszka, która wraz ze swoim chłopakiem poszła na imprezę sylwestrową) zgromadzili się przed telewizorem.
Wszyscy Hiobowscy (nie licząc siostry Łukaszka, która wraz ze swoim chłopakiem poszła na imprezę sylwestrową) zgromadzili się przed telewizorem. Łukaszek wymknął się na osiedle postrzelać wraz z kolegami ze zgromadzonych środków pirotechnicznych.
– Za dziesięć minut północ – informował tata Łukaszka. Mama Łukaszka bardzo napierała, włącznie z histerią i delikatnymi łezkami w oczach (makijaż!) aż udało się wywalczyć swoje. To znaczy: kulminacyjny moment północy obejrzą w Najlepszej TV.
– Niech jej będzie – ugięła się reszta rodziny. Mama Łukaszka delikatnie otarła kąciki oczu chusteczką i przełączyła telewizor na odpowiedni kanał. Babcia Łukaszka przygotowała kieliszki, tata Łukaszka czaił się z szampanem. Wszyscy zamarli w gotowości. I trwali tak i trwali, patrząc na zegar na ekranie telewizyjnym.
Nagle za oknem, na osiedlu, zaczęli krzyczeć ludzie, zaczęły świstać race, rozległy się grzmoty i syki fajerwerków. Pokój zalał blask sztucznych ogni. W telewizorze nadal było pięć minut do północy.
– Chyba im się zegar zaciął – rzekł niepewnie tata Łukaszka i spojrzał na zegar na ścianie. – Już minuta po północy! Odpalam szampana!
– Nie!!! Stój!!! – krzyknęła przeraźliwie mama Łukaszka. – Przecież północ jeszcze nie minęła!!!
– Ale…
– Chyba widzisz?!!! Nie ma jeszcze północy!!!
Trzasnęły drzwi i do mieszkania wpadł pachnący spalenizną Łukaszek.
– Ale czad!!! – zawołał uszczęśliwiony, po czym rozejrzał się po swojej rodzinie i jego entuzjazm przygasł. – A wy co? Jeszcze nic? Przecież jest już Nowy Rok!
– Dziesięć minut po! – tata Łukaszka znów zerknął na zegar na ścianie. – Nie ma co czekać, odpalam…
– Nie!!! – znów krzyknęła przeraźliwie mama Łukaszka. Babci zrobiło się słabo i usiadło.
– To już jest śmieszne – nadąsał się dziadek Łukaszka i wyszedł, a Łukaszek za nim. Dziadek wrócił po kilku minutach.
– Wszędzie jest już po północy – poinformował. – I w radio, i w telewizji. Tylko tu…
– W interencie też już jest po północy! – zawołał ze swojego pokoju Łukaszek. – Na stronie "Wiodącego Tytułu Prasowego" też!
To był ciężki cios dla mamy Łukaszka.
– Zobaczymy co teraz zrobi – wyszeptał dziadek. Tata Łukaszka zadrutował na nowo szyjkę szampana i zaczął rozcierać zmarznięte dłonie.
– Północy jeszcze nie było – wycedziła mama Łukaszka patrząc na ekran telewizora. Para spikerów na tle wielkiego zegara opowiadała jak będzie fajnie w nowym roku. Zegar nadal wskazywał pięć minut do północy. I nagle, prawie niedostrzegalnie, skoczyły wskazówki, i zegar pokazywał aktualny czas. Że jest trzydzieści dwie minuty po północy. Prowadzący gratulowali wszystkim, mówili jaki to rozpoczęty nowy rok jest fajny i zapowiadali dalsze pozycje programowe.
– Eee? – zdziwili się Hiobowscy. – A gdzie północ, życzenia, szampan, fajerwerki i tak dalej???
– Musieliśmy przegapić – westchnęła mama Łukaszka.
– Niemożliwe! – wybuchnął tata Łukaszka. – Przecież cały czas patrzyliśmy!
– To co, może mi powiesz, że oni przeczekali północ i nie złożyli żadnych życzeń? – zdenerwowała się mama Łukaszka. – Przecież jeśli jest po północy, to znaczy, że życzenia już były! Wiecie jaki byłby skandal, jakby ich nie było?
– Nie było życzeń – odparli głucho Hiobowscy.
– Wiecie co mnie śmieszy? Te wasze teorie spiskowe. Że spisek istnieje. I taka gawiedź jak wy jest gotowa rozszarpać każdego, kto powie, że stoją po przegranej z góry stronie.
– Sama chyba widziałaś – odezwał się niepewnie tata Łukaszka.
– Nie widziałam, ale nie widziałam też, żeby ich nie było.
– Życzeń nie było – powtórzyli Hiobowscy.
– Ktoś wam płaci za lansowanie tej frazy? – zirytowała się mama Łukaszka.
– Na innych kanałach była już północ! – powiedziała babcia.
– Ja nie oglądam innych kanałów, więc się nie wypowiadam – oświadczyła mama Łukaszka z godnością.
– Skoro więc nas przekonujesz…
– Ja się nie podejmuję wierceń w betonie. Jak ktoś koniecznie chce wierzyć w idiotyzmy, to wierzył będzie. A mnie nic do tego. Jego głowa, jego urojenia. Ja mogę co najwyżej współczuć.
– Chyba nie zaprzeczysz…
– Zaprzeczę. Zaprzeczę, chociaż wam każdy zaprzeczający kojarzy się automatycznie z ruskim agentem!
– Oświeć więc nas moja droga, jak to się stało, że cały czas zegar u nich pokazywał za pięć dwunasta, a potem nagle skoczył na wpół do pierwszej? – zapytała z przekąsem babcia Łukaszka.
– Ja nie poświęcam żadnego czasu, by kogokolwiek "oświecać". Ja korzystam z możliwości wyrażenia własnego poglądu.
– Momencik, zaraz – przerwał im tata Łukaszka. – To co chcesz powiedzieć? Że jednak były życzenia o północy?
– Chcę wam powiedzieć, że nie da się obronić tezy o braku życzeń, bo jest po prostu idiotyczna i nielogiczna.
– A co proponujesz w zamian? Jak chciesz odpowiedzieć na nasze pytania?
– A czy ja usiłuję odpowiadać na jakieś pytania? – odparła mama swobodnie i wyszła. Tata Łukaszka wzruszył ramionami, otworzył szampana i napił się razem z babcią i dziadkiem Łukaszka. Ale jakoś im ten szampan nie smakował.
Potem wszyscy poszli spać. I spali, aż ze snu wyrwało ich gwałtowne dzwonienie i łomotanie do drzwi. Wszyscy się obudzili i rozespani, potargani obijali się o siebie w korytarzu.
– Kto tam? – spytał tata Łukaszka i ziewnął rozdzierająco.
– Otwórzcie! – darł się ktoś za drzwiami.
– Boże, budzić cały dom o szóstej rano… – stęknął dziadek Łukaszka.
– To oni! – krzyknęła histerycznie mama Łukaszka. – Tajne służby małych mściwusów!!
– To ja, otwórzcie, kluczy zapomniałam!! – domagał się głośno ktoś za drzwiami. Tata Łukaszka otworzył je i do środka weszła siostra Łukaszka.
– Taki harmider robić! – zgromiła ją babcia. – Cytrynę zjedz!
– Za co? Że was pobudziłam?
– Nie, żeby ci ten głupi uśmiech z twarzy zszedł!
Mama Łukaszka wyjrzała ostrożnie na korytarz.
– Nikogo? – spytała siostry Łukaszka. – Żadne tajne służby za tobą nie przyszły?
– Nie.
Mama Łukaszka zamknęła powoli drzwi starając się ukryć olbrzymie rozczarowanie.
Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!