W 1992 roku Maurice Strong tłumaczył na Szczycie Ziemi w Rio – Oczywiste jest, że obecny styl życia i wzór konsumpcji zamożnej klasy średniej – obejmujący wysokie spożycie mięsa, dużej ilości przetworzonej żywności, korzystanie z kopalnych paliw, klimatyzacji w domu i pracy, podmiejskie osiedla domów jednorodzinnych – nie są zrównoważone. Konieczna jest zmiana stylu życia na taki, który będzie dostosowany do wzorców konsumpcji nieszkodliwej dla środowiska. Strong mówił też o zastąpieniu suwerenności państw „globalną współpracą ekologiczną”.
Karta Ziemi – zbiór „wartości”, a raczej religia, którą każdy musi zaakceptować
Na szczycie w Rio opracowany został jeden z najważniejszych dokumentów, związanych ze „zrównoważonym rozwojem”: Agenda 21, czyli „wszechstronny plan działania na wiek XXI dla Narodów Zjednoczonych, rządów i grup społecznych w każdym obszarze, w którym człowiek ma wpływ na środowisko”. W Szczycie Ziemi uczestniczyli przedstawiciele 172 rządów, 2,4 tysiąca organizacji pozarządowych oraz 10 tysięcy dziennikarzy, zaś Agendę sygnowały 172 kraje, w tym Polska.
Zapadła wówczas decyzja o podjęciu prac nad tzw. Kartą Ziemi, którą Maurice Strong wraz z byłym sowieckim przywódcą Michaiłem Gorbaczowem zaprezentowali w 2000 roku na konferencji ONZ dotyczącej Środowiska i Rozwoju. Karta, jak się wyrazili jej twórcy, to „nowe Dziesięć Przykazań w celu zbudowania sprawiedliwego, trwałego i pokojowego społeczeństwa globalnego XXI wieku”.
Podstawową wartością „nowej religii” jest m.in. zabijanie dzieci nienarodzonych. Karta przygotowana została przez „niezależną komisję”, którą powołano w 1992 r. w celu „stworzenia globalnego uzgodnionego stanowiska co do wartości i zasad zrównoważonego rozwoju”. Dokument był przygotowywany w ciągu prawie dziesięciu lat i pracowało nad nim ponoć 5 tysięcy osób. Zawiera on szereg kategorycznych stwierdzeń, nie dopuszczających jakichkolwiek sprzeciwów wobec proponowanych „wartości”.
„Musimy zjednoczyć się, aby wydać na świat zrównoważone społeczeństwo globalne, oparte na poszanowaniu przyrody, uniwersalnych praw ludzkich, sprawiedliwości ekonomicznej i kulturze pokoju” – czytamy w dokumencie.
Odwołując się do odpowiedzialności za planetę jesteśmy – „my, ludzie”, oczywiście – zobowiązani do walki z przeludnieniem. „Bezprecedensowy wzrost populacji ludzkiej przeciąża ekologiczne i społeczne systemy. Fundamenty globalnego bezpieczeństwa są zagrożone. Tendencje te są niebezpieczne, ale do uniknięcia” – można się dowiedzieć z lektury Karty. Wzywa ona do „zrównoważonej reprodukcji” i „zdrowia seksualnego”, co w praktyce oznacza dostęp do tak zwanej aborcji, antykoncepcji i edukacji seksualnej.
Autorzy karty domagają się „przyjęcia wzorców produkcji, spożycia i reprodukcji, które zabezpieczają zdolności regeneracyjne Ziemi, praw człowieka i dobrobytu społeczności”, „internalizacji kosztów środowiskowych i społecznych w towarach oraz usługach w cenie sprzedaży” (w praktyce do zaakceptowania przez nas coraz wyższych i liczniejszych tzw. zielonych podatków), „zapewnienia powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej, która wspiera zdrowie reprodukcyjne i odpowiedzialne rozmnażanie”, „wyeliminowania dyskryminacji we wszystkich jej formach, takich jak rasa, kolor skóry, płeć, orientacja seksualna, religia, język i pochodzenie narodowe, etniczne lub społeczne”, „promowania kultury tolerancji, niestosowania przemocy i pokoju”, itp. Przewidziana jest „demilitaryzacja krajowych systemów bezpieczeństwa do poziomu nie-prowokacyjnej postawy obronnej i konwertowanie zasobów wojskowych do celów pokojowych, w tym odbudowy ekologicznej” oraz wiele innych aberracji…
Strong nie ukrywał przed komisją senacką Stanów Zjednoczonych, że od wdrożenia Karty zależy powodzenie globalnej transformacji, którą zaproponował. – Prawdziwym celem Karty Ziemi – mówił przy okazji jej prezentowania – jest to, aby w rzeczywistości stała się Dziesięcioma Przykazaniami. Michaił Gorbaczow z kolei dodał: – Nie rób innym środowiskom tego, czego nie zrobiłbyś swojemu środowisku… Mam nadzieję, że Karta stanie się rodzajem dziesięciu przykazań, „Kazaniem na Górze”, które zawiera przewodnik ludzkich zachowań wobec środowiska na najbliższe stulecie.
W 2000 roku przyjęto także tzw. Milenijne Cele Rozwoju, które miały być osiągnięte do 2015 roku. Niezadowoleni z ich realizacji propagatorzy nowej, ale przecież dobrze znanej nam ideologii, podjęli działania przyspieszające wdrażanie zasad „zrównoważonego rozwoju”, doprowadzając – z niemałą pomocą i zaangażowaniem Watykanu – do przyjęcia we wrześniu 2015 r. na słynnej sesji ONZ w Nowym Jorku z udziałem papieża Franciszka Nowej Agendy na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju 2030.
Agenda 2030
„Ta Agenda – można przeczytać w dokumencie – dotyczy wszystkich ludów, nikogo nie pomijając. Jest planem działań na rzecz eliminacji ubóstwa we wszystkich jego formach na całym świecie, nieodwracalnie i raz na zawsze. Dąży do zapewnienia pokoju i dobrobytu oraz do powstania partnerstw, a sedno Agendy stanowią ludzie i nasza planeta. Zintegrowane, powiązane ze sobą i niepodzielne siedemnaście Celów Zrównoważonego Rozwoju to cele dla wszystkich ludów. Obrazują one skalę, powszechność i ludzkie ambicje wyrażone w nowej Agendzie” – czytamy w dokumencie, którego założenia są obecnie wdrażane.
Agenda zawiera 17 celów i 169 zadań, które będą musiały być realizowane przez najbliższych 15 lat, by wprowadzić świat na tzw. ścieżkę zrównoważonego rozwoju. Według słów sekretarza ONZ, Ban Ki-Moona, Agenda wraz z porozumieniem osiągniętym w Addis Abebie ma być początkiem „nowej ery”.
W grudniu 2015 r. w Paryżu doszło do podpisania ważnego porozumienia klimatycznego ściśle powiązanego z Agendą 2030.
Tuż przed planowaną uroczystością z udziałem przedstawicieli rządów blisko dwustu państw zmarł Maurice Strong. Niewątpliwe jego śmierć miała w tym kontekście symboliczny wymiar. Twórca ruchu ekologicznego, który oficjalnie nie raz zaprzeczał, jakoby był zwolennikiem rządu światowego, tuż przed śmiercią stwierdził, że „silna współpraca międzynarodowa w tym zakresie musi istnieć, bo za dużo jest ludzi na świecie i za bardzo wzrósł konsumpcjonizm”. Jednocześnie ubolewał z powodu słabości instytucji międzynarodowych, które nie są w stanie wyegzekwować prawa. Fascynował się Chinami, gdzie wykładał i spędził kilka lat. Podziwiał czerwoną dyktaturę za brutalną „politykę jednego dziecka”, która polegała na wykonywaniu przymusowych aborcji. Jego zdaniem, „Chiny były jednym z najlepiej zarządzanych krajów w dzisiejszym świecie”. W wywiadzie dla lewicowej brytyjskiej gazety „The Guardian” Strong podkreślił, że Chiny „wykonały niezwykłą pracę w celu zwiększenia dobrobytu jednej z największych populacji na świecie, a to wcale nie było łatwe”.
Nowy program ONZ „Agenda 30” roi się od frazesów i miłych haseł dla każdego. Nie można jednak zaprzeczyć, że za frazesami kryje się ciągle ta sama ideologia, która człowieka po prostu nienawidzi. Ideologia domagająca się ograniczenia liczby ludności na świecie, zniszczenia klasy średniej, własności prywatnej („ziemia nie może być traktowana jako zwykły aktyw”, dopuszcza się jej zabieranie w celu tworzenia „higienicznych warunków życia” dla innych ludzi, w interesie „całego społeczeństwa”, itp.), wprowadzenia pełnej kontroli nad obywatelami, ale w taki sposób, by oni sami to zaakceptowali. Co nam to przypomina? Współcześni marksiści nie mają wątpliwości, że to jest ich ideologia.
Z kolei nie dalej jak w połowie września 2016 roku w Berlinie obecni członkowie Klubu Rzymskiego, skupiającego polityków, finansistów i „obywateli świata, podzielających wspólną troskę o przyszłość ludzkości” – jak się sami określają – szumnie ogłosili kolejne opracowanie. Prezentował je m.in. niemiecki minister środowiska Gerd Müller oraz kilku ekonomistów, w tym prof. John Schellnhuber, ten sam, który w 2015 roku został mianowany przez Franciszka członkiem zwyczajnym Papieskiej Akademii Nauk i przedstawiał encyklikę „Laudato Si”.
Inicjatorzy opracowania domagali się, by rządy w poszczególnych krajach koniecznie wprowadziły „politykę jednego dziecka” i ograniczyły wzrost gospodarczy do poziomu zaledwie jednego procenta rocznie. „Dobrze byłoby, gdyby przyrost naturalny zmniejszył się. Idealnie byłoby, gdyby nawet liczba ludności na świecie skurczyła się znacznie” – argumentowali autorzy najnowszego dokumentu, pt. Reinventing prosperity, Jorgen Randers i Graeme Maxton.
Dr Plinio Corrêa de Oliveira, działacz katolicki, założyciel stowarzyszeń TFP na początku lat 80. zdemaskował metamorfozę socjalizmu, wszczynając ogólnoświatową kampanię przeciwko lansowanej przez ówczesnego przywódcę Francji prezydenta François Mitterranda koncepcji tzw. samorządnego socjalizmu. Czy dziś uda się zatrzymać rozpędzoną bestię zrównoważonego rozwoju, który jest w istocie nową odsłoną komunizmu, wdzierającego się w każdą dziedzinę życia ludzkiego? W tej koncepcji człowiek – korona Stworzenia – został strącony na samo dno i nazwany „rakiem świata”.
Agnieszka Stelmach
Pingback: Nowa religia, nowe przykazania. Ideologia „zrównoważonego rozwoju” dzisiaj | W y s z p e r a n e