Bez kategorii
Like

Nowa Era Mariusza Czajki

16/01/2012
862 Wyświetlenia
0 Komentarze
24 minut czytania
no-cover

Najbardziej lubię aktorstwo Kaczora Donalda, Louisa de Funesa i Charlie Chaplina. Wszyscy trzej jechali na maksa. Jeśli ktoś mi powie, że w tym co robię na scenie, jestem choć trochę do nich podobny, to będzie dla mnie wielki komplement…

0


 

 

 

 

 

 

 

 

Swoją przygodę z teatrem rozpoczął  Pan w Ognisku Teatralnym Państwa Machulskich.

 Jak wspomina Pan tamte czasy?

To było moje pierwsze zetknięcie ze sceną, odnalezienie drogi i fascynacji a w rezultacie zajęcia-pracy i utrzymania się od 25 roku życia właściwie od 35 , bo w 1976 zagrałem na deskach teatru Ochoty w przedstawieniu „Sen nocy letniej”  w reżyserii J. Machulskiego rolę Demetriusza.

Jestem niezmiernie wdzięczny p. Machulskiemu, że jestem, kim jestem. Dziękuję.

 Nie ukrywam, że była mi bliższa rola prostaczka, ale dzięki tej roli nastąpił przełom w moim życiu prywatnym i scenicznym.

 4 lata w ognisku teatralnym przy teatrze Ochoty to przepiękne i niezapomniane przeżycia, takie na początku intuicyjne, ale potem świadome dążenie do celu czyli do PWST. Tak nawiasem mówiąc do ogniska zostałem skierowany przez panią psycholog – czyli jestem „aktorem ze skierowania”🙂


O mały włos zostałby Pan architektem.

Czy teraz gdyby mógł Pan cofnąć czas aktorstwo również by zwyciężyło?

 Co z tą matematyką?

Tak to prawda. Uczęszczałem do Technikum architektoniczno-budowlanego. To był efekt błędnego pokierowania moimi zainteresowaniami i uzdolnieniami, przy czym zapomniano o moim braku jakichkolwiek uzdolnień do matematyki, co było powodem rezygnacji z kariery architekta. A jak wcześniej wspomniałem, aktorem zostałem ze skierowania i nie zmieniłbym mojej diagnozy. Architektura to moje hobby, do tego stopnia, że zaprojektowałem i wybudowałem dom moich marzeń.

Większość widzów pamięta Pana z groteskowych wręcz popisów w „Maratonie Uśmiechu”.

 Czy  dla Pana tamte czasy to miłe wspomnienie?

„Maraton Uśmiechu” w stacji TVN był dla mnie możliwością kontynuacji tradycji rodzinnej – czyli manii opowiadania dowcipu i poczucia humoru. Ja przy tym programie bawiłem się jak dziecko. Stworzyłem wiele postaci, które będą doceniane również po mojej śmierci.

 Ale najważniejsze, że ludzie też się śmiali i wszyscy wspominają, że jak ja prowadziłem program, to był najlepszy.

Czy Mariusz Czajka w życiu codziennym jest komikiem? Pomagają Panu te umiejętności w relacjach towarzyskich?

Lubi Pan rozbawiać towarzystwo czy też z chęcią chciałby Pan być zabawiany?

W życiu codziennym, kiedyś byłem duszą towarzystwa, opowiadałem dowcipy, wygłupiałem się itp. Teraz z tego żyję, ale staram się również żyć pogodnie, co jednak w tym kraju nie przychodzi z łatwością.

Natomiast od kiedy posiadam psa i kota, często zanoszę się od śmiechu na widok tego co te czorty wyprawiają.

 

Jest pan uznawany za  króla polskiego dubbingu.

  Mistrz Yoda to już ikona” Gwiezdnych Wojen”.

 Również Pański Kaczor Donald jest wydarzeniem zaliczanym do klasyki .

 Czy nie zamknął sobie Pan tym drogi do ról dramatycznych? Czy Kaczor Donald albo Mistrz Yoda może nagle stać się postacią dramatyczną?

Droga Pani Redaktor. Aktorstwo nie polega tylko na tym, aby grać role dramatyczne. Są specjaliści od dubbingu, od śpiewu, tańca, ról komediowych i ról dramatycznych. W moim przypadku np.: dubbing bardzo mnie bawi i robię to z myślą o moich córeczkach – bo kasy wielkiej z tego nie ma. Natomiast grając już w „Plebanii” i „Rozlewisku” role już stricte dramatyczne, udowodniłem ,że to potrafię, a Kaczor Donald i Mistrz Yoda nie mają takiej mocy, żeby mi zaszkodzić.

 

Czy z dubbingu można żyć dostatnie ?

Dubbing to bardzo ciężka praca ale wdzięczna i obfitująca w efekty. W Polsce to jest kilka osób, które żyją z tej pracy, ale kokosów z tego nie ma.

 

Czy uważa Pan, że seriale „Plebania”, „Dom nad rozlewiskiem”  to dobre kino?

 Seriale nie są produkowane jako „dobre kino” tylko komercja- albo lepsza, albo gorsza.

W „Rozlewisku” gra Pan alkoholika Wrońskiego będącego na skraju załamania nerwowego.

 Łatwiej grać alkoholika czy też komika?

Tak naprawdę to trudniej jest ludzi rozśmieszyć, a życie bywa na tyle smutne że wystarczy uderzyć w odpowiednio smutną nutę i już ludność łzy leje…

Natomiast każda rola, czy to komediowa czy dramatyczna to czyste wyzwanie.

 

Ile Mariusza Czajki jest we Wrońskim?

 Lubi Pan tę postać?

Rola Wrońskiego w Rozlewisku przyszła do mnie w okresie dużych zmian w moim życiu prywatnym, które na pewno wpłynęły na moja grę.

Od czasu, kiedy zostałem ojcem dwóch córeczek , moja wrażliwość na tematy związane z rodziną, dziećmi wzrosła wielokrotnie, dlatego lubię grać tę postać.

 

Joanna Fertacz i Mariusz Czajka, czyli serialowi Wrona i Wroński (fot. Jan Bogacz/TVP)

 

Niewielu polskich aktorów może pochwalić się występem na Brodwayowskich deskach.

Pan miał to szczęście i to wielokrotnie z „ Metrem” Józefowicza. Czy to powód do dumy, a może tylko kolejny istotny punkt do CV?

I jedno i drugie. Wielokrotnie mówiłem, że „Metro” odniosło sukces artystyczny, owacje na stojąco, autografy, ale największym powodem do dumy był fakt, gdy podczas ostatniego przedstawienia na Broadwayu w „Minksfor  Theater”, gdzie mieści się 1700 widzów, wtedy było ponad 2000. Gdy widownia skandowała na stojąco, a my – cały zespół, staliśmy na proscenium, łzy płynęły nam po policzkach właśnie wtedy, kiedy opadła po raz ostatni8 kurtyna, właśnie wtedy orkiestra (składająca się w 98 % z muzyków amerykańskich, właśnie wtedy orkiestra ( w tajemnicy i z własnej woli) zagrała nasz hymn narodowy- Mazurka Dąbrowskiego- który wtedy brzmiał jak na olimpiadzie. Łzy, które płynęły nam po policzkach trysnęły na widownię a Amerykanie oddali nam te łzy z nawiązką. I wtedy nie miałem poczucia klęski, tylko byłem dumny z tego, ze jestem Polakiem.

Co jest Panu najbliższe : dubbing, musical, kabaret, dramat?

Jak wcześniej wspomniałem, każda z tych dziedzin jest ważna i wszystkie traktuję tak samo bo są częścią wielkiej przygody w sztuce i życiu, a nawet powołania i przeznaczenia.

 

Aktor dramatu- taki uzyskał Pan tytuł jako absolwent szkoły teatralnej. Czemu wiec Pańska kariera rozwinęła się w mniej dramatycznym kierunku? Teatr Rampa, kabaret  raczej niewiele mają wspólnego z dramatyzmem scenicznym?

Rzeczywiście, na dyplomie mam napisane „magister sztuki” –aktor dramatyczny. To fakt, przez ostatnie 25 lat raczej śpiewałem, tańczyłem i musicalowałem  ponad 3000 razy! I super!!!
Myślę, że im więcej aktor potrafi, tym częściej może zaskakiwać, zmieniać się.

 Żyjemy w XXI wieku, teraz albo rozwijasz się i odkrywasz nowe możliwości, albo cię zapakują do szufladki i do widzenia.

 Dlatego teraz mogę sobie pozwolić na zmiany i pokazać całą paletę możliwości.

 

„Nowa era Czajki” to Pana postanowienie.

 5o lat śmiechu, a tu nagle taka zmiana.

 Co jest powodem takiej decyzji w pańskiej karierze? Zmęczenie materiału?

Jak wspomniałem wcześniej, nie chcę być zaszufladkowany, bo to powolna śmierć. Pragnę być wszechstronny.

To nie zmęczenie a dojrzałość.

 35 lat kontaktu ze sceną, 25 lat pracy w zawodzie, 50 lecie pożycia na ziemi.

 Myślę, ze to najwyższa pora na zmiany i dopełnienie wizerunku, że ten błazen to tak naprawdę Stańczyk.

 

Jak Pan ocenia poziom polskiej sceny kabaretowej?

 Kto jest Pańskim faworytem.

Polski kabaret obecnie nie kontynuuje tradycji np.” Kabaretu starszych Panów”… ale np.” Paranienormalni”… bawią mnie.

Z jednej strony chce się Pan odciąć od kabaretu, z drugiej natomiast  zakłada  z przyjaciółmi Kabaret Sp.z o.o.  Jaki to ma sens?

 To ambicja, pasja , sentyment, czy też jedna z łatwych form zarobku? Kto był pomysłodawcą tego projektu?

Ja zawsze lubiłem kabaret, wychowany na wspaniałych wzorcach: Kabaret starszych Panów, Tey i Laskowik.

Poczucie humoru jest jedną z naszych cech narodowych.

 Polacy lubią świętować, ucztować, tańczyć i właśnie śmiać się.

 Kabaret daje możliwość rozśmieszania i wyśmiewania dlatego lubię sięgać do tej formy wypowiedzi i byłem pomysłodawcą i współtwórcą tego kabaretu.

Nie lubi Pan polityki?

 Pytam bo nie odnosicie się Państwo w swoim kabarecie do wydarzeń politycznych .

Polityka polska nie jest śmieszna?

 Może tragiczna bądź nudna?

Polityka- no cóż w polityce jest jeden problem.

 Co chwile się zmieniają, rotują tu i odchodzą tam, przychodzą.

 Matko, musiałbym ciągle śledzić ich losy.

 Niech inni to robią, a ja zajmę się tym, co lubię najbardziej – sztuką.

 

Ma Pan dwie wspaniałe córki.

 Czy są z Pana dumne?

 Czy tata aktor dramatyczny jest lepszy od taty komika?

Każdy tata jest dobry, ważne żeby kochał.

Tak, mam dwie wspaniałe córki, Weronikę i Inez.

 Weronika chodzi do ognista Teatru Ochoty a Inez chodzi na taniec i akrobatykę w studiu Buffo.

 Myślę, ze ich duma ze mnie, przejawia się w ich zainteresowaniach.

 

Czy uważa Pan ,że dzisiejsza młodzież jest zła i rozpuszczona?

 Co z moralnością, ambicją? Czy jeszcze istnieją te cechy? Proszę jako pedagog odpowiedzieć jak pan postrzega polską młodzież , jak wygląda nasza przyszła elita?

Muszę panią pocieszyć, ponieważ w trakcie szkoleń aktorsko-dubbingowych , miałem do czynienia z młodzieżą zdolną i pracowitą. Myślę, że mamy super młodzież, tylko trzeba pomóc im rozwijać talenty.

 

Czy uważa Pan , że Janusz Józefowicz to geniusz ? Jesteście Panowie przyjaciółmi?

Z Januszem Józefowiczem poznaliśmy się 32 lata temu.

 Byliśmy studentami PWST w Warszawie na tym samym roku (dziś Akademii Teatralnej w Warszawie).

 Tak, uważam, że to geniusz i wizjoner . W Polsce uznają to dopiero po jego śmierci.

Pamiętam jak on mnie nienawidził, a było za co.

 Byłem głośny i nieznośny. Raz na zdjęciach w Szkole Teatralnej chyba na III roku Janusz Józefowicz zbulwersowany moimi wygłupami wykrzyknął:

” Maniek, ty głupku! Nigdy w życiu nie będą z tobą współpracował w zawodzie!”

… Co za uroczy brak konsekwencji. Najpierw dyplom i „Złe zachowanie” – Teatr Rampa, Pokaz mody w RFN, „Metro”, „Piotruś Pan”, „Romeo i Julia”, a teraz „Polita”… 25 lat owocnej współpracy i przyjaźni.

 

Pana najnowszy projekt to musical „Polita”.

 Gra Pan w nim u boku Nataszy Urbańskiej.

Bufo, Polita, Urbańska wszystko prowadzi ponownie do Józefowicza. To był świadomy wybór czy tez otrzymał Pan koleżeńską propozycję nie do odrzucenia?

Jak rozmawiałem z Januszem Józefowiczem wiele miesięcy temu o jego nowym projekcie, to tak naprawdę nie wiedziałem o czym rozmawiamy.

W tej chwili, już po premierze wiem, że mam zaszczyt uczestniczyć w genialnym i przełomowym przedstawieniu , które dzięki użyciu technologii 3D otwiera nowy rozdział w dziedzinie scenografii i daje nieograniczone możliwości spełnienia wizji twórczych.

 Natomiast Natasza Urbańska od czasu kiedy ją poznałem, do dziś wykonywała ciężką pracę, której efekty możemy teraz oglądać.

 W Polsce nie ma drugiej takiej artystki, która by te rolę „ugrała”.

 

 Natasza Urbańska to nie tylko żona sławnego „Józka”?

Natasza jest bardzo sympatyczna.

 Moja młodsza córka jest jej wielką fanka, ubóstwia ją.

Jest niebywale pracowita i ambitna, wspaniale tańczy, śpiewa, gra, przy tym wszystkim jest  piękna.

To, że jej droga zeszła się z drogą Józefowicza, to jej świadomy wybór  i wielkie szczęście.

 

 

 Jak Pan sadzi czy „Polita” odniesie sukces ?

 Czy pobije dawne” Metro”?

Musical „Polita” już odniósł sukces i na pewno przebił wszystko, co Janusz Józefowicz do tej pory zrobił.

 Dokonał rzadkiej sztuki-przeskoczył sam siebie.

On żywcem przechodzi do historii.


Mówi się ,ze Józefowicz to tyran i despota. Czy to prawda? Odczuł Pan to podczas pracy przy „Policie”?

Wychodzę z założenia, że cel uświęca środki, bo tak naprawdę nie byłoby nic na świecie gdyby nie takie podejście, tak więc nie ważne jaki on jest, tylko jakie ma efekty; a ma i to jakie!

 A tak naprawdę to w tej robocie nikt nikogo siłą nie trzyma.

 

 Mariusz Czajka to człowiek orkiestra : śpiewa, gra, tańczy, recytuje, dubinguje… Jedyny w swoim rodzaju.

 Czy jest Pan spełnionym aktorem?

 Czy też ma Pan wciąż nadzieje na wielkie bum karierowe? Sukces „Polity” znacznie by to Panu ułatwił czyż nie?

Dziękuję za dobre słowo łaskawa pani. Jak wspomniałem, nie czekam z założonymi rękami i działam.

 Właśnie jestem w trakcie spełniania moich marzeń i przygotowuję taki monodram – one men show.  Nic więcej nie powiem, żeby nie zapeszyć, ale już jest blisko….

 

Jak Pan ocenia polski Show Biznes?

 Kto Pana zdaniem zasługuje na miano Gwiazdy?

 Czy Pan jest gwiazdą?

Polski show biznes jest taki, jakie jest zapotrzebowanie i to samo jeśli chodzi o gwiazdy.

 A ja cóż… od 25 lat rozdaję autografy, ludzie uśmiechają się na mój widok, robią sobie ze mną zdjęcia…

 

Pana drugą pasją poza aktorstwem jest medycyna naturalna.

 To fanaberia czy też troska o własne zdrowie?

Gdy miałem 5 lat zmarł mój 55 letni dziadek , zaś gdy miałem 9 lat umarł na raka mój ojciec- miał zaledwie 39 lat. Zawał i rak, dwie choroby na które nie ma lekarstwa, ale istnieje profilaktyka, zapobiegająca temu, aby nas takie coś nie dopadło.

W kwietniu kończę 51 lat, żyje i czuje się świetnie.

Mam dwie córki i to nie jest moje ostatnie słowo.

 W związku z tym, medycyna naturalna , którą stosuję okazuje się być skuteczna, czego jestem najlepszym dowodem.

 

 Jest Pan osobą religijną?

Tak  wierze ale nie uczęszczam do kościoła.

 W młodości byłem nawet  ministrantem.

 Uważam, że to my ludzie zbudowani jesteśmy na wzór i podobieństwo Boskie.

 Boga natomiast nosimy w sercu,  czyli zarazem sami jesteśmy świątynią, spowiednikiem jest lustro , oto moja filozofia życia i wiary amen.

Mówi Pan o sobie „Człowiek z lasu”. Co to znaczy?

Lubi Pan samotność?

Lubię ciszę i naturę, las, wodę, domek, psa i kota. Takie banały, ale to mnie determinuje.

 Najlepszą forma wypoczynku w moim przypadku to rejs jachtem , czy to po jeziorach, czy po morzu.

 Obie formy są rewelacyjne.

 

Co Pana złości, a co wzrusza do łez?

 Jest Pan wrażliwym człowiekiem?

Złości mnie kłamstwo, złodziejstwo, głupota.

 Muzyka wzrusza mnie do łez, dlatego uważam, ze jestem wrażliwym człowiekiem, a może czasem nadwrażliwym…

 

Pana ulubiony film, muzyka, książka…

 Ulubione zajęcie…

Film uwielbiam, stare westerny, muzyka -U2, jazz, książki -historyczne, wolny czas- las, cisza, woda, łódź, zima-ciepłe kraje.

 Uwielbiam palić ogniska.

 

Co Pan myśli o Euro 2012 uda się?:-)

Gdyby to był rok 1974 i grały Orły to miałbym wielki spokój, ale w 2012 oczekuję cudu.

Jest Pan szczęśliwym człowiekiem?

Czego Panu brakuje do pełni szczęśliwości?

Jestem szczęśliwy, a potrzebuję miłości.

 

Jakie ma Pan marzenia… plany na przyszłość?

Chciałbym aby na świecie panował pokój, aby ludzie byli życzliwi dla siebie i żyli dostatnio.

 A plany cóż… wykończyć dom, zanim on mnie wykończy;)

 

Czego sam sobie życzy Mariusz Czajka?

Życzę sobie:

Zdrowia, miłości, spełnienia marzeń i pieniędzy, które szczęścia nie dają, ale dają poczucie bezpieczeństwa.

 

Tego wszystkiego z serca Panu życzę.

Dziękuję za miłą rozmowę.

 

MarylekP.

 

0

MarylekP

22 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758