Bez kategorii
Like

Noc świętojańska, część 1

23/06/2011
433 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Zaczęło się od strasznej awantury, która siostra Łukaszka urządziła swojemu chłopakowi. Zarzut był bardzo poważny.

0


Zaczęło się od strasznej awantury, która siostra Łukaszka urządziła swojemu chłopakowi. Zarzut był bardzo poważny.
– Nie rozumiesz mnie! – siostra zalewała się łzami.
– Ale o co chodzi?? – dziwił się chłopak dając tym samym dowód, że faktycznie nie rozumie. Siostra nie odpowiadała tylko dalej zalewała się łzami. Chłopak wyszedł przygnębiony i natknął się na Łukaszka.
– Nie wiesz o co chodzi twojej siostrze? – spytał zgnębionym głosem.
– A kto by tam zrozumiał laski – rzekł tonem doświadczonego człowieka Łukaszek. – Albo krzyczą, albo ryczą. Mam zresztą ważniejsze sprawy na głowie.
– Szkołę? – spróbował zgadnąć chłopak siostry. Łukaszek tylko westchnął, potrząsnął głową i poszedł dalej. Spotkał się z Grubym Maćkiem w mieszkaniu okularnika z trzeciej ławki.
– Kwiat paproci! – oznajmił okularnik z błyszczącymi oczami. – On spełnia życzenia!
– Ty idioto – zaczął uprzejmie Gruby Maciek. – Przecież to tylko jakaś bajka! Babcia mi to opowiadała jak byłem mały!
– Co za bzdura – spiął się okularnik. – Zobacz sam w internecie. Paprota to roślina, nie? No to musi mieć kwiaty.
– Trawa nie ma – zauważył Łukaszek. – A poza tym, ty głąbie, kwiat paproci nie spełnia życzeń tylko daje pieniądze.
Okularnik posmutniał.
– Pewno już miałeś gotowe życzenie – zauważył Gruby Maciek. – Ja bym sobie zażyczył, żeby mieć lepszą ocenę z matmy.
– Bez sensu – wzruszył ramionami Łukaszek. – Po co ci to? I tak przejdziesz do następnej klasy. Lepiej zażyczyć coś takiego… Co byłoby na cały świat.
– Miałem taki pomysł – pokiwał głową okularnik. – Żeby nigdy więcej nie było kurzu! Wkurza mnie jak mi stara każe ciągle wycierać półki. Wytrę, a po paru dniach znowu jest.
– Jakbyś zniknął cały kurz to wszyscy ci co sprzątają straciliby robotę – zauważył przytomnie Gruby Maciek.
– Tak mówisz, jakby to chodziło o twoja starą – odgryzł się okularnik.
– Moja stara pracuje w biurze rabunkowym – odgryzł się Gruby Maciek.
– I co tam robi? – spytał zaciekawiony Łukaszek.
– No, sprząta… – przyznał wściekły Gruby Maciek. Potem pobił się z okularnikiem, a potem wpadli na pomysł, żeby sprawdzić, czy kwiat paproci jest do kupienia na aukcjach internetowych.
– Jest!!! – rozdarł się okularnik. Czytali z zapartym tchem:

KWIAT PAPROCI – PROSZEK, KTÓRY DAJE NIESAMOWITEGO KOPA. UWAGA: NIE DO SPOŻYCIA. ARTYKUŁ KOLEKCJONERSKI. ZAŻYWASZ NA WŁASNE RYZYKO!

– To jest na pewno ten kwiat paproci? – spytał nieufnie Łukaszek.
– Chyba tak, to co, kupować? – okularnik trzymał rękę na klawiaturze.
– Mój sąsiad kupił telefon na aukcji i przysłali mu cegłę – poinformował Gruby Maciek.
– To jest proszek, ty idioto, jak ci ktoś podłoży cegłę? – parsknął okularnik.
– A sproszkowaną?
– W internecie nie ma co szukać – powiedział po głębokim namyśle Łukaszek. – Po pierwsze, to jest właśnie ta noc. Więc jak ktoś może go oferować? Chyba, że zeszłoroczny. Poza tym, gdyby ktoś go naprawdę znalazł, to by go nie sprzedawał za parę euro…
– Jedyne miejsce, gdzie można by go tutaj znaleźć to park koło osiedla – rzekł Gruby Maciek. – Nie mówię oczywiście, że on istnieje, ale poszukać można.
– To idziemy! – Łukaszek energicznie wstał z fotela.
– Dokąd?! – wystraszyła się mama okularnika zaglądając na korytarz gdy zakładali buty.
– Idziemy czegoś poszukać – oznajmił wymijająco okularnik.
– Teraz??? Przecież już jest ciemno.
– To nawet lepiej!
Przebiegli przez osiedle i dotarli do parku. Niestety, dalej iść nie mogli. Drogą zagradzały samochody ze światłami błyskającymi na dachach i kordony funkcjonariuszy.
– Przejście nie ma – powtarzali ponuro i odmawiali jakichkolwiek dalszych informacji.
– Musimy to sprawdzić – powiedział okularnik w zapale. – A jak to UFO?
– Z tyłu jest takie przejście… – dodał Łukaszek i ruszyli. obiegli park, pokonali mur i dotarli do zarośli. Przeczołgali się przez krzaki i już byli w parku.
Środek parku był jaskrawo oświetlony przenośnymi lampami na statywach. Po poszyciu łaził na czworakach jakiś starszy facet i gadał do siebie płaczliwym głosem:
– Kwiatek! Kwiatku, gdzie jesteś?! Cip, cip… Kwiatku! Pokaż się, błagam! Przecież jak ja cię nie znajdę, to nie dopnę budżetu! Premier mnie zabije! Kwiatku! Kwiatku paproci! No nie chowaj się! Gdzie jesteś?! Tu?! A może tu?! Kwiatku! Kwiatku paproci…

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758