Nikodem Dyzma znów liderem!
08/06/2011
398 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Zakończyła się wiekopomna wizyta. Przyniosła ona nam wiele owoców. Zabrakło jednego co prawda – pierwsza dama światowego mocarstwa nie towarzyszyła Barackowi Obamie.
Nie mogliśmy ujrzeć i podziwiać jej wdzięków. Może się wystraszyła? W końcu latanie w tej części świata bywa niebezpieczne. Mgły, naciski na pilotów, pijani, tudzież chorzy kontrolerzy lotów – powiedzmy sobie szczerze – nie każdy ma stalowe nerwy. Że niby Warszawa to nie Smoleńsk? Ale Amerykanie o tym nie wiedzą.
Dla nich to jeden i ten sam, dziki i niecywilizowany obszar. Miałem okazję nie dawno oprowadzać grupę Francuzów po Trójmieście i jeden z nich zapytał mnie czy Katyń leży gdzieś blisko. Skoro dla Francuza umiejscowienie Katynia w pobliżu Gdańska nie stanowi problemu, to cóż powiedzieć o żonie prezydenta USA? Ale Barack zapewnił nas, w obecności naszego wspaniałego premiera (premiera wszechczasów), że powie swej małżonce o tym, jaki nasz kraj jest wspaniały. Może następnym razem przylecą oboje na pstrąga do prezydenta Bieruta, o pardon! – Komorowskiego? (Muszę uporządkować papiery w razie porannej wizyty agentów bezpieczeństwa wewnętrznego)
A propos agentów od bezpieczeństwa. Może niedawne zatrzymanie przez naszych dzielnych bojców z ABW blogera, prowadzącego stronę o prezydencie Bier…znaczy się Komorowskim, miało związek z wizytą Obamy? W końcu nasze służby podpisały stosowne kwity ze służbami światowymi dotyczące wspólnej walki z zagrożeniem terrorystycznym i teraz nie tylko mają prawo, ale wręcz obowiązek wkraczania tam, gdzie takowe zagrożenie jest. A przecież każdy, kto kwestionuje porządek publiczny, naśmiewa się z osób sprawujących władzę, pochodzącą z demokratycznych wyborów, wyraża się ciepło o „czeczeńskich terrorystach” dybiących na miłującą pokój Federację Rosyjską itd. stanowi takie zagrożenie dla świata. Zatem nasi mołojcy spisali się na medal i może nawet coś od Baracka dostali?
Najważniejszym owocem tej wizyty jest oczywiście stwierdzenie prezydenta USA, że Polska może być światowym liderem. Miód na uszy! Chyba od czasów Edwarda Gierka zapomnieliśmy, co to znaczy być liderem. I oto teraz mówi nam o tym sam szef zachodnich imperialistów. To się nazywa konwergencja! Musimy się jeszcze zastanowić, w czym niby mamy liderować na świecie? W produkcji buraka cukrowego chyba nie – bo euroniunia nam zabrania. W produkcji mleka chyba też nie, bo kwoty mleczne dane nam od tejże euroniuni nie są niewyczerpane. Przemysł stoczniowy – jaki jest każdy widzi. Budowa autostrad – bez komentarza. W czym więc, panie dzieju, możemy świat zadziwić? No niby mamy gaz łupkowy, ale czy wspomniana euroniunia pozwoli nam go wydobywać, skoro stanowi to, ten tego, takie zagrożenie dla środowiska? Co innego elektrownie atomowe, te jak wiemy, podobnie jak odpady atomowe, są bezpieczne. Ale gaz łupkowy? A nawet jeśli sama euroniunia nam pozwoli łaskawie, to czy zgodzą się na to miłujący pokój i ekosystem pułkownik Putin i zarząd Gazpromu? O już widzę te sążniste artykuły ekspertów w „Gazecie Wyborczej”… W czym więc możemy przewodzić światu? Jak na razie chyba tylko w zwalczaniu terroryzmu, zagrażającemu porządkowi światowemu ze strony blogerów.
Ale może ktoś z Szanownych Czytelników coś wymyśli? Proponuję ogłosić narodowy konkurs z nagrodami. Sam mogę ufundować?… Co ja mógłbym ufundować?.. Wiem – talerz grochówki, po którym wzmaga się w organizmie produkcja gazu. To będzie nasz wkład w jego wydobywanie. Z braku łupków, ogłosimy nabór głupków. Do konsumpcji i produkcji. Pozostaje kwestia magazynowania wyprodukowanego w ten sposób gazu. Na początku zbierać go możemy do słoików po kiszonych ogórkach. Gdy interes się rozkręci, będzie można stworzyć bank gazowy, według wzoru banku zbożowego, którego szefem był Nikodem Dyzma. Płacić będziemy oczywiście w obligacjach. Mój pomysł, więc od razu rezerwuje sobie stanowisko prezesa takiego banku. Kto ma lepszy pomysł?
Łukasz Kołak
Platforma Cię Kocha