Niezapominana promocja w rosyjskim stylu

Gdyby nie tragedia można by zażartować, że oferent postarał się o niezapomniane atrakcje.

Szczątki samolotu na zboczu wulkanu Salak /AFP

Od wczoraj poszukiwany był rosyjski samolot z blisko 50 osobami na pokładzie, który zniknął z ekranów radarów.
Dziś już wiadomo, że doszło do tragedii.
Załoga jednego z helikopterów biorących udział w akcji poszukiwawczej dostrzegła wrak samolotu na zboczu wulkanu Salak, w prowincji Jawa Zachodnia. Trudno w tym momencie wierzyć, aby komuś udało się przeżyć katastrofę.

Samolot Suchoj Superjet 100, określany jako "nadzieja rosyjskiego lotnictwa cywilnego", jest pierwszą całkowicie nową konstrukcją powstałą po upadku ZSRR. Odbywał międzynarodowy lot, którego celem była jego promocja.
Na pokładzie znajdowały się 44 osoby – 36 pasażerów i 8 członków załogi (inne źródła mówią o 48 osobach). Pasażerowie składali się z dziennikarzy, przedstawicieli ambasady Rosji i przedstawicieli kół biznesu, czyli potencjalnych nabywców tego typu samolotów.

Można rzec, reklama i promocja wyjątkowo niefortunna, gdy w jej trakcie ginie większość potencjalnych nabywców odstraszając skutecznie tych następnych.

Nas powinna interesować inna kwestia. Mimo że nie zginął nikt z tak zwanego świecznika władzy, a raczej ofiarami byli przedstawiciele prasy i biznesu, to ciekawe, czy władze rosyjskie oddadzą całkowicie śledztwo w ręce przedstawicieli innego państwa, na terenie którego doszło do zdarzenia?

Ciekawe też, czy spokojnie będą czekać kilka lat na przekazanie im dowodów w sprawie przyczyn katastrofy, w tym czarnych skrzynek?

Jak też całą kwestię będą opisywać nasze "niezależne media", w tym niezawodna Gazeta Wyborcza, która powinna już w tym momencie znać przyczyny katastrofy, podobnie jak w przypadku Smoleńska?