Doszła do nas informacja na temat tego, że niektórzy niemieccy goście odwiedzający Muzeum Powstania Warszawskiego twierdzą, że „muzeum jest zbyt nacjonalistyczne” (sic!). Trudno o większą polonofobię.
To, co tutaj opisujemy, to poważne (nie na żarty!) opinie niektórych, młodych Niemców zainteresowanych Polską, którzy odwiedzili Muzeum Powstania Warszawskiego. Od osoby pośrednio związanej z tą instytucją otrzymaliśmy informację na ten temat. Cytujemy fragment:
(…) Niemcy, którzy tu przychodzili, twierdzili, że Muzeum jest niepotrzebne, bo jest zbyt… nacjonalistyczne (sic!). W Europie nie ma zaś miejsca na nacjonalizm. Nie podobało im się, że Polacy walczą z "nazistami" eksponując swoje barwy narodowe. Tłumaczyłam im często, przecież to nie byli żadni naziści, ale po prostu niemieckie oddziały okupujące i eksterminujące Warszawę, a ponadto że to Polacy byli ofiarami, że przecież mieli prawo zachować swoją tożsamość. Nie docierało to do rozmówców, mówili o tolerancji. Jednak ta tolerancja miała nie obejmować Polaków. Tak to rozumiałam. Mimo hekatomby i zagłady polskiej stolicy, to my mieliśmy czuć się winni w stosunku do Niemców (sic!) (…).
Te bulwersujące frazy stanowią kwintesencję współczesnego antypolonizmu opartego o dominację kulturowej narracji jednych narodów nad drugimi. To Polacy mają wyprzeć się swojej historii, podczas gdy Steinbach czci wypędzonych przez Jałtę Niemców (o Polakach z Kresów nie ma mowy!). To Polacy mają przepraszać za Jedwabne jako naród, podczas gdy nikt nie przeprasza Polaków jako naród (i w ogóle) za Koniuchy czy Naliboki, za Salomona Morela i za Wolińską, ani za Katyń czy wysyłki na Sybir, a nawet za II Wojnę Światową i Jałtę.
Mają więc być równi i równiejsi. Równiejsi wymagają tolerancji wobec siebie, równi zaś mają przyjmować z pokorą ciosy, inaczej są "nacjonalistami lub faszystami".
Czym jest ta dominacja kulturowej narracji, to można poczytać w artykule Himalaje hipokryzji w Niemieckim wydaniu. Wprawdzie to niemieckie bojówki przyjechały do Warszawy robić "zadymy", ale to Polacy są winni wg niemieckiej prasy.
Polonofobia i antypolonizm są po prostu częścią kulturowej narracji. Nie wierzcie komuś, kto mówi, że jest tolerancyjnym na słowo. Miarą praktycznej tolerancji jest stosunek do Polaków, jednej z najbardziej dyskryminowanych w wielu środowiskach mniejszości. Zapytajcie go o to, co sądzi o Polakach.
Zresztą jaki poziom tej nietolerancji musi mieć miejsce, jeśli niemieccy goście, po tym gdy ich przodkowie zrównali Polskę z ziemią i wymordowali kilka milionów Polaków, zarzucają Muzeum Powstania nacjonalizm.
Na zdjęciu "niemiecki ueber-mensch".
Pomimo ludobójstwa, niszczenia polskiego panstwa i kultury przez totalitaryzmy XX. wieku, problem dyskryminacji, oczerniania, zlych stereotypów na temat Polaków nie zostal w zinstytucjonalizowany sposób podjety. Problem ma nazwe: antypolonizm.