Kurs akcji Deutsche Banku od kilku miesięcy spada na łeb na szyje, a klienci instytucjonalni zaczęli likwidować wielomiliardowe nadwyżki gotówkowe trzymane na jego kontach. Powód? Okazuje się, że ten największy niemiecki bank jest „umoczony” po uszy na rynku ryzykownych instrumentów pochodnych (kontrakty terminowe, opcje, SWAP-y, CDS-y, CIRS-y) notowanych na platformach pozagiełdowych. Kwota zaangażowania w te instrumenty wynosi obecnie niepojętą dla ludzkiej percepcji sumę 55 bilionów euro (1 bilion = 1000 miliardów)! To ponad 20-krotność rocznego PKB całej niemieckiej gospodarki! Jeśli coś, za przeproszeniem, „pierdyknie”, to Deutsche Bank w ciągu nie dalej jak miesiąca może rozwalić całą światową gospodarkę w strzępy!
Jakby tego było mało ministerstwo sprawiedliwości USA domaga się od Deutsche Banku do 14 mld dolarów tytułem kary za narażenie Amerykanów na straty poprzez oferowanie im toksycznych aktywów, powiązanych z rynkiem kredytów hipotecznych. Rząd Angeli Merkel póki co zaprzecza, aby zamierzał udzielić jakiejkolwiek pomocy publicznej Deutsche Bankowi, ale czy jak przyjdzie co do czego, to podtrzyma swoje stanowisko? Nie wiadomo.
Jedno jest pewne – widmo największej katastrofy finansowej w historii świata jest niezwykle realne. Wystarczy, że zmaterializuje się ryzyko tzw. „runu na bank”, czyli masowej likwidacji depozytów przez klientów zaniepokojonych stanem największego niemieckiego banku. Warto mieć świadomość, że pieniądz jest głównie wirtualnym zapisem na księgach banku i oczywiście żaden bank na świecie, nawet tak potężny jak Deutsche Bank, nie jest w stanie wypłacić wszystkich depozytów swoim klientom. Im więcej wypłat w krótkim okresie, tym gorsza pozycja kapitałowa i większe problemy na skalę globalną…
Na podstawie: Stooq.pl, Bankier.pl
Zdjęcie: Tony Webster (Flickr.com, CC BY 2.0)
Źródło: Niewygodne.info.pl