Bundestag debatował dziś o wprowadzeniu nowego narodowego święta: ma być nim „Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Wypędzeń”. Gdyby ktoś miał wątpliwości: chodzi o niemieckie ofiary wypędzeń, dokonanych przez Polaków. Młodzi, wykształceni, z dużych miast, dzięki polskiej polityce (nie)pamięci historycznej nareszcie dowiedzą się prawdy o II Wojnie Swiatowej: najpierw naziści wraz z Polakami wymordowali europejskich Zydów, a potem Polacy wypędzili Niemców z ojczyzny. Nowe święto miałoby być obchdzone w dniu 5 sierpnia, na pamiątkę ogłoszenia Karty Wypędzonych z Ojczyzny w roku 1950. Dla partii kolalicji rządzącej w Berlinie plan ten stanowi „kamień milowy na drodze do integracji i pojednania”,lecz sęk w tym, że autorami liczącego lat 60 dokumentu byli także funkcjonariusze SS i SA, przypomina gazeta Süddeutsche Zeitung. Kartę […]
Bundestag debatował dziś o wprowadzeniu nowego narodowego święta: ma być nim „Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Wypędzeń”. Gdyby ktoś miał wątpliwości: chodzi o niemieckie ofiary wypędzeń, dokonanych przez Polaków.
Młodzi, wykształceni, z dużych miast, dzięki polskiej polityce (nie)pamięci historycznej nareszcie dowiedzą się prawdy o II Wojnie Swiatowej: najpierw naziści wraz z Polakami wymordowali europejskich Zydów, a potem Polacy wypędzili
Niemców
z ojczyzny. Nowe święto miałoby być obchdzone w dniu 5 sierpnia, na pamiątkę ogłoszenia Karty Wypędzonych z Ojczyzny w roku 1950. Dla partii kolalicji rządzącej w Berlinie plan ten stanowi „kamień milowy na drodze do integracji i pojednania”,lecz
sęk
w tym, że autorami liczącego lat 60 dokumentu byli także funkcjonariusze SS i SA, przypomina gazeta Süddeutsche Zeitung. Kartę – pisze Daniel Brössler – „czyta się tak, jakby nie było Holocaustu i milionów ofiar wojny”. Tymczasem to właśnie
wypędzeni
określają się jako „największe ofiary”. Projekt Angeli Merkel, przyjaciółki politycznej p. prezesa Donalda Tuska, stał się przedmiotem ataku niestety tylko ze strony opozycji lewicowej. Kiedy dla Warszawy „liczy się przyszłość” to w Berlinie powstaje nowa
historia
II Wojny Swiatowej. Otrzymałem właśne zaproszenie do elitarnego klubu przemysłowego w Dusseldorfie ( 4 marca) na wykład kontrowersyjnego historyka Stefana Scheila, który winą za wybuch II Wojny Swiatowej obarcza…Ale o tym potem. Z kolei gazeta
Frankfurter Rundschau
zamieściła artykuł „Powrót do czasów zimnej wojny” na ten sam temat. Jego autorem jest prof. Krzysztof Ruchniewicz, który wraz z prof. Piotrem Madajczykiem jest polskim listkiem figowymw antypolskim projekcie Centrum przeciw Wypędzeniom
w Berlinie
po tym, jak to gremium opuścił z hukiem znany polski historyk, prof. Tomasz Szarota, kiedy przejrzał na oczy.Teraz otwierają się oczy Ruchniewiczowi. Zaskakuje go to, że posłowie do Bundestagu w 60 lat po ogłoszeniu Karty postrzegają ją
jednostronnie
i bez refleksji. Zupełnie nie rozumiem, czego spodziewał się Ruchniewicz. Jego uwaga, „pomysł podniesienia dnia 5 sierpnia do rangi ogólnoniemieckiego Dnia Pamięci uważam za wyjątkowo zły”nikogo nie wzruszy, podobnie, jak i konstatacja, by w
centrum Steinbach
powstało „miejsce pamięci”, poświęcone ofiarom ofiar wypędzeń, taki współczesny Ordensburg (narodowo-socjalistyczne miejsce kultu). Panowie Ruchniewicz i Madajczyk nie mają w tym gremium posłuchu. Pora posprzątać biurka, póki nie za późno.
Post scriptum: jak wiemy, Sarkozy pochwalił p. prezydenta Komorowskiego za odważną politykę wobec Rosji. Teraz wiemy, że równie odważną politykę Polska prowadzi wobec Niemiec.