23 luty 2011, 21:30
Zapoznałem sie ze zrealizowaną z inicjatywy Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim z europosłami PiS na czele, konferencją na temat "Konsekwencji i potencjalnych zagrożeń budowy gazociągu Nord Stream".
1. Rozczuliła mnie niezwykła troska Niemiec o los portu, zwłaszcza, że odbędzie się na nasz koszt.
Narada w sprawie gazociągu. – Statki do waszego portu mogą popłynąć inną trasą, na której nasz gazociąg nie będzie dla statków problemem– zaproponował w Szczecinie Dirk von Ameln, dyrektor techniczny Nord Stream. Polski resort infrastruktury nie mówi "nie". Ale zaznacza, że to nie jest ani proste, ani tanie.
2. Nie mam wyższego wykształcenia ekonomicznego. Jestem tylko magistrem inżynierem budownictwa. I zapewne dlatego zadam głupie pytanie. Czy nie taniej jest wykonać pogłebienie rury teraz, dopóki rurociąg nie działa niż przerabiać go później?
Rura na dnie Bałtyku nie utrudnia ruchu największych statków, które obecnie wpływają do Świnoujścia (o zanurzeniu 13,5 metra), ale zablokuje trasę dla największych jednostek, jakie mogą wpłynąć na Bałtyk – statków o zanurzeniu 15 metrów. Nasz port chce przyjmować takie statki w perspektywie 10 lat.Do tej pory Nord Stream zapowiadał jedynie, że rura zostanie zagłębiona w dnie dopiero wtedy, gdy nasz port na przyjmowanie dużych jednostek będzie już przygotowany (czyli pogłębiony).
3. I ponownie mnie rozczulił pan von. Niemcy udostępnią nam swego rodzaju eksterytorialny korytarz zapewne za frico! Chyba nie będzie "dostępny" w takim stopniu jak obecne przejście do Zatoki WIślanej?
Jedynym minusem przyjacielskiej oferty będzie fakt, że będziemy musieli uważać aby gestem lub słowem nie narazić tak bujnie rozkwitłej przyjaźni polsko-niemieckiej, bo może się korytarz "niechcący" zamknąć.
Dirk von Ameln podczas swojego wczorajszego wystąpienia zaprezentował, jak twierdzi, "alternatywę", czyli wytyczenie na wodach niemieckich nowego toru podejściowego do Świnoujścia.
– Jest tam tak głęboko, że nawet po ułożeniu rury, statek o zanurzeniu do 15 metrów przepłynie – deklarował Dirk von Ameln.
Z jego wypowiedzi wynikało, że faktyczna głębokość na skrzyżowaniu rury ze szlakiem żeglugowym wyniesie 16 do 17 metrów
– Ta propozycja dowodzi, że strona niemiecka widzi nasz problem i chce szukać dalej rozwiązań – stwierdziła Wypych-Namiotko.
Zaznaczyła jednak, że wytyczenie nowego toru to czasochłonna procedura. Trzeba wykonać badania przyrodnicze, hydrologiczne, wprowadzić zmiany na mapach. Wszystko może zająć nawet dwa lata. Jest to też kosztowne, ale na razie nie ma ani szacunków, ani deklaracji, kto miały te koszty pokryć.
4. A teraz coś dla ekologów. Wybaczcie, ale jesteście koleżanki i koledzy niedouczeni twierdząc, że przemysł niszczy przyrodę! Zbudujmy całą siec rur na dnie Bałtyku to nawet wieloryby będą pływać po nim stadami!
Były też emocje innego rodzaju. Kiedy dr Jan Kube z Nord Streampróbował przekonać słuchaczy, że dzięki ułożeniu rury na dnie morza zwiększyła się liczba ryb, a nawet morświnów, część słuchaczy zaczęła się głośno śmiać i bić brawo. A kilka osób ostentacyjnie wyszło.
Konsorcjum Nord Stream buduje gazociąg przez Bałtyk, z Rosji do Niemiec, od 9 kwietnia 2010 r. i w tym roku ma zakończyć układanie rury przez północny tor podejściowy do Świnoujścia. Polskie władze już od 2007 r. domagały się, by zakopać rurę na odcinku 5 km przez tor podejściowy. Sporny odcinek rury leży na akwenach wyłącznej strefy ekonomicznej Niemiec. Niemiecki Federalny Urząd ds. Żeglugi i Hydrografii (BSH) zezwolił na układanie rury wprost na dnie morza, przesuwając tylko jej trasę na nieco głębsze wody.
Źródło cytatów: Gazeta Wyborcza Szczecin
Jeden komentarz