Ostatnie wydarzenia w Unii Europejskiej pokazują dobitnie, że nie tylko ośrodek kierowania Unią Europejską przenosi się z Brukseli do Berlina ale także Niemcy ostatecznie zrywają z unijną solidarnością.
1. Ostatnie wydarzenia w Unii Europejskiej pokazują dobitnie, że nie tylko ośrodek kierowania Unią Europejską przenosi się z Brukseli do Berlina ale także Niemcy ostatecznie zrywają z unijną solidarnością.Kryzys finansów publicznych, a teraz już i gospodarek tzw. peryferyjnych krajów strefy euro: Grecji, Portugalii i Irlandii bardzo szybko przeniósł się do trzeciej i piątej gospodarki UE czyli Włoch i Hiszpanii.
Jego rozmiary okazały się tak olbrzymie, że nawet najbogatsze w UE Niemcy, które do tej pory wprawdzie z oporami ale jednak wyłożyły już blisko 300 mld euro (żywych pieniędzy i gwarancji kredytowych) na ratowanie Grecji i utworzenie Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, w ostatnich tygodniach zwątpiły w kontynuowanie tej drogi.
Wprawdzie kraje strefy euro zawarły porozumienie mówiące o pomocy bankom, znaczącym powiększeniu EFSF, umorzeniu greckiego długu o 100 mld euro ale ma się to wszystko odbywać już bez dodatkowego angażowania pieniędzy publicznych tych krajów w tym w szczególności pieniędzy niemieckich podatników.
Rynki zresztą to zauważyły i po jednodniowej euforii na giełdach już następnego dnia kursy akcji zaczęły spadać, a rentowność obligacji włoskich i hiszpańskich znowu przekroczyła dawno nie notowaną granicę 6%.
2. Niemcy już od dłuższego czasu małymi krokami przejmują pełnię władzy w UE najpierw gospodarczo, a teraz już i politycznie.
Po zjednoczeniu Niemiec na początku lat 90-tych poprzedniego stulecia dzięki porozumieniu ze związkami zawodowymi i przedsiębiorcami w ciągu 10 lat gospodarka tego kraju stała się najbardziej konkurencyjną gospodarka europejską. Wprowadzenie wspólnej waluty europejskiej uczyniło z tego kraju największego światowego eksportera, a niemieckie towary i usługi zalały także Europę.
Tzw. kraje peryferyjne po wprowadzeniu euro, zaczęły żyć na kredyt (gwałtownie obniżyły się stopy procentowe) i to zarówno jeśli chodzi o same państwa ale także przedsiębiorców i gospodarstwa domowe.
Kiedy przyszło do ich spłacania okazało się, ze poziom długów jest taki, że bez częściowych umorzeń ale i zewnętrznej pomocy finansowej, niestety się nie obędzie i dotyczy to już nie tylko Grecji ale i pozostałych krajów z kłopotami finansowymi.
3. Niemcy widząc na przykładzie Grecji nieskuteczność dotychczasowej metody ratowania euro przy pomocy dużych pieniędzy, dokonują pospiesznie przeorientowania swojej polityki na ręczne sterowanie UE.
To dyplomacja niemiecka zaproponowała wprowadzenie do unijnych traktatów sankcji za przekraczanie limitów deficytu sektora finansów publicznych i długu publicznego w postaci dotkliwych kar finansowych w wysokości 0,2% PKB (w naszym przypadku to przynajmniej 3 mld zł) ale także utratę funduszy strukturalnych przez kraj nie przestrzegający tych limitów, po pozwy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Wszystkie te sankcje mają się znaleźć w traktatach (kary finansowe do 0,2% PKB już są w tzw. sześciopaku)i zostały przyjęte także przez Polskę bez żadnej debaty wewnętrznej choćby w naszym Parlamencie.
Ale to nie wszystko. W Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym, który ma obowiązywać od 2013 roku (zastąpi EFSF) i w którym Niemcy będą mieli ponad 27% głosów i w związku z tym faktycznie jako jedyny kraj będą dysponowały prawem weta (do podjęcia decyzji potrzebna będzie kwalifikowana większość 80% głosów), znajdą się zapisy mówiące o możliwości narzucenia krajowi mającemu kłopoty z obsługą długu tzw. dewaluację wewnętrzną czyli np. obniżkę płac pracowników sfery budżetowej, emerytur, rent czy innych wydatków o charakterze socjalnym.
4. Wszystkie te decyzje już zapadły, ba mają dotyczyć nie tylko krajów strefy euro ale wszystkich krajów Unii Europejskiej i Donald Tusk na posiedzeniach Rady Europejskiej był ich gorącym zwolennikiem.
W Polsce chyba rzadko kto ma wiedzę, że już niedługo znajdą się one w nowelizacji traktatu (ba być może będą częścią tego związanego z akcesją Chorwacji), choć kończą ostatecznie z obowiązującą od ponad 50 lat unijną zasadą solidarności. Zasadę, która miała nam jeszcze służyć przez wiele lat i której na forum UE mieliśmy bronić jak niepodległości.