Tak niestety wygląda nasza polityka prowadzona na unijnym forum już od paru lat, popieramy wszystko to czego chcą Niemcy, niezależnie od tego czy jest to korzystne dla naszych narodowych interesów, czy też nie.
1. Rząd Donalda Tuska ponosi klęskę za klęską nie tylko w wymiarze krajowym ale także w polityce zagranicznej. Przez blisko 5 lat rządzenia Tuska przed każdym szczytem w Brukseli byliśmy zapewniani o jego wyjątkowych staraniach, które miały zapobiegać powstawaniu rozwiązań, potwierdzających istnienie Unii 2 prędkości.
Ba nad tym mieli stale pracować „nasi” ludzie w Brukseli, piastujący ważne funkcje unijne, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i komisarz ds. budżetowych Janusz Lewandowski.
Tusk zdecydował się nawet „zostawić” kraje Europy Środkowo-Wschodniej i zwrócił w stronę Niemiec, które miały nam zapewnić odpowiednią pozycję w instytucjach unijnych w zamian za popieranie wszystkich rozwiązań na jakich temu krajowi będzie zależeć.
Stąd właśnie te słynne już „hołdy” na rzecz Niemiec, ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, ogłaszane w Berlinie za przyzwoleniem zarówno premiera Tuska jak i prezydenta Komorowskiego, sugerujące zdecydowane przywództwo tego kraju nie tylko w instytucjach unijnych ale przede wszystkim w nadawaniu strategicznych kierunków działania UE.
Niestety w zamian za poświęcenie na rzecz interesów Niemiec, nie czeka nas poważne traktowanie przez ten kraj, a wręcz przeciwnie forsowanie rozwiązań, które godzą w nasze żywotne interesy.
2. Takim właśnie rozwiązaniem jest niemiecko – francuska propozycja powołania drugiego niejako dodatkowego budżetu tylko dla krajów należących do strefy euro.
Mimo, że rozwiązanie to ma być przesądzone na szczycie UE w dniu 18 października w Brukseli, w Polsce nic na ten temat nie wiemy. Rząd mimo, że dostał propozycje konkluzji tego szczytu już w połowie września, nie poinformował o nich nawet sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej i wszystko wskazuje na to, że tę propozycję zaakceptuje.
Z prasy zagranicznej (Financial Times Deutschland) dowiadujemy się, że ten dodatkowy budżet dla krajów strefy euro będzie opiewał na kwotę około 20 mld euro rocznie, w sytuacji kiedy ten dotychczasowy budżet dla wszystkich 27 krajów wynosi rocznie około 130 mld euro.
Niezależnie od tego czy ten nowy budżet zostanie wydzielony z tego dotychczasowego, czy też kraje strefy euro złożą się na niego dodatkowo, to przyjęcie tego rozwiązania, nie tylko pogłębia podział UE na Unię 2 prędkości ale będzie godziło w interesy takich krajów jak Polska.
3. Ten nowy budżet oprócz tego, że ma być instrumentem wsparcia dla krajów strefy euro przeżywających kryzys, ma być podstawą powstania nowego unijnego instrumentu finansowego- euroobligacji.
Polska do pewnego momentu była euroobligacjom przeciwna, uważaliśmy je za rozwiązanie godzące w nasze żywotne interesy.
Sam Tusk w lutym 2009 roku, mówił o euroobligacjach w Sejmie w sposób wręcz dramatyczny. „Będę o tym rozmawiał 1 marca, zarówno na Radzie Europejskiej, jak i na spotkaniu z liderami państw najbardziej zagrożonych. Chcemy bardzo rzetelnie przygotować Polskę i całą nową Europę do tego, aby nie została wyrzucona przez silnych i bogatych, poza burtę. To jest dla nas sprawa o fundamentalnym znaczeniu”.
Grozą wręcz powiało po tym jak ówczesny szef gabinetu politycznego premiera Tuska, Sławomir Nowak, także w lutym 2009 roku w radiu RMF FM stwierdził „jeżeli stworzy się euroobligacje, to takie kraje jak Polska, nie będą miały fizycznej możliwości pożyczyć tych pieniędzy, a to musi oznaczać, że możemy nie sfinansować swoich długów, a to oznacza bankructwo”.
Wtedy euroobligacji wprowadzić się nie udało wcale nie dlatego, że tak gorąco protestował przeciwko nim Donald Tusk, tylko dlatego, że nie chciała tego kanclerz Niemiec Angela Merkel.
Teraz euroobligacji emitowanych pod środki z nowego budżetu UE, Niemcy już chcą, więc zapewne i Tuskowi, nie będą one już przeszkadzać, choć ich szkodliwość dla finansowania naszego długu publicznego, wcale się nie zmieniła.
Tak niestety wygląda nasza polityka prowadzona na unijnym forum już od paru lat, popieramy wszystko to czego chcą Niemcy, niezależnie od tego czy jest to korzystne dla naszych narodowych interesów, czy też nie.
Jeden komentarz