Niech wygra lewica we Francji i prawica w USA
11/03/2012
412 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
2012 to rok wyjątkowy. W trzech wielkich krajach odbyły się lub odbędą wybory: Rosji, Francji i USA. (…)
2012 to rok wyjątkowy. W trzech wielkich krajach odbyły się lub odbędą wybory: Rosji, Francji i USA. W Rosji były w dużym stopniu farsą. A zwycięstwo Putina, już trzecie, zwłaszcza, że ten nowy car będzie rządzić Federacją Rosyjską niemal ćwierć wieku (został pierwszy raz wybrany w 2000 roku, drugi raz w 2004, w 2008 został premierem, który z tylnego siedzenia kierował formalnym prezydentem Miedwiediewem). Tylko Putin mógł wygrać, ale gdyby wygrał Zjuganow czy Żyrinowski dla Polski byłoby równie źle. Wybór między nacjonalistą, komunistą a imperialistą – cóż za wybór?
Co do Francji, paradoksalnie – i mówię to jako człowiek prawicy – lepiej byłoby dla Polski, gdyby wygrał kandydat lewicy Francois Hollande. Sarkozy jest bowiem zwolennikiem ścisłej integracji europejskiej pod spójnym niemiecko- francuskim butem, co oczywiście uderza w interesy Polski, która traktowana jest instrumentalnie. Hollande przynajmniej jest przeciwnikiem Paktu Fiskalnego, który, jak wiadomo, ogranicza suwerenność ekonomiczną, a zatem i polityczną poszczególnych krajów, w tym Rzeczypospolitej.
Dla Polski najlepiej, by wybory w USA wygrał Republikanin, gorzej gdy wygra je Obama. Niestety, obecny prezydent oznacza zbliżenie Ameryki i Rosji ponad głowami Europy, w tym i Rzeczypospolitej. A to dla nas jest skrajnie niekorzystne.
Reasumując: chciałbym, aby dla dobra Polski wybory we Francji wygrała lewica, a w USA prawica. Choć oczywiście, może się zdarzyć, że będzie odwrotnie.