Zamieszczam Oświadczenie Generała dyw. pil. Anatola Czabana, który złożył wypowiedzenie stosunku zawodowej służby wojskowej.
Niech krew wskaże miejsce zbrodni
Oświadczam, że w dniu dzisiejszym podjąłem decyzję o wypowiedzeniu stosunku zawodowej służby wojskowej. Ocenę mojej ponadtrzydziestotrzyletniej służby na wszystkich stanowiskach służbowych pozostawiam ludziom, z którymi pracowałem, i moim przełożonym. W ciągu całego jej okresu zawsze starałem się dawać z siebie wszystko i bronić dobrego imienia, honoru i godności Żołnierza Polskiego i Sił Powietrznych oraz godnie reprezentować Nasz Kraj we wszystkich miejscach na świecie, gdzie byłem. Wyszkoliłem wielu pilotów, z których do tej pory żaden nie zginął. Większość jest już "w cywilu".
Mój wywiad dla TVN24 w dniu 1 sierpnia 2011 r. miał być wyrazem dezaprobaty dla prezentowania w mediach twarzy ludzi wielkich, a już nieżyjących – jako odpowiedzialnych za zaniedbania mające wpływ na katastrofę pod Smoleńskiem. Nikt ich dzisiaj nie broni. Wykorzystano malutki urywek mojego wywiadu i urywki wypowiedzi. Nigdy nikogo o nic nie oskarżałem, a tym bardziej nie byłem nielojalny. Odpowiedzi na szereg istotnych pytań udzieliłem (…) w czasie wywiadu dla "Naszego Dziennika" w dniu 3 sierpnia 2011.
Nie mam szans się bronić
Chcę zakomunikować, że:
– szef szkolenia Sił Powietrznych, zgodnie ze "Szczegółowym zakresem obowiązków…" kieruje procesami szkolenia bojowego, taktyczno-specjalnego i ogólnowojskowego w Siłach Powietrznych i instytucjach wojskowego szkolnictwa zawodowego. Odpowiada za przygotowanie jednostek do działań w systemie obrony powietrznej i współpracę międzynarodową w tym zakresie oraz szereg innych przedsięwzięć związanych z obronnością. Twierdzenie, że odpowiadam, i to bezpośrednio, za szkolenie lotnicze w jednostkach wojskowych, w tym w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, jest bezpodstawne. Nie mogę nawet pokazać moich obowiązków szczegółowych, bo są zawarte w dokumencie niejawnym. Nie mam żadnych szans się bronić.
Wbrew wygłaszanym opiniom odnośnie do niektórych faktów oświadczam, że:
– nigdy nie powiedziałem, że napisałem ponad dwieście pism do Pana Ministra Klicha, przy przesyłaniu korespondencji obowiązuje droga służbowa;
– nigdy nie powiedziałem, że szkolenie na symulatorach jest niepotrzebne;
– w przypadku braku symulatora jedyną metodą treningu, stosowaną również w innych państwach, jest metoda "pieszo latając" – z wykorzystaniem kabiny samolotu jako symulatora oraz innych pomocy, np. modelików samolotów, a czasami tylko wyobraźni. Wykorzystują to piloci z zespołów akrobacyjnych USA, Włoch, Francji czy Wielkiej Brytanii. Z zamkniętymi oczami pilot mówi, co robi na danej pozycji w określonych figurach;
– nie przeniesiono mnie na wyższe stanowisko służbowe do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego;
– nie jest to stanowisko bardziej prestiżowe, wręcz przeciwnie – ze stanowiska o ogromnej odpowiedzialności w systemie obrony kraju przeszedłem na doradcę – urzędnika;
– nie byłem awansowany w czasie pracy w Sztabie Generalnym WP. Nominację na generała dywizji otrzymałem w dniu 15 sierpnia 2009 r. z rąk Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego;
– na stanowisko szefa szkolenia wyznaczył mnie Pan Minister Aleksander Szczygło i zawsze będę szanować jego decyzję.
Czy prezentowane na te tematy nieprawdziwe informacje mógł ktoś wcześniej zdementować?
Obiecywano nowe samoloty
Wszystko, co się działo od 10 kwietnia 2010 r., jest straszne dla mnie, a szczególnie dla mojej rodziny.
Czułem wewnętrznie, że w części głównej Raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, dotyczącej odpowiedzialności, nie znajdzie się moje stanowisko – i się nie znalazło. Jest wymienione tylko raz w jedynym zaleceniu, dotyczącym szkolenia personelu w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej (WIML). Instrukcję opracowaliśmy i wdrożyliśmy, zalecenie można więc uznać za zrealizowane pod warunkiem posiadania na ten cel środków finansowych.
Ludzie pytają, jak się czuję. Odpowiadam: fatalnie – tak jakbym został w ciemnym przejściu podziemnym wrzucony do szczeliny, zasypany kamieniami i jedynym moim pragnieniem jest, aby krew wypłynęła na powierzchnię i wskazała miejsce zbrodni.
Chciałem bronić dobrego imienia żołnierzy 36. pułku. Po katastrofie nikt oprócz mnie nie chciał się za bardzo wypowiadać. Może nie zawsze przekazałem w pełni wiarygodne informacje, bazowałem na otrzymywanych materiałach, często przygotowywanych w pośpiechu. Za to przepraszam.
Pracownikom 36. SPLT obiecywano nowe samoloty i śmigłowce, tworzono wizje wspaniałej przyszłości, a jednocześnie zlecano coraz więcej zadań; pracowaliście ciężko. To nie Dowództwo Sił Powietrznych je zlecało. Szczególnie w ostatnim roku zarażono Was wielką nadzieją, a stało się inaczej. Nie zawsze odpowiedzieliśmy na Wasze prośby, bo nie zależało to od nas.
Przepraszam moją rodzinę za to, że przez te wszystkie lata byłem z Wami mniej niż "połowę". Dziękuję mojej żonie za samotne wychowanie dzieci na godnych obywateli Rzeczypospolitej.
Dziękuję serdecznie żołnierzom i pracownikom, z którymi we wszystkich miejscach pracowałem, oraz mieszkańcom, z którymi mieliśmy zawsze wspaniałe relacje i mogłem być dumny z ich obywatelskich postaw.
Gen. dyw. pil. Anatol Czaban
Warszawa, 10.08.2011 r.
Oświadczenie pochodzi z artykułu, który ukazał się w Naszym Dzienniku. Tam też znajdziemy szerszą wypowiedź Generała Czabana na temat sytuacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego.
Cud wcielonego ducha, pierwsze slowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermowac, krzyczéc, Lecz cala sila dzialac