Podobnie, jak w każdej mafii – ten, który daje się przyłapać – idzie w odstawkę (w najlepszym przypadku), to S. Nowak i B. Sienkiewicz. Podobnie, jak w każdej mafii – za posłuszeństwo i sprawność w łupieniu i wykonywaniu wyroków – „żołnierze” są nagradzani.
Na wyższym – wzorcowym szczeblu – nagrodzony za posłuszeństwo (dla kamuflażu nazywane przewidywalnością) jest oczywiście sam Capo di tutti capi – dosłużył się prestiżowego stanowiska i już z protekcjonalnie poklepywanego po plecach – sam stał się poklepywaczem (nieco jednak niższego poziomu) – ci naprawdę wielcy – wielkimi pozostają.
Np. taki Siemoniak – ani pisnał, kiedy premier zabierał z MON pieniądze (w sumie ponad 11 mld. zł.). Razem z Tuskiem mieli gęby pełne frazesów o modernizacji armii, o polskich kłach itp; w rzeczywistości – „Polsce nie jest potrzebna silna armia – nikt nie zagraża naszym granicom” – w ślad za tymi słowami premiera kolejni ministrowie doprowadzili polską armię do stanu opłakanego. O zakupach nowoczesnego uzbrojenia tylko się mówi – np. na temat mającego już dziesiecioletnią tradycję programu śmigłowcowego – Siemoniak odpisywał mi półtora roku temu, iż przetarg bedzie rozstrzygniety lada miesiąc; teraz mamy sytuację taką iż przetarg będzie rozstrzygniety juz w przyszłym roku. Podobnie sprawa ma się z programem „Wisła”. Taka sama retoryka jest uprawiana w stosunku do okrętów (te, które posiadamy mają na ukonczeniu tzw. resursy) – luka w gotowości bojowej MW jest nieunikniona. Za takie dawanie twarzy medialnym oszustwom – Siemoniak oczywiście został nagrodzony.
Nowa pani premier dała wczoraj próbkę swojego programu i swoich preferencji – przy przedstawianiu ministrów wygłaszała w stosunku do niektórych krótkie laudacje w rodzaju – miło współpracował z ministrem, pracuje nocami, jest moją przyjaciółką, czy też dobrze mi znaną, mam do niego zaufanie i liczę na to zufanie u Polaków. Szczególną nieukrywaną „miłością” obdarzała „Czarka” Grabarczyka (może za wybitne jego osiagnięcia przy budowie autostrad). Deklaracja pani Kopacz w sprawie obrony naszych granic może przejąć grozą nie tylko wojskowych specjalistów, ale także przeciętnych Polaków, którzy są oczytani i znają swoją i światową historię lepiej niż obywatele innych o wiele potężniejszych państw. Otóż pani premier proponuje ni mniej i wiecej tylko budowę Linii Maginota, która już w II WW była ideą archaiczną. Jak się pani premier chce bronić przed Iskanderami i dronami – tego nie powiedziała. Pani premier najwidoczniej uważa, iż „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”, Pani premier może nie znać poezji Johna Donna: (…Dlatego nigdy nie pytaj , komu bije dzwon, bije on Tobie”, ale E Hemingway’a – chyba tak.
Oczywiście ten infantylny sposób myślenia o obronie granic (pod przykrywką „kobiecego” punktu widzenia), to w rzeczywistości kontyunuacja politycznej linii pani premier, którą pokazała w całej rozciągłości pod Smoleńskiem. Tam lekceważąc uczciwość i prawdomówność mówiła to, co chciał usyszeć Putin, co chciał usłyszeć Tusk – fakty nie miały dla niej żadnego znaczenia. Za taką dyspozycyjność wkrótce doczekała nagrody – marszałkatu. Wydaje się, iż preferencje Tuska zostały jednak zmodyfikowane – widoczny jest rozbrat z przyjacielem Władymirem, ale pani Kopacz zdaje się nie rozpoznawać jakże zmienionej politycznej sytuacji w naszej części Europy.
Siłą rozpędu – wielu karierowiczów – skłonnych jest do nazywania p. Kopacz „Żelazną damą”, to oczywiście nie ma żadnych najmniejszych podstaw. Wolałbym nazwać ją nowym wcieleniem Dolores Ibarruri (hiszpanska La Passionaria), tym bardziej, iż zważywszy na moskiewskie zasługi ma (podobnie jak pierwowzór) zapewniony azyl w Rosji.