To jest wydarzenie szczególnej wagi – nie żyje nagle przywódca chłopski, dwukrotny wicemarszałek Sejmu, były wicepremier rządu i minister rolnictwa. Pierwszą myślą była ta o żniwach: chłop nie odbiera sobie życia w okresie zbiorów. W ogóle rzadko popełnia samobójstwo, bo umiłowanie i chęć życia są motorem jego działań i czynów. Odebranie sobie życia jest wbrew naturze i woli Bożej.
Nic więc dziwnego, że liczna grupa blogerów napisała i pisze lepsze oraz gorsze teksty dotyczące działalności i nieoczekiwanej śmierci lidera Samoobrony, którego życie było burzliwe i pełne wzlotów i upadków. Z jednej strony szybki awans społeczny i polityczny, ukoronowany zaszczytnymi funkcjami państwowymi, z drugiej strony ciągła bezpardonowa walka z przeciwnikami, areszty i wezwania sądowe.
Dochodzą do tego (ewentualne) niejasne powiązania Andrzeja Leppera i jego współpracowników z PRL-owskimi służbami. Przeczytałem dużo tekstów na ten temat, także komentarzy samego przewodniczącego. Niektóre, np. o pojednaniu polsko – rosyjskim były bulwersujące. Nasuwały mi te uwagi wiele pytań, ot chociażby: dlaczego w takim razie A. Lepper atakował w 2001r. Olechowskiego czy Cimoszewicza?
Tak więc zakończyło się życie Andrzeja Leppera. I oto już znajdują się blogerzy zniecierpliwieni poszukiwaniami i roztrząsaniem spraw, którymi nie zajmują się mainstreamowe media. Jeden z nich mówi o zniewoleniu umysłów, które tworzą spekulacje. Drugi porównuje autorów do "stadka wyjącego na skraju ludzkiej tragedii kojotów", a ich teksty są dla niego "szambem wylewającym się z mediów i sieci".
Jednakże najbardziej byłem zaskoczony, gdy przeczytałem notkę tak zasłużonego Łażącego Łazarza pt. "Nie przykrywajmy Polski Lepperem". Pisze autor: "Lepperdeadjada zatacza coraz szersze kręgi. Co powoduje, że przestajemy rozmawiać o pryncypiach, a zaczynamy być śmieszni w oczach Polaka – Szaraka. (…) Lepper jako polityk był już przebrzmiały. (…) Nie nakręcajmy się, lecz punktujmy zaprzański i szkodliwy rząd".
Otóż to… Zgadzam się z treścią ostatnich słów, ale apel autora uważam za nietrafiony. Tak podpowiada mi obserwacja naszej ciągle zmieniającej się rzeczywistości, a także przywiązanie do tych wartości, które nakazują szacunek dla zmarłych, także tych, z którymi nie było nam po drodze.