Oświadcza PiSowski poseł-sprawozdawca Stanisław Piotrowicz. „Musiałem realizować to co uważam za słuszne i dobre dla ludzi”. W tamtych ponurych czasach: bliskie mu były „prawa człowieka, demokracja i wolność” a jego zadaniem była wtedy pomoc niesłusznie represjonowanym. Jak oświadcza w telewizyjnym wywiadzie: „żyłem w poczuciu satysfakcji, że wielu ludzi coś mi zawdzięcza”.
Mało kto z tysięcy, dziesiątków czy setek tysięcy ludzi z czasów SOLIDARNOŚCI ma obecnie takie możliwości aby chwalić się swoją wieloletnią, często konspiracyjną przeszłością, pomocą podobnie myślącym i działającym, walczeniem otwarcie lub w czasie wojennym w podziemiu, narażonym na represje, aby pochwalić się tym co zrobił dla walki o wolne związki zawodowe czy Polskę uwolnioną od komunistycznej zarazy.
Pan (towarzysz) Stanisław Piotrowicz może to robić otwarcie i dumnie głosić bycie komunistą i służenie komunie i jak nam obecnie wyjaśnia robił to jako tajny agent J23 czyli kapitan Kloss w przebraniu podkopując fundamenty znienawidzonego w rzeczywistości systemu.
Stanisław Piotrowicz był członkiem PZPR od pierwszego roku swojej pracy zawodowej jako prokurator, awansował, robił zakupy w wyselekcjonowanych sklepach dla partyjnych, kiedy w normalnych na półkach stał ocet, chodził na zebrania POPu, oklaskiwał przemówienia o zdrajcach z Solidarności, słuchał i potakiwał jak słuszne było wprowadzenie stanu wojennego broniącego „wolności i państwa polskiego”. Dosłużył się w roku zakończenia stanu wojennego medalu Krzyż Zasługi za jakieś tam zasługi w obronie socjalizmu.
Członkiem PZPR był do ostatniego tchnienia czyli do roku 1989.
Były towarzysz Piotrowicz nie jest jakimś tam szeregowym członkiem PiSu oskarżającym jako prokurator na prowincji w sprawach o kradzieże czy pobicia. O nie, on awansował i podobnie jak kolega Wojciechowski doszedł do szczytów partyjnej hierarchii i jest tubą uzdrawiania Polski i jej systemu sprawiedliwości. Wielu zapomnianych działaczy Solidarności siedzących w komunistycznej Polsce więzieniach ma szansę prosić go o pomoc a on oczywiście nie odmawia. Robi co może ciężko zapracowując sobie na codzienny chleb. Tak jak robi to od roku 1978.
Nasz poseł sprawozdawca jest również PRZEWODNICZĄCYM sejmowej komisji SPRAWIEDLIWOŚCI i widać, że prezes Kaczyński całkowicie może na nim polegać i ma do niego olbrzymie zaufanie desygnując go do tak odpowiedzialnej funkcji. Bardziej GODNEJ osoby na tak prestiżowe stanowisko Prezes nie znalazł.
Na Stanisława Piotrowicza w ostatnich wyborach głosowało około 15.000 osób. Ilu z nich było PZPRowcami głosującymi na takiego jak oni sami? Ilu z nich popiera PiS widząc jak „swoi” ludzie cieszą się poważaniem, dostępują zaszczytów pouczania „reszty” co to jest demokracja i walka o wolną i sprawiedliwą Polskę? Ilu ludzi przestało głosować na towarzysza Millera a poparło naszego kandydata?
Tego się nigdy oczywiście nie dowiemy. Możemy sobie tylko pofantazjować ilu jeszcze jest jemu podobnych, dumnych ze swojej przynależności do komunistycznej partii i NAPRAWIAJĄCYCH teraz Polskę.