– powiedział papież Benedykt XVI po polsku przypominając słowa Jana Pawła II. W tych dniach cały Rzym mówił po polsku, ale najciekawsze były spotkania z pielgrzymami z innych narodów.
Nie tylko w Rzymie, ale we wszystkich miejscowościach pielgrzymkowych we Włoszech można było prędzej porozumieć się po polsku, niż po włosku.
To były międzynarodowe dni Polski w słonecznej Italii.
Już w nocy tłumy pielgrzymów czekały na otwarcie placu Św. Piotra. Na zdjęciu widać morze ludzi przy Via Della Conciliacione od strony Zamku Anioła tuż przed świtem. Języki rozbrzmiewały różne, ale flagi polskie przeważały.
Czekaliśmy i my ściśnięci jak sardynki w puszce. Znalazłszy się wśród grupy Włochów zanuciliśmy włoską pieśń, której nauczyliśmy się podczas pielgrzymek do Częstochowy wiele, wiele lat temu od młodzieży włoskiej pielgrzymującej z nami.
Zdziwienie było ogromne, bo znaliśmy te pieśni po włosku oraz w polskim tłumaczeniu. Musieliśmy też wyjaśniać skąd je znamy używając włoskiego, polskiego, angielskiego, a głównie rąk. Zaczęli razem z nami śpiewać, a trzeba przyznać, że pieśni religijne mają przecudne. Zaraz też odwdzięczyli się włoską wersją „Czarnej Madonny”. I tak sobie umilaliśmy długie oczekiwanie na wejście na plac.
We Włoszech Polakowi przyjemnie jest przyznawać się do swojej narodowości. Słowa „Io Polaco” otwierają serca Włochów. „Grande Papa” odpowiadają i chętnie nawiązują rozmowę. Są niezwykle uczynni. W Lanciano pewna dziewczyna sama zaproponowała, że poprowadzi nas swoim samochodem krętymi uliczkami centrum do Sanktuarium Cudu Eucharystycznego, przerywając w tym celu jakąś ważną rozmowę.
Co innego np. w Niemczech. Przyznając się do polskości ma się wrażenie, że osoba, z którą się rozmawia myśli o nas tylko jak o najemnym robotniku (Gastarbeiter). W Monte S. Angelo spotkaliśmy Niemki zwiedzające (nie mylić z nawiedzające) sanktuarium. Jakoś rozmowa zeszła na Rudolfa Steinera, teozofię i antropozofię. Zaskoczone były, że dużo o nim wiemy, a jeszcze bardziej, że twierdzimy, że jego poglądy były antychrześcijańskie. Na koniec jedna z nich powiedziała, że ze swoją gosposią Polką nie może o takich sprawach porozmawiać po niemiecku, bo ta nie zna języka. Tak nas właśnie postrzegają.
Ale wróćmy do przyjemniejszych wrażeń. Z inną grupą Niemców nawiązaliśmy konwersację, ponieważ posługiwali się podobnie jak my przedwojennym przewodnikiem po Rzymie. Nasz był nawet przedpierwszowojenny. Zgodziliśmy się, że stare przewodniki prawdziwiej, bez modernistycznych naleciałości opisują procesy historyczne.
Spotkaliśmy też Polki od ponad dwudziestu lat mieszkające w Holandii. Okazało się że dzieci jednej z nich, wychowane w Holandii zawarły małżeństwa z Polakami i wróciły na stałe do kraju. Ona sama też zwija gospodarstwo i wraca bawić wnuki. To już kolejna spotkana przeze mnie osoba wracająca po latach do Polski, twierdząca, że w Holandii nie da się już żyć. Z kolei mąż drugiej z nich, protestant, w trakcie małżeństwa przeszedł na judaizm (chyba nie miał dalekiej drogi), co stało się powodem rozwodu. Ot, takie historie ludzkiego życia. Obie panie bardzo się zapaliły i obiecały zbierać wśród Polonii holenderskiej podpisy pod petycją w sprawie powołania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej.
Wśród spotkanych w Rzymie ludzi był pewien Francuz, katolik, który najbardziej bolał nad wszechobecnym w jego ojczyźnie islamem, którego Francuzi już się boją. Jego zdaniem masoneria posługuje się muzułmanami w celu zniszczenia chrześcijaństwa, a następnie rozprawi się z islamem. Co do Smoleńska, nie miał najmniejszych wątpliwości, że był to zamach, ale wątpił w skuteczność jakiejkolwiek komisji międzynarodowej, gdyż jego zdaniem nikomu w Europie nie zależy na wyjaśnieniu prawdy. Przytoczył wiele innych skrytobójczych morderstw polityków, które nigdy nie zostały wyjaśnione. Zapytaliśmy, ilu jest Francuzów, którzy mają takie poglądy. Odpowiedział, że nie więcej niż trzy procent.
Miałam pisać o prawdzie, która jest gwarancją wolności. Miło to było usłyszeć, szczególnie od teraz, gdy tak bardzo potrzebujemy tej prawdy, oraz ze świadomością, że tych słów Benedykta XVI słuchają ci, którzy tę prawdę ukrywają, a wolność nam odbierają. Kiedy papież witając głowy państw wyczytał z nazwiska obecnego prezydenta Polski zaległa głucha cisza. Prezydent Włoch dostał owację od swoich obywateli.
Najciekawsze jednak były spotkania z ludźmi. O tygodniowej wędrówce przez Włochy można by opowiadać następne dwa tygodnie, ale nie chcę Was zanudzać.
Włosi naprawdę bardzo się starali. Idący nocą na beatyfikację pielgrzymi dostawali zestawy ze śniadaniem. W innych miejscach rozdawano wodę i owoce. Widać było wielkie ciężarówki pełne tego zaopatrzenia. Polizia Municipale i Carabinieri cierpliwie pokazywali pielgrzymom drogę. Za wjechanie pod prąd w zamkniętą ulicę zostaliśmy tylko odgwizdani, pouczeni, ale mandatu nie było. Jak pomyślę o naszej straży miejskiej…
Na koniec mała powtórka z Juliusza Słowackiego:
Pośród niesnasków – Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla Słowiańskiego oto Papieża
Otwarty tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało jak Bóg pójdzie na miecze;
Świat mu – to proch.
Twarz jego, słońcem rozpromieniona,
Lampą dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło – gdzie Bóg.
Na jego pacierz i rozkazanie
Nie tylko lud –
Jeśli rozkaże – to słońce stanie,
Bo moc – to cud.
*
On się już zbliża – rozdawca nowy
Globowych sił,
Cofnie się w żyłach pod jego słowy
Krew naszych żył;
W sercach się zacznie światłości Bożej
Strumienny ruch,
Co myśl pomyśli przezeń, to stworzy,
Bo moc – to duch.
A trzebaż mocy, byśmy ten Pański
Dźwignęli świat…
Więc oto idzie – Papież Słowiański,
Ludowy brat…
Oto już leje balsamy świata
Do naszych łon,
Hufiec aniołów – kwiatem umiata
Dla niego tron.
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,
Świat wziąwszy w dłoń.
*
Gołąb mu słowa – słowem wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że Duch już świeci
I ma swą cześć;
Niebo się nad nim – piękne otworzy
Z obojgu stron,
Bo on na tronie stanął i tworzy
I świat – i tron.
On przez narody uczyni bratnie,
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos.
Moc mu pomoże sakramentalna
Narodów stu,
Że praca duchów – będzie widzialna
Przed trumną tu.
*
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,
Robactwo – gad,
Zdrowie przyniesie – rozpali miłość
I zbawi świat.
Wnętrza kościołów on powymiata,
Oczyści sień,
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno jak dzień.
Wśród licznych biało czerwonych flag z napisem „Solidarność” był też transparent z napisem „Quo vadis Polonia?”