NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU! NIE CHCĘ TAKIEGO LEADU!
Właśnie usłyszałem o awanturze, jaką na włoskim – a ogólnie biorąc zachodnim – lotnisku rozpętał Turban w sikhu. Znaczy, ekhm, Sikh w turbanie.
W sprawę zaangażował się indyjski Senat, wzywając do nacisków na Włochy i inne państwa, domagające się od wszystkich bez wyjątków – również od Sikhów – zdejmowania niektórych części garderoby przy kontroli na lotniskach. Fakt, ze dla Sikhów zdjęcie turbana jest obrazą ich uczuć wynika tylko tyle, że widocznie nie powinni latać do i z krajów, w których kontrola wymaga zdjęcia garderoby.
Zasady są proste i czytelne – nie pasują ci zasady kraju docelowego, to omijasz go szerokim łukiem. Nikt nikogo nie zmusza do upokarzających procedur, natomiast dla większości nie-Sikhów kwestia bezpieczeństwa ma znaczenie pierwszorzędne. Tworzenie luki dla Sikhów będzie niemal na 100% miało jeden skutek – wysyp śniadych szaleńców, zmyślnie ukrywających w niemałym turbanie wszelkie narzędzia do sterroryzowania załóg i pasażerów samolotów rejsowych.
Poluzujemy zasady Sikhom, to za chwilę się okaże, że burek i czadorów też nie wolno kontrolować.
Powtarzam – nie podoba się, to won. Osobiście już mam dość ciągłego stawiania nam, ludziom Zachodu, ciągłych żądań przez egzotyczne społeczności i kultury, u siebie mające najczęściej tolerancję dla odmienności głęboko tam, gdzie słońce nie dochodzi. Czyli w dupie.