Tym razem tylko krótka refleksja w temacie, o którym nie można zapomnieć. Niedawno, 14 października, minęła 69 rocznica powstania Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA).
Nacjonalistycznej organizacji odpowiedzialnej za ludobójstwo dokonane na ludności polskiej mieszkającej na okupowanych przez Niemców, a później Sowietów polskich kresach wschodnich. Ludobójstwo, o tyle wyjątkowe, że dokonane z rzadko spotykanym okrucieństwem i sadyzmem (w zasadzie znanym głównie wśród prymitywnych hord barbarzyńskich), a do tego dokonane bardzo często na najbliższych sąsiadach.
Nie był to pierwszy mord nacjonalistyczny, jaki widziały polskie południowo-wschodnie kresy, ale za to jeden z najokrutniejszych. I najbardziej zdziwiło mnie to, że w Polsce nikt nie wspominał szerzej o tym dniu, którego konsekwencje tak tragicznie zapisały się w życiu wielu Polaków (paradoksalnie jak wspominają niektórzy: życie uratowała im jedynie wcześniejsza stalinowska wywózka na Syberię!). Że nikt nie pokazał jak dziś nacjonaliści ukraińscy radośnie świętują powstanie tej zbrodniczej organizacji. Jak deprecjonują polską krew (przy milczącej akceptacji naszych władz; gdzie byli posłowie PSL-u tak gremialnie zabiegający o głosy środowisk kresowych?). Szkoda, że nikt nie pokazał tego dnia oblicza zachodniej Ukrainy, gdzie rodzi się znów szowinizm i skrajny, przesycony nienawiścią nacjonalizm. Nie mieliśmy okazji zobaczyć kijowskiego Marszu Chwały UPA, gromadzącego od kilku do ponad 10 tys. zaślepionych szowinizmem uczestników. A wydarzenia te były jak bezduszny tanieć kata na grobach polskich dzieci, kobiet i starców „zarżniętych” przez dzikie bandy Stepana Bandery.
Szkoda, że Polacy nie mogli tego zobaczyć, bo widzieliby jak daleka droga jest jeszcze przed Ukraińcami do budowy normalnego państwa. Bo nie można państwa prawa budować na kłamstwie historycznym. Nie można młodzieży dawać za bohatera zwykłego zbrodniarza i bandyty, ani ofiarą zakładzinową zrębów nowego narodu czynić stosów rozczłonkowanych i zarąbanych siekierami trupów. Nie chcę powiedzieć, że Ukraińcy gremialnie są zwolennikami banderowskich band. Nie, to byłoby kłamstwo. Zdecydowana większość z nich nie życzy sobie takich „bohaterów” i takich ideologii. Ale ta większość jeszcze nie zdołała dokonać oczyszczenia ducha narodu, jeszcze ciągle nie zdołała wyplenić historycznego fałszu, który popularyzują niektórzy znani politycy, czy pseudonaukowcy. Jeszcze dużo czasu upłynie, zanim zakończy się ukraińskie katharsis.
Można się zastanawiać, dlaczego akurat w tym miejscu doszło do tak krwawego bestialskiego mordu. Z jednej strony to zapewne specyfika miejsca. Południowo-wschodnie kresy Rzeczypospolitej zawsze były miejscem przyciągającym różnego rodzaju awanturników. Cięgle stały w ogniu wojem i różnego rodzaju rzezi. Tu mógł się wykształcić specyficzny, typ nieczułości na okrucieństwo (tu przewalały się hordy tatarskie – palące i mordujące całe wsie, tureckie czambuły – biorące w jasyr, pułki kozackie – mordujące szlachtę i żydów itp.). Tu wreszcie hajdamackie chłopstwo potrafiło bestialsko wymordować miasto Humań (opisy tej zbrodni i zachłyśnięcia się potokami krwi zdają się przywodzić na myśl, co najwyżej francuski okres „robespierowskiego” terroru, którego, symbolem była gilotyna, ale również krew na niej oraz zapach octu służący do jej zmywania). A więc pewna specyfika innego, bardziej brutalnego i nieczułego postrzegania cierpienia może być doświadczeniem pokoleń. Pokoleń karmionych „mitem hajdamacczyzny”, ale i pokoleń pozbawionych w pewnym momencie warstwy szlacheckiej (w dużej mierze nowy naród powstał z warstwy chłopskiej).
Dlatego, jest możliwe, że właśnie tu łatwiej niż gdzie indziej mogły się rozegrać takie dantejskie sceny. Ich przedsmak mieliśmy już w 1939 r., a później w 1941 r. po wkroczeniu na te tereny wojsk niemieckich. A którego krwawym finałem były właśnie rzezie dokonywane, przez bandytów z UPA. Ludzi, którzy dziś w glorii sławy chodzą w marszach ulicami ukraińskich miast i udają czułych ojców i dziadków. To największa obłuda ludzkiej duszy, która potrafi aż tak się zakłamać.
To wszystko, co napisałem pokazuje pewien ciąg zdarzeń budujący nieczułość i relatywizujący w ludziach pewien rodzaj sadyzmu. Nie tłumaczy jednak do końca, dlaczego wyzbyto się człowieczeństwa w sposób tak bezwzględny. To pytanie wymaga szerszych studiów interdyscyplinarnych. Może przyjdzie i na takie studium czas („rewolucja antyfrancuska” już się doczekała szeregu opracowań swej bezduszności). Niestety (gdyż cięgle nie mamy Ukrainy „oczyszczonej”), geopolityka nieubłaganie podpowiada, że Polsce jest potrzeba Ukraina, jako część środkowoeuropejskiej wspólnoty interesów. Bloku zdolnego stworzyć silny front realizujący swoją własną politykę. Tylko ta Ukraina najpierw musi zrozumieć, że na fałszu nie zbuduje się trwałego państwa.
Dopóki Bandery, Suchewycza czy „Hajdamaków”, nie zastąpią inni, prawdziwi bohaterowie, jak choćby Semen Petlura oraz inne poematy, tak długo nie będzie możliwości normalizacji tego kraju i tego narodu. A nasze władze naprawdę powinny zacząć pamiętać o ofiarach tych mordów i nie tylko jasno stawiać sprawę ich rehabilitacji oraz lepiej dobierać sobie ukraińskich partnerów (Juszczenko powinien być w Polsce uznany za persona non grata), ale też znacznie lepiej weryfikować kandydatów do przyznania polskich zaszczytów. Nie wspomnę już o wielkiej ostrożności przy przyjmowaniu zaproszeń na różne ukraińskie uroczystości, aby nie firmować, jak to się niektórym już zdarzało, imprez gloryfikujących zwykłych zbrodniarzy.
Na koniec, przy tej okazji jeszcze raz apeluję do polityków Sejmie, doprowadźcie w szybkim trybie do penalizacji ludobójstwa wołyńskiego.
Dr Bartosz Józwiak
Prezes Unii Polityki Realnej
źródło: www.bartosz.jozwiak.upr.org.pl
Dr Bartosz Józwiak Prezes Unii Polityki Realnej - partii konserwatywno-liberalnej. Doktor archeologii.