Bez kategorii
Like

„Nie mówcie dobrze o Lechu Kaczyńskim.”

27/03/2011
375 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Męczące jest patrzenie na lansowanie się ludzi, którzy nie szanowali Lecha Kaczyńskiego, obecnym uznaniem dla jego poglądów i idei. Dlatego nie mówcie dobrze o Lechu Kaczyńskim nic o nim nie wiedząc.

0


 

Siedziałem i patrzyłem jak, ludzie którzy nawet nie poznali Lecha Kaczyńskiego, którzy nie byli tak jak ja zafascynowani fenomenem jego polityki, którzy nie znali jego idei Polski coś znaczącej na świecie, niezależnej, mówili o nim w samych superlatywach. Twierdzili, że zawsze bardzo go cenili, że spotkania z nim były dla nich wielkim przeżyciem. Patrzyłem jak lansują się odgórnym założeniem, że o zmarłych trzeba mówić dobrze.

Lech Kaczyński był człowiekiem o wielkich ideach i marzeniach. Nie wszyscy je znali. Właściwie nie znał ich prawie nikt prócz tych naprawdę polityką zainteresowanych. Media kreowały jak wiadomo inny wizerunek Kaczyńskiego niż był w rzeczywistości. Pokazywali go jako prezydenta, który nic nie znaczy, jako niepoczytalnego, wariata z którym się nikt nie liczy. Tak nie było. Ludzie, niestety, uwierzyli temu "przemysłowi pogardy" w stosunku do Kaczyńskiego. Niszczyli go, i ośmieszali publicznie. Świetna zabawa się rozkręcała. Internet nie odstąpił, w tej makabrycznej orgii, TVN. Tam, Internauci bawili się równie dobrze co dziennikarze. Swoisty wyścig kto obrazi ś.p. prezydenta bardziej. Zabawa trwała, aż do dnia katastrofy. Jeszcze kilka dni przed tym, wyśmiewano "kaczorów". Jeszcze parę tygodni wcześniej Sikorski mówił o małości (zapewne intelektualnej) Lecha Kaczyńskiego. Potworna zabawa. Chwilę po katastrofie, Jarosław Kuźniar, prowadzący pasmo porankowe w TVN24, przyznał, ze TVN nie zawsze pokazywali parę prezydencką w dobrym świetle. To jednak chyba było za mało…

Janusz Palikot, chyba największy polski "PiS-killer". Obrażał prezydenta w nieskończoność, bez zahamowań, i bez kary za słowa poniesionej. Wielokrotnie nazywał prezydenta "alkoholikiem", "chamem", "małodusznym" itd. Po katastrofie twierdził, że Lech Kaczyński jednak nie był nikim. To przykład zmuszenia do mówienia o zmarłym dobrze.

Michał Kamiński, Elżbieta Jakubiak i inni PJN-owcy odchodząc z PiS, twierdzili, ze są spadkobiercami polityki Lecha Kaczyńskiego, że jako jego współpracownicy, mają prawo do kontynuowania jego polityki. Wszyscy twierdzili przecież, że bardzo go szanowali itp. Ale tak nie było i nie jest. Gdyby tak dobrze znali prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie opuścili w tak brawurowy i huczny sposób PiS-u. Gdyby wyznawali jego politykę, najpierw próbowaliby jakoś wyjaśnić konflikt z Jarosławem Kaczyńskim po cichu, próbowaliby się dogadać ale nigdy nie rozłamywali partii. Czy Lech Kaczyński by tak zrobił? Wątpię.

Adam Małysz komentując swoje słowa wypowiedziane w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego", rzekł, że bardzo cenił Lecha Kaczyńskiego, i że spotkania z nim wspomina bardzo ciepło i miło. Ale, na litość boską, gdyby pan Małysz tak bardzo szanował prezydenta Kaczyńskiego, tak był nim zachwycony, to miał by również szacunek do pamięci o nim. Do tych wszystkich demonstracji, które wbrew twierdzeniom Tomasza Nałęcza, nie maja na celu uwłaczanie godności obecnego prezydenta. Mają wyższy cel – nie pozwalają zapomnieć o człowieku, którego w obecnych ciężkich czasach Polska by potrzebowała. Gdyby pan Małysz uznawał Kaczyńskiego za wysokiej klasy polityka, miałby szacunek do jego brata, do jego córki, do jego grobu na Wawelu, i nie mówiłby że to wszystko jest śmieszne.

Przez te wszystkie wypowiedzi uroiło się ludziom w głowie, ze o zmarłym Lechu Kaczyńskim trzeba mówić dobrze. Nie mówcie dobrze o Lechu Kaczyńskim. Jeśli ten szacunek, to "dobre mówienie" podparte wcześniejszymi wypowiedziami jest nieszczere, to nie jest nikomu potrzebne. Zakraja to nawet o lansowanie się. Niektórzy chcą poprawić swój wizerunek medialny mówią w samych superlatywach o Kaczyńskim.Jest to haniebne, nie godne pamięci Kaczyńskiego. Władysław Bartoszewski jednakże, nie mówi o tym zachowaniu jako "nekrofilii".

Nastała również moda, taki nurt społeczny, w którym moralność zakazuje nie zgody z poglądami Lecha Kaczyńskiego. Przecież nie jest tak, że wszyscy ludzie w całokształcie osiągnięć Kaczyńskiego byli bezsprzecznie zafascynowani jego poczynaniami. To nie możliwe, bo widoczny na polskiej scenie politycznej pluralizm (nie mówię tu o sejmie bo tam jest PiS, i partie antyPiS, które z tą pierwszą zażarcie walczą) na to nie pozwoliłby. Można nie zgadzać się za zmarłym Lechem Kaczyńskim. Oczywiście nie chodzi mi tu o to bestialskie traktowanie Kaczyńskiego, o kontynuowanie "przemysłu pogardy". Mam na myśli merytoryczne spieranie się z poglądami Lecha Kaczyńskiego. Takie niestety nie istniało i mało gdzie istnieje dziś.

Mówienie o Lechu Kaczyńskim jako o człowieku o silnym charakterze, z jasnymi poglądami, o człowieku idei jedności i solidarności europejskiej, który był zwolennikiem UE, w przypadku wcześniejszego braku szacunku jest tylko lansowaniem się. Nic nie wartym,i pustymi słowami, które są nawet bardziej odrażające od bezpodstawnej krytyki. Ale czy to całe sugerowanie ludziom, że nie można mówić negatywnie o Kaczyńskim nie jest tylko zagrywka PO, aby potem zrzucić winę na PiS, ze to oni stworzyli terror, ze to oni skrępowali wolność odmiennych poglądów niż Kaczyński? Oby nie.

0

TeaDrinker

Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa

57 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758