Dzisiaj ze wszystkich stron słyszę, jak to wspaniale, że wygrało PO. Cieszy się wielu w naszym kraju, cieszą się i za granicą.
Wreszcie Polacy zmądrzeli – taki z tego dobiegającego zewsząd zachwytu można, czy też raczej, powinno się wyciągnąć wniosek. Nie brakuje też oczywiście głosów, co powinno zrobić PiS, które przegrało kolejne wybory – "dobrych" rad nie brakuje, szczególnie od tych, którzy za PiS-em, delikatnie mówiąc, nie przepadają i te 30 % otrzymanych od społeczeństwa głosów cały czas stoi im kołkiem w gardle.
Dlaczego miałbym gratulować zwycięstwa Platformie Obywatelskiej? Bo tak wypada? Bo takie są reguły demokracji? Szanuję reguły demokracji, więc akceptuję wynik wyborów. Nie mam jednak zamiaru się z tego cieszyć, bo moim zdaniem większość społeczeństwa wybrała źle. Czy mam prawo do takiej oceny? O ile wiem, nikt mi tego prawa na razie jeszcze nie odebrał, a poza tym, podobnie sądzi niemal jedna trzecia Polaków.
Czy to mało?
A może powinienem pogratulować zwycięstwa PO, ponieważ przez te cztery ostatnie lata tak wiele dobrego zrobiła dla naszego kraju? Moim zdaniem machinacje przy OFE, afera hazardowa, której, jak się okazuje, nigdy nie było, a to, co wszyscy czytali w stenogramach, to były tylko niewinne rozmowy przyjaciół, przypadkowo spotykających się na stacjach benzynowych i cmentarzach, czy też powołanie komisji ds nacisków, która miała być sztandarową pokazówką Platformy Obywatelskiej, jak to w czasach rządów PiS nad naszym krajem zapadła ponura noc grozy i terroru, a zakończyła się kompromitującym dopasowywaniem raportu do potrzeb politycznych PO, zresztą wbrew przewodniczącemu tej komisji, desygnowanemu przez… PO właśnie, nie upoważniają mnie do takich gratulacji.
Społeczeństwo w naszym kraju pomyliło się już przez ostatnich dwadzieścia parę lat nie jeden raz. Czy ktoś jeszcze pamięta, że w cztery lata po obaleniu się prl-u, wybory w Polsce zdecydowanie wygrała następczyni PZPR? A jak było w 2001 r.? Koalicja SLD-Unia Pracy otrzymała w tamtych wyborach ponad 40 % głosów. Oczywiście, pamiętam, jak się skończyły ostatnie rządy SLD czy też AWS; pod tym względem rzeczywiście zwycięstwo PO jest swojego rodzaju ewenementem. Tylko czy ta wygrana gwarantuje nieomylność?
Śmiem wątpić.
O roli największych mediów w tej kampanii, jak i przez ostatnie lata, napisano już wiele. Kto oglądał program redaktora Lisa z udziałem Jarosława Kaczyńskiego czy też program redaktora Gugały, którego gościem był Adam Hofman, doskonale wie, jak to w mediach wyglądało. Wie tym lepiej, jeśli porównał zachowanie "dziennikarzy" i "redaktorów" wiodących mediów wobec PiS z ich podejściem do Platformy Obywatelskiej. Tak, tego mogę z pewnością pogratulować Platformie Obywatelskiej: podczas ich rządów największe polskie media zajmowały się głównie flekowaniem opozycji, a nie rozliczniem rządzących z ich obietnic.
Na społeczeństwo nie ma się co obrażać. Raz wybiera lepiej, raz gorzej. Mamy – piszę mamy, bowiem ja też się do tego społeczeństwa zaliczam, na co niektórzy zapewne powiedzą "niestety" – na plecach bagaż kilkudziesięciu lat życia w komunie, nigdy tak naprawdę nie rozliczonych. Mamy wokół siebie Polskę w budowie, wystarczająco absorbującą naszą uwagę, aby nie wpaść w jakąś kolejną dziurę, a nie zastanawiać się z kalkulatorem w ręku, kto, kiedy i jak będzie spłacał długi zaciągane przez rząd PO. Zawsze możemy też pojechać za granicę i zarobić trochę euro na polach czy w restauracjach, jeśli jeszcze mamy trochę sił na tego typu podróże. Gorzej będzie, jeśli i za granicą zrobi się kiepsko z pracą, na co się zanosi.
Co wtedy?
W tej kampanii niewiele mówiło się o Tragedii w Smoleńsku. PiS nie chciał, aby nie być posądzanym o polityczne wykorzystywanie tej tragedii, inni o tym nie mówią, bo przecież wszystko juz zostało "wyjaśnione" przez MAK i komisję Millera. Za to bardzo wiele mówiło się o Jarosławie Kaczyńskim, że zmienił twarz, w domyśle – oszukuje, a tak naprawdę, jaki tylko dojdzie do władzy, to dadzą znać o sobie jego anty-niemieckie i anty-rosyjskie fobie. Patrzyłem na to rozbawiony, bo byłem przekonany, że tego typu manipulacje są wyraźnie widoczne dla większości społeczeństwa, ale się pomyliłem.
Tak naprawdę to przecież wszystko jedno, czy Jarosław Kaczyński mówi o Angeli Merkel, czy nie mówi, wspomina Tragedię Smoleńską czy nie wspomina, chodzi do sklepu na zakupy, czy też nie chodzi – nie ma żadnego znaczenia, co tak naprawdę robi, bowiem najważniejsze jest to, w jaki sposób zostanie to przedstawione. A w tym politycy PO oraz wspomagające ich media, korzystające z odpowiednio dobranych autorytetów, ekspertów, politologów, socjologów czy też byłych polityków formacji czasem bardzo odległych od PO, są doprawdy doskonałe.
Warto jednak oczywiście zastanowić się i nad tym, dlaczego PiS przegrało te wybory, jakie popełniło błędy, co robiło źle, a jakich swoich atutów nie potrafiło właściwie wykorzystać, ale to jest osobny temat, do którego zapewne niedługo powrócę.
Kończąc – nie mam zamiaru gratulować PO wygranej wyborach. Wygrali – taki był wybór większości społeczeństwa, co trzeba zaakceptować, szanując reguły demokracji. To nie był jednak mój wybór i nie zmieniłem swojego zdania na temat Platformy Obywatelskiej tylko dlatego, że większość zagłosowała inaczej. Uważam, że źle się stało i że kiedyś zapłacimy za tę "wygraną" wszyscy.
Prędzej czy później, ale wszyscy.