Stażyści po studiach, czyli lekarze praktykujący na nas -pacjentach, a nie żadni „rezydenci”, jak ich nazwano według reguł lewackiej nowo-mowy, żądają wynagrodzenia w wysokości dwukrotnej średniej płacy krajowej.
Dlaczego nie mielibyśmy płacić tyle stażystom inżynierom lub nauczycielom (w tym akademickim)?
Na to pytanie odpowiadali Czytelnicy Medycyny Praktycznej. Ale dlaczego utajniono wyniki tej ankiety, które są dostępne tylko dla kasty lekarskiej? Gdy chcesz je poznać na portalu MP czytasz;”Ciąg dalszy dostępny po zalogowaniu dla osób związanych zawodowo z ochroną zdrowia” – w części dla „cywilów ” tych danych nie ma.
Co do zasady rezydent jest ciągle jeszcze stażystą specjalizującym się w zawodzie lekarza tyle, że już ponosi odpowiedzialność za podejmowane przez siebie działania medyczne. Działania studenta medycyny, który przyszedł do szpitala na praktyki czy działania lekarza stażysty, mają jeszcze ograniczone prawo wykonywania zawodu i ograniczoną odpowiedzialność.
Rezydentura polega na tym, że pensje płaci ministerstwo zdrowia. Wszyscy rezydenci w Polsce dostają takie samo wynagrodzenie. Ale istnieje także możliwość robienia specjalizacji będąc nie na „garnuszku” ministra a konkretnej placówki leczniczej. Dlatego minister powinien rozwiązać ten sztuczny twór, który stał się rakiem na organizmie ministerstwa. Żaden ministerstwo nie powinno prowadzić „działalności gospodarczej” i dlatego należy ten specyficzny „zakład budżetowy” (podobno stworzony przez Kopacz na potrzeby jej córki) i „rezydenturę” przekazać do zatrudnienia we właściwych placówkach.
Kasta niedorosłych lekarzy chce mieć na wystawne życie zanim nauczy się odpowiedzialnie leczyć ludzi. Czy gdyby dostali tyle szmalu ile żądają to mogliby już pracować ponad 48 godzin? Byliby już zawsze wypoczęci i gotowi do wzięcia kopertówki?
Takie żądania lekarskich praktykantów to zwykła bezczelność i czas to tak nazwać.
W telewizji te napuszczane przez politycznych szczwaczy żuliki śmieli powiedzieć, że minister przyszedł nieprzygotowany, gdy minister Radziwiłł oświadczył, że miał przygotowany do uzgodnienia tekst porozumienia w sferze wszystkich aspektów służby zdrowia. A to oni nie mieli pojęcia o niczym innym, jak o żądaniach finansowych.
Brednie o trosce o całość służby zdrowia można miedzy bajki włożyć. Przecież oni nie maja jeszcze pełnego pojęcia o leczeniu, a nas usiłują przekonać o tym, że są ekspertami w zakresie gospodarki państwa. Tłumaczą nam tak, jak Kijowski o niemożności znalezienia pracy. Na ich dobrobyt my wszyscy mamy zrobić zrzutkę z naszych podatków.
Sprawa jest prosta. Ministerstwo powinno natychmiast zrezygnować z instytucji rezydentów, rozwiązać wszystkie umowy i lekarzy przekazać do zatrudnienia placówkom w których pracują na takich samych warunkach jak reszta lekarzy i ludzi innych zawodów po studiach w Polsce. Rezydenci uważają się za święte krowy. W USA lekarze spłacają swoje studia po kilkadziesiąt lat i pracują ile chcą. W Polsce studia mają darmo i stawiają żądania. Chcą wyjechać? Niech jadą. Wyjechało 30 tysięcy nic się nie stanie jak wyjedzie jeszcze trzy. Możemy ściągnąć trzy razy tyle z krajów, gdzie lekarze są równie dobrze wyszkoleni a zarabiają mniej niż w Polsce.
Zresztą prawdziwi lekarze wyjeżdżać z Polski ne chcą i nie muszą. Kiedyś proponowałem znajomemu lekarzowi przyjazd do USA, zapewniając mu pracę i mieszkanie – nie chciał. Stwierdził że nie gorzej ma w Polsce.
Z Nowym Rokiem powinien zniknąć problem z wynagradzaniem lekarzy, gdyż wpompowano grube pieniądze do niewydolnego systemu żerowania na zdrowiu pacjentów, w tym na podwyżki płac lekarzy. Ale stało się wręcz przeciwnie – ma miejsce wypowiadanie przez lekarzy rezydentów klauzul opt-out, co stwarza nowe problemy dla niedoorganizowanej służby zdrowia. Warto więc nad tym zastanowić.
Ludzie krytykujący dziś Ministra zdrowia zachowują się jak szympansy w ZOO. Co prawda dalej maja swoje czerwone dupy, siedzą w tych samych klatkach tyle, że zorientowali się iż dyrekcja ZOO się zmieniła.
I tak to dokładnie wygląda. Piszczą małpy z czerwoną dupą i taką czerwoną, neo socjalistyczną mentalnością.
Przez osiem lat demokracji, praworządności i wolności mediów trzymali „mordy na kłódkę, nie mieli żądań, podwyżek plac, nie strajkowali, nikt z nimi nie rozmawiał.
Dopiero teraz gdy nastała „dyktatura PiS”, jak mówi grafini o nazistowskim nazwisku, nabrali odwagi,wiatru w płuca i krzyczą na cały świat o „niesprawiedliwości” dziejowej? Rezydentura czy agentura?