NIE JEST ŁATWO
24/11/2011
458 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Słowa premiera z ostaniego expose jeszcze echem brzmią po kraju, a tu już się czepiać różni zaczynają, że o jednym nie było, a o drugim za dużo.
Kto sprzedał akcje KGHM, a kto zaraz po obniżce kupił itd. Ja się czepiać nie będę, bo każdy pozytyw mnie cieszy. Europa cała ze strachu kwili, premierów z roboty wywala, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że się wali. Minister Rostowski już po raz drugi wojną straszy, Hiszpanie, Włosi i Grecy powołują rządy fachowców, jeno u nas i może w Niemczech względny spokój. Co „zielona wyspa” to nie jakieś barachło. W expose premier jednak powiedział, że kryzys puka nawet do nas i za czterdzieści lat trzeba będzie emeryturę do 67 lat podnieść, a za kilka lat będą jakieś inne zmiany i nawet rolnicy będą płacili symboliczne składki na ubezpieczenie, bo budżet trzeba wyzerować. Rolnik do 16 ha płacić ma kilkanaście złotych, a powyżej nawet trzydzieści parę.
Na rok 2012 oszczędności się nie przewiduje, bo to rok piłki kopanej – no może podwyżka 2% ubezpieczenia zdrowotnego i powyżka akcyzy na co się da, ale prawdziwe reformy będą później. W ramach walki z bezrobociem administracja będzie rosnąć, przedsiębiorcy ze strachu będą z kapitałem uciekać, a kraj będzie jakimś cudem do równowagi budżetowej się zbliżał.
Pewna agenda rządowa zorganizowała szkolenie, jak założyć firmę na Cyprze. Wiadomo – tam cieplej, nasi biznesmeni będą mieli mniej nerwowe korzonki, bo sobie wygrzeją, a przy okazji zapłacą mniejsze podatki. CBA i prokuratura też nie ma za bardzo wglądu w cypryjskie papiery, co też spowoduje pewnie stabilność naszego biznesu. Do dziś są niejasności co do cypryjskiego rajdu wózkiem golfowym posła Karskiego . Gdyby mogli, dawno by sprawdzili.
Amerykańscy miliarderzy sami zwrócili się do swojego państwa, ze chcą płacić większe podatki, skoro jest taka sytuacja. Nasi miliarderzy takiej propozycji rzucić nie mogą, bo to i tak nic by to nie dało. Jedni mają kapitał na wspomnianym Cyprze, inni w Liechtensteinie i Luksemburgu a nawet w Monako, a jeszcze inni po całym świecie.
Gdyby jakiś amerykański miliarder powiedział, że ma kasę za granicą i tam płaci podatki, to by go z pierdla nigdy nie wypuścili (za morderstwo wypuszczają za kaucją), nasi legalnie udzielają wywiadów, gazety piszą, ile kto ma i gdzie i jest fajnie. Polski model: żyjemy tu, a podatki płacimy tam (raczej model unijny).
Rozliczne firmy zagraniczne też działają u nas, korzystają z naszej zasobnej kasy, udostępniają naszym rodakom cały wachlarz usług i towarów, ale dochód i podatki przekazują do siebie.
Ja nie mam tych zmatwień, ale współczuję mieszkańcom Wilanowa i Konstancina. Siedzą oni wieczorem w domu, palą cygara, piją single malty i kombinują, jak by tu krajowi pomóc – a tu nie bardzo się da. Nie jest łatwo.
TADEUSZ DROZDA