Komisja międzynarodowa nie jest potrzebna do wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, bo państwo polskie, w szczególności polska Komisja MAK, zdała egzamin. Jako osobie wykształconej i mieszkającej w dużym ośrodku, nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się z tymi, którzy negują potrzebę badania przyczyn katastrofy smoleńskiej przez instytucje i organy międzynarodowe, bowiem to zła, wręcz szkodliwa propozycja. Jestem zgodny z politykami Platformy Obywatelskiej, kancelarią Prezydenta i samym Bronisławem Komorowskim oraz większością mediów: nie powinno być międzynarodowego śledztwa wyjaśniającego katastrofę polskiego samolotu na terenie ościennego kraju, która miała miejsce 10 kwietnia 2010 r.
Po pierwsze bez zastrzeżeń zgadzam się z Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim, który roztropnie stwierdza:
„Jeżeli ktoś chce udowadniać całemu światu, że Polacy sami nie potrafią załatwiać swoich spraw i że muszą mieć doradców, rozjemców i ekspertów zewnętrznych, to ja się mogę tylko temu dziwić. Pomysł, żeby suwerenne państwo sięgało po czynnik zewnętrzny za nim jeszcze polska prokuratura zakończy śledztwo – wydaję mi się być czymś zdecydowanie niestosownym” (źródło).
Polacy potrafią sami załatwiać swoje sprawy, więc powołali rodzimą Komisję o nazwie MAK, by nie sięgać po czynnik zewnętrzny, co byłoby zdecydowanie niestosowne.
„Polska nie potrzebuje pomocy społeczności międzynarodowej. – Stawiam na to, że to powinna zrobić Polska” (źródło).
Po drugie zgadzam się z roztropnymi doradcami Pana Prezydenta. Profesor Tomasz Nałęcz, pytany o międzynarodowe śledztwo, stwierdza:
Tego typu zachowania są w przypadku państw upadłych
Profesor mówił również, że: „jest przekonany”, że nawet wyniki międzynarodowego śledztwa nie zmieniłyby nastawienia tych, którzy „wierzą w zamach”.
Zadał też rozsądne pytanie: Ale jak międzynarodowa komisja będzie odsłuchiwała nagranie, które jest po polsku? (źródło)
Polska nie jest państwem upadłym dzięki naszej, swojskiej, Komisji MAK, która zmienia nastawienie tych, którzy wierzyli w zamach. To, że w Komisji MAK są sami Polacy ułatwia odsłuchiwanie nagrania, które jest po polsku.
Po trzecie zgadzam się z drugim doradcą Prezydenta RP Janem Lityńskim:
Przy takiej polaryzacji spowodowanej przez PiS – międzynarodowe śledztwo nie wyjaśni katastrofy smoleńskiej. Kogokolwiek by się nie wzięło do tej komisji, to okazałoby się, że jest to biegły zaangażowany.
Mimo polaryzacji spowodowanej przez PiS, krajowe śledztwo wyjaśniło katastrofę smoleńską, ponieważ Komisja MAK wzięła biegłych, którzy nie są zaangażowani.
Po czwarte mam podobne zdanie do poglądu Przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, posła Rafała Grupińskiego, który z troską konstatuje:
Gdyby rozpoczęto śledztwo to „natychmiast politycy Prawa i Sprawiedliwości zaczęliby sprawdzać życiorysy przodków członków międzynarodowej komisji”. – I okazałoby się, że ktoś jeździł do Rosji sowieckiej. (źródło)
Przewodnicząca Komisji MAK ani żadnej z jej członków nie jeździł do Rosji sowieckiej.
Po piąte bez dwóch zdań popieram inicjatywę europosłów Platformy Obywatelskiej, którzy zażądali odrębnego głosowania w sprawie wraku i skrzynek, a osobnego w sprawie międzynarodowego śledztwa. Takie rozdzielenie tych spraw umożliwiło odrzucenie podczas (…) głosowania na sesji plenarnej wniosku o międzynarodowe śledztwo. (źródło)
Uff. Niezależna, polska Komisja MAK jest niezagrożona.
Po szóste obecny Marszałek Sejmu RP, będąc jeszcze szefem MSZ, zareagował na jątrzące pytanie postawione na łamach Gazety Polskiej, które brzmiało: Katastrofę MH17 zbada 12 państw. Będzie wspólne śledztwo. Donaldzie Tusku co pan na to?
Sikorski błyskotliwie odpowiedział na Twitterze:
Wspólne śledztwo prowadzić będą państwa, które straciły obywateli w katastrofie MH17. W Smoleńsku zginęli tylko Polacy. (źródło)
Słuszna uwaga, bo ktoś, kto ma na imię Wojciech, a na nazwisko Seweryn, nie może być amerykańskim obywatelem.
Po siódme… Ech, po co dalsze argumenty, jak te wystarczą. Komisja międzynarodowa nie jest potrzebna do wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, bo państwo polskie, w szczególności polska Komisja MAK, zdała egzamin.
Mąż Agnieszki, ojciec Jana i Joanny, mgr politologii, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej na Mazowszu, radny Sejmiku Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmów dokumentalnych i fabularnych, miłośnik ogrodów botanicznych.