Kilka dni temu w podróży wstąpiłem do piekarni. Kupiłem kilka bułek na drogę. W sklepie zaintrygował mnie napis, który pokazuję na zdjęciu.
Kilka dni temu w podróży wstąpiłem do piekarni. Kupiłem kilka bułek na drogę. W sklepie zaintrygował mnie napis, który pokazuję na zdjęciu. Sprzedawczyni powiedziała, że została zobowiązana do pokazywania go obok kasy. Można się zastanowić czemu coś takiego służy. Na pewno nie klientom. Obok bowiem stał zapełniony koszyk, do którego ludzie wrzucali paragony kasowe. Wyraźnie nikt nie był zainteresowany ich zatrzymywaniem.
Chodzi zapewne, jak zwykle, o to samo, aby nie sprzedawać nic bez płacenia haraczu mafii państwowej, a może nawet o więcej – abyśmy za dużo nie zarobili. Bo pieniądze to wolność, a to jest towar zakazany. Porządny obywatel ma harować od rana do nocy i lwią część zarobku oddawać sitwie. Ma mu zostać tyle, aby starczało na skromne przeżycie.
Być może chodzi też o coś innego, o zastraszanie i ciągłe wzajemne judzenie ludzi, tak jak w mrocznych czasach komuny i III Rzeszy. Nie dajmy się zaszczuć.
Bogdan Goczyński
P.S. Ze względu na prośbę firmy i liczne telefony do nich, zasłoniłem ostatnie cyfry numerów.