Trumna z ciałem Lecha Kaczyńskiego (61 l.) jako jedna z nielicznych została otwarta po powrocie do Polski. Powód? Nie było stuprocentowej pewności, że w trumnie opisanej nazwiskiem prezydenta złożono jego ciało – informuje „Fakt”.
Mimo że zwłoki zostały zidentyfikowane od razu przez funkcjonariuszy BOR i Jarosława Kaczyńskiego (63 l.), nie było go przy zamykaniu i lutowaniu trumny brata – Rosjanie zrobili to sami.
Rosjanie od chwili odnalezienia na miejscu katastrofy ciała prezydenta zachowywali się dziwnie – robili, co mogli, by jak najszybciej przetransportować je ze Smoleńska do moskiewskiego prosektorium. Tylko dzięki oficerom BOR, którzy pełnili wartę przy zwłokach Lecha Kaczyńskiego i co chwilę specjalnie poddawali w wątpliwość jego tożsamość, by poczekać na ostateczną identyfikację przez brata Jarosława, udało się zapobiec wywiezieniu trumny.
Ale i tak, już po rozpoznaniu prezydenta, jego ciało zostało zamknięte w trumnie bez obecności Polaków. – Nie mieliśmy stuprocentowej pewności – potwierdza w rozmowie z Faktem prezydencki minister Andrzej Duda (40 l.). Dlatego też interweniował u ministra Michała Boniego (58 l.), który odpowiadał za uroczystości pogrzebowe ofiar smoleńskiej katastrofy – poinformował go o wątpliwościach i prosił o wszelką pomoc w sprawnym zdobyciu potrzebnych do tego pozwoleń różnych służb. Natychmiast także w prokuraturze został złożony wniosek o otwarcie prezydenckiej trumny.
więcej: www.fakt.pl