…a pokazuje jedną z najpaskudniejszych cech ludzkich – butę, pychę pewną swej bezkarności…
Postanowiłam napisać o tym, co jest tylko nienajwiększym złem, które widzę w poczynaniach członków czy sympatyków PO; coś, co widziałam dzisiaj w Elblągu. Na tzw. Starym Mieście odbywał się dzisiaj festyn pod nazwą: "Dzień chleba", bodaj. Rzeczywiście było wiele straganów z pieczywem, acz nie tylko i nawet, nie w większości. Handlowano czym kto chciał czy mógł. Pogoda dopisywała, więc i ludzi było moc. Wśród stoisk znalazło się miejsce i dla namiotów partii politycznych, które, zrozumiałe, chciały pokazać się w mieście i w ramach kampanii wyborczej, zarekomendować swoich Kandydatów do sejmu i senatu. Stały, zatem, trzy namioty obok siebie: PiS-u, SLD i PO. Zlokalizowane nie na głównym ciągu pieszym, a w bocznej uliczce staromiejskiej. Dwu- czy trzykrotnie przychodził do tych stanowisk przedstawiciel Urzędu Miasta (ostatnio została wymieniona urzędnicza ekipa tej instytucji, w efekcie czego decydentami są "proPOwcy" lub wręcz członkowie PO) ze stanowczym napomnieniem, przypominając o tym, że "nie wolno kampanii wyborczej spod namiotu wyprowadzać na główny ciąg pieszy; działania mają ograniczać się wyłącznie w obrębie namiotu, ewentualnie w jego najbliższym rewirze. Dwie ekipy partyjne: PiS i SLD, stosowały się do dezyderatów urzędniczych. Natomiast PO – ani myślało: wychodzili między ludzi na główny chodnik (raczej jezdnię, która na czas imprezy służyła wyłącznie pieszym) rozdając ulotki, jakieś drobiazgi reklamowe… Pojawiła się prasa z aparatami fotograficznymi, kamery telewizyjne… Kandydat i jego "świta" kokietowała "w lansadach" przechodniów… – kampania wyborcza "całą gębą". Nikt nie zwrócił uwagi na to, że postępują niezgodnie z decyzją miasta, nikt nie upomniał tego towarzystwa… O tym, by sami poczuwali się do naruszenia dyscypliny narzuconej przez Organizatorów, nawet nie ma co mówić – samozadowolenie z tego, co robili było aż nadto widoczne…
Niby niewielka sprawa, a oddaje to, co jest tak charakterystyczne dla tego PO-wskiego ugrupowania: buta w przekraczaniu tego, co winno dyscyplinować. Dezynwoltura, lekceważenie innych, niestosowanie tego, co winno być przestrzegane itd, itd… w poczuciu kompletnej bezkarności.
"Jaki pan, taki kram."