NCzas: Tomasz Sommer o Brunobomberze.
22/11/2012
547 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
Wpis metodą na studenta ( kopiuj/wklej ), ale nie sposob chowac takie teksty pod korcem!!!
„Gazeta Wyborcza”, TVN et consortes miały wczoraj swój dzień. W końcu ktoś chciał wysadzić w powietrze prezydenta i premiera z obecnej partii matki i to w dodatku nie byle kto tylko sam „antysemita i ksenofob”. Nic więc dziwnego, że prorządowe media wyły wręcz z zachwytu i zanosiły się z radości mając do dyspozycji tak wspaniały pretekst do gromienia wroga.
Jednak dziś rano próżno szukałem rozwinięcia tematu. No z wyjątkiem „Gazety Wyborczej”, w której niestrudzony redaktor Czuchnowski, być może nie zdając sobie z tego sprawy, udowodnił, że zamachu w opisywany przez siebie sposób przeprowadzić się po prostu nie da.
Cóż się bowiem okazało? Po pierwsze okazało się, że „szajka terrorystów” składała się w połowie z agentów ABW, którzy zachęcali Brunonbombera do działania, a w połowie z jakichś niezidentyfikowanych posiadaczy broni, którzy tak naprawdę ze sprawą nie mieli nic wspólnego. Co więcej, jak stwierdzili po pobieżnej analizie psychologowie, sam Brunonbomber wcale zamachu przeprowadzać nie chciał i nie miał predyspozycji psychicznych do takiego działania. W dodatku zamachu w opisywany sposób przeprowadzić się po prostu nie da, bo do sejmu bez specjalnego oczyszczenia drogi z poselskich samochodów wielką ciężarówką dostać się po prostu nie można. Tak więc pełny klops i kompromitacja. Obraz tego „niezwykłego profesjonalizmu” służb dopełniają kłęby drutu oraz stara nokia, które zapewne miały świadczyć o tym, że Brunonbomber jest w stanie skonstruować w domu bombę wodorową.
Mnie zastanawia co innego. Jak nasze służby z tego wybrną, bo przecież prędzej czy później Brunonbombera będą musiały wypuścić. Czy przypadkiem nie spadnie on wcześniej śmiertelnie z pryczy, albo się nie zadzierzgnie bez udziału osób trzecich o czym zawiadomi nas niezawodny w takich sytuacja prokurator Ślepokura?