Opanowanie cieśniny Hellespont (Dardanelskiej) było dla ludów Kultury Łużyckiej egzystencjalną koniecznością, ponieważ ich handel jantarem i cyną z krajami Bliskiego Wschodu zależał w całości zarówno od Traków jak i Trojan, którzy wykorzystywali to bezwzględnie dla czerpania horrendalnych zysków. W pierwszym rzędzie wyprawa ta nie miała więc na celu inwazji Egiptu, co raczej jej celem była eliminacja pośredników zbijających na handlu jantarem i cyną kabzę kosztem rzeczywistych producentów tych wyrobów. Homir w swojej Iliadzie wykorzystał historię zmagań północnych i południowych Słowian do propagandy na rzecz nowej, właśnie tworzącej się kultury, zwanej później kulturą grecką i manipulował je oczywiście w ten sposób, aby zakończyły się one pozytywnie dla ludów o których mniemał, że były one przodkami Greków.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/01/sowianski-napis-sprzed-2500-lat.html
W rzeczywistości ta konfrontacja skończyła się całkowitą klęską Trojan i ich mykeńskich sprzymierzeńców a zwycięskie plemiona „Łużyczan” spustoszyły doszczętnie siedziby zwyciężonych. Pod ich ciosami padły wszystkie państwa mykeńskie a takie mocarstwo jak Hetyci przestało egzystować, ponieważ jego mieszkańcy opuścili swoje siedziby w popłochu, w obawie przed Słowianami z północy i ślad po nich zaginął.
Rozmiar tego zwycięstwa jak i genialna strategia wojenna, nie mówiąc już o stopniu komplikacji logistyki w przygotowaniu takiej gigantycznej inwazji, wskazują na to, że w przypadku Kultury Łużyckiej nie mamy do czynienia tylko z luźnym związkiem plemiennym i wspólnotą kulturową, ale ze zorganizowaną władzą centralną, ze wszystkimi jej atrybutami, czyli według współczesnych kryteriów z państwem.
Można więc powiedzieć że tradycje państwowe na terenie obecnej Polski sięgają właśnie tak odległych czasów i jest więcej niż pewne to, że te tradycje nigdy nie zanikły. Możliwe że bywały okresy podziałów czy kryzysów dynastycznych, ale można przypuszczać, że po nich przychodziły znowu czasy w których plemiona żyjące na tym obszarze centralizowały się, tworząc jednolite państwo. Tak jak miało to miejsce w czasach istnienia Rzymu.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/04/jak-ze-sowian-zrobiono-germanow.html
Wprawdzie tradycje demokratyczne i wolnościowe są u Słowian głęboko zakorzenione, co powoduje skłonności do podziałów i rozdrabniania władzy, ale równie głęboko zakorzeniona jest również świadomość tego, że w czasach wojny i kryzysu władza musi być skupiona w jednej ręce, bo tylko to gwarantuje przetrwanie.
Nieznany nam z imienia wódz z terenów obecnej Polski okazał się być godnym poprzednikiem Aleksandra Wielkiego
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/06/alexander-wielki-by-sowianinem.html
i podjął podboje które zmieniły losy Europy.
Genialna strategia połączona zapewne z doskonałym wyszkoleniem i wyposażeniem armii spowodowała to, że sukces tych podbojów przeszedł oczekiwania ich sprawców i nieznany nam wódz podążył dalej na południe by podbić Egipt.
Egipt był w tym czasie u szczytu potęgi i jego materialne i ludzkie zasoby wprost nieograniczone, o czym musieli się przekonać parę lat wcześniej Sorbowie.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/07/tajemnica-pochodzenia-etruskow.html
I tym razem Egipt wytrzymał główne uderzenie, ale to tylko dzięki jego zasobom materialnym a nie sile militarnej. Wbrew temu co rozpowszechniała propaganda Ramzesa III, konfrontacja z Ludami Morza nie skończyła się dla Egiptu zwycięstwem. Nie tylko że nie udało mu się pokonać Ludy Morza co został on zmuszony do płacenia kontrybucji na rzecz tych ludów i musiał odstąpić im tereny obecnego Izraela, Libanu i Syrii, gdzie ludy te osiedliły się zakładając szereg miast-państw zwanych później państwami fenickimi jak i państw terytorialnych takich jak państwo Filistynów czy później Izrael. Część tych ludów osiedliła się w delcie Nilu i znalazła zajęcie jako najemnicy w armii egipskiej.
Przejdźmy więc teraz do wyjaśnienia nazw tych ludów.
Zacznijmy od Danuna (dnjn). W wyrazie tym widzimy szczególne podobieństwo do nazw rzek z rejonu Kultury Łużyckiej. Nazwa ta jest podobna zarówno do rzeki Dunaj jak i do polskiego Dunajca, Dniestru jaki i do starszego określenia rzeki Dniepr która znana była również pod nazwą Danu
Wszystkie te nazwy ograniczają geograficznie teren na którym pierwotnie mieszkała ludność plemienia Danuna (Dunajczan).
Losy murowanej twierdzy tego ludy
wskazują też, że twierdza ta powstała dla obrony terytorium ludu Dunajczan. Lud ten możemy utożsamiać z naszymi Góralami.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/06/gorale-epoki-brazu.html
Centralną pozycję na obszarze zamieszkałym przez ten lud zajmują Karpaty i głównym zajęciem tej ludności było zapewne, tak samo jak obecnych Górali w tym rejonie, pasterstwo. Tereny tego plemienia weszły jednak z czasem w obręb Kultury Łużyckiej i zadania obronne tej twierdzy przestały istnieć, a sama twierdza została opuszczona przez jej mieszkańców.
Inną wskazówką jest to, jak Egipcjanie zapisali nazwę pierwotnej ojczyzny Filistynów, którzy wywodzili się z Ludów Morza.
Filistyni podawali jako swoją ojczyznę krainę o nazwie „Kaphtor” (kptr), którą to nazwę jednoznacznie można odczytać jako Karpaty.
Tjeker (Tkr) należy utożsamiać z Trakami. Po ich klęsce pod Troją, Trakowie dobrowolnie, albo pod przymusem, przyłączyli się do inwazji Egiptu i wzięli udział w wojnie z Ramzesem III. Po tej wojnie wrócili zapewne z łupami do swoich siedzib na tereny obecnej Bułgarii i północnej Grecji.
Waschasch (wšš)- prawdziwa nazwa tego ludu brzmiała zapewne Wićślanie. Nazwa pochodzi od naszej rzeki Wisły która w tamtych czasach nosiła jeszcze swoją pierwotną nazwę Wićśla.
Jeśli chodzi o Wisłę to już od dawna trwa spór o pochodzenie tej nazwy. Czegóż tam już nie wymyślono. W jednym jednak ci wszyscy pseudo-znawcy zgadzali się wyśmienicie, a mianowicie w tym, że nazwa ta nie może być słowiańska. Tymczasem jak widać jest ona typowo polska i dobrze uzasadniona funkcją tej rzeki. Jej źródła znajdują się w rejonie Bramy Morawskiej a więc najdogodniejszego połączenia pomiędzy północą i południem Europy. Prawie wszystkie ataki ludów z południa musiały iść przez Bramę Morawską i od szybkości mobilizacji własnych sił zależało przetrwanie mieszkańców dorzecza tej rzeki.
Tak jak w przypadku Ślęży
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/07/cudze-chwalicie-swego-nie-znacie.html
najprostszym sposobem ostrzegania był ogień. Tym razem Wiślanie zastosowali płynące z nurtem rzeki płonące tratewki. Od tego sposobu komunikacji pochodzi zapewne tradycja topienia Marzanny i puszczania wianków wśród Słowian.
Sygnał ogniem już od prawieków zwie się u Słowian „wici”.
Wisła (Wić – śla) byłą więc rzeką którą wysyłano wici w celu mobilizacji armii Wiślan.
Taką interpretację potwierdza nawet łacińska wersja nazwy tej rzeki – Vistula. Rzymianie zapisywali słowo „wici” jako „wis”. To słowo znalazło później swoje zastosowanie w języku niemieckim w słowie wissen – wiedzieć.
Tula to po łacinie tuba a więc instrument którego dźwięk był słyszalny bardzo daleko. Słowo to jest pochodzenia etruskiego!!!. Zapewne sami Etruskowie wymawiali je jako „tuła” i oznaczało ono podobno źródło. Razem dawało to wyraz Vistula, czyli daleko wędrujące źródło wieści, który to znaczeniowo odpowiadał dokładnie wersji słowiańskiej.
W języku polskim słowo „tuła” przetrwało w określeniu tułaczka, tułacz (wędrowiec) i jak można się domyśleć pierwotnie oznaczało ono posłańca chodzącego od wsi do wsi i przekazującego najnowsze wieści w państwie Słowian.
W przypadku ludu Karkisa (krkš) jego znaczenie jest dla nas rozpoznawalne natychmiast. O znaczeniu słowa KRK dla Słowian z terenów polskich pisałem już wielokrotnie.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/07/starozytna-historia-polakow-miedzy.html
Również w tym przypadku rozpoznajemy to słowo jednoznacznie.
W związku z tym nie pozostaje nam nic innego jak utożsamienie go z naszymi Krakusami. Egipcjanie zapisali je jako Krakusz czyli nawet dość realistyczne. Plemię to miało być nieliczne i nie występowało często na egipskich reliefach. Można przypuszczać że Krakusami określano w tym czasie drużynę przyboczną władcy na Wawelu – KRAKA, a ta chroniła jego siedzibę oraz samego władcę w wirach bitewnych.
Można się domyśleć, że po zakończeniu inwazji Egiptu władca Słowian osiadł na południu, ustanawiając nową stolicę imperium. I wszystko wskazuje na to, że stolicą tą była Kartagina.
W nazwie tego miasta znajdujemy wszystkie komponenty związane z władzą u Słowian z terenów polskich. Pierwszy człon to oczywiście słowo Krk do którego ludy późniejsze wstawiły samogłoskę „a”. Drugim to inne określenie władcy u Słowian, jakim było słowo DAGO, to samo które tak wiele zamieszania wywołało w przypadku naszego władcy Mieszka I (Dagome iudex).
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/10/starozytna-historia-polakow-piastowie.html
Miasto to nazywano więc Krkdago – Karthago (Władza Kraka).
Dopiero teraz staje się dla nas jasne to, dlaczego Wandale (Wawelanie) tak zdecydowanie dążyli do zajęcia Kartaginy i to mimo potężnego ryzyka porażki w trakcie przeprawy do Afryki.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/08/starozytna-historia-polakow-w-drodze-do.html
Najprawdopodobniej dążyli oni do ponownego wejścia w posiadanie tego miejsca w którym znajdowała się przed tysiącem lat siedziba ich legendarnego władcy i które to miejsce miało dla nich równie wielkie religijne znaczenie jak nasz krakowski Wawel.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/09/starozytna-historia-polakow-tajemnica.html
Ostatnim z wymienionych plemion jest Peleset (plst). I to właśnie w tym przypadku mamy do czynienia z pierwszym historycznym zapisem imienia Polska i Polacy. Oczywiście Egipcjanie nie znali zasad odmiany rzeczowników w języku słowiańskim i odpowiednio do tego ich zapisy nazw słowiańskich plemion wykazują duże rozbieżności w zależności od przypadku w którym użyto dane słowo.
Oryginalny zapis Polacy widzimy poniżej.
Kolejna grafika przedstawia zapis słowa Polska.
Należy przypuszczać, że oba te słowa oznaczały w istocie wszystkich mieszkańców w obrębie kultury Łużyckiej i nie miały w związku z tym charakteru nazw plemiennych ale określały przynależność państwową, a więc wszystkich którzy należeli do „POLA” czyli do obszaru o jednolitej władzy. Tłumaczy to dlaczego nazwy te występują najczęściej na reliefach Ramzesa III, ponieważ wszystkie plemiona tego państwa utożsamiały się z nim, czyli z POLSKĄ.
Po osiedleniu się Polaków na terenach Izraela, Libanu i Syrii nazwy Polacy i Polska wyewoluowały następnie do określeń Fenicjanie i Filistyni.
Pochodzenie ludu Fenicjan jest równie zaciekle dyskutowane jak pochodzenie Etrusków i równie konsekwentnie unika się informacji o tym, że genetyczne są oni identyczni ze Słowianami.
Przykładem tego chorego podejścia do tematu może być artykuł o analizie genomu szczątków ludzkich znalezionych w Kartaginie a należących do ludu Fenicjan.
http://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0155046
W gruncie rzeczy interpretacja tego znaleziska byłaby prosta gdyby autorzy uwzględnili identyfikację za pomocą haplogrup męskich Y-DNA. Zamiast tego zajęli się badaniem m-DNA tego Fenicjanina.
To i tak im niewiele pomogło, bo okazało się że ród jego matki pochodzi od pierwotnych mieszkańców Europy żyjących tu od czasów zlodowacenia i nie miał nic wspólnego z Semitami i Bliskim Wschodem.
Co ciekawe podobne pochodzenie wykazują również próbki pobrane z terenów Polski i Niemiec.
Jest to kolejny z przykładów manipulowania wynikami badan genetycznych dla poparcia absurdalnych tez współczesnej „nauki” a dotyczących historii Europy i Europejczyków.
Innymi podobnie bezczelnymi oszustwami tych „naukowych” hochsztaplerów są na przykład, twierdzenia o bliskowschodnim pochodzeniu rolnictwa i umiejętności posługiwania się pismem.
To że znajdowane są podobieństwa pomiędzy genami zwierząt domowych z Europy i Bliskiego Wschodu wynika tylko z tego, że zwierzęta te przywędrowały razem z ich posiadaczami z terenów słowiańskich na Bliski Wschód i tam uległy dalszym genetycznym przemianom. To tylko ci oszuści naukowcy idą na bezczelnego, twierdząc, że było całkiem odwrotnie i odwracają kota ogonem.
Oczywiście z pismem nie było też inaczej. Prawie wszystkie rodzaje pisma (poza hieroglifami), posługują się alfabetami pochodzącymi od pisma kultury Vinča. Również te z Bliskiego Wschodu, jak hebrajski czy aramejski, są niczym innym jak uproszczoną odmianą alfabetu słowiańskiego.
Czas więc aby zająć się również i tym tematem, ale o tym w następnym odcinku.
Cdn.
Jeden komentarz