Trąby wietrzne, burze nawalne, gradobicia, powodzie, osuwiska, susze
Nie powstrzymają kreta przed ryciem
Nor wygodnego życia
Tuneli wynaturzonego postępu
Do Tartaru.
Taki tor przeznaczenia, taka natura.
Wicher wciągnął dym z pogorzeliska do komina niebios
Nie wywietrzył trzęsawiska z krnąbrnych łbów za bunkrem z żelbetonu
Pani Maria niezadowolona z trzódki
A Pan Jezus pogrążony w bólu
Bo i tym razem nie trafił do przekonania.
Matka rozpacza
Ojciec rozważa
Krzyk czy krzyż.
Trąby wietrzne, burze nawalne, gradobicia, powodzie, osuwiska, susze
Nie powstrzymają kreta przed ryciem
Nor wygodnego życia
Tuneli wynaturzonego postępu
Do Tartaru.
Taki tor przeznaczenia, taka natura.
Klimat serc oziębi się w piekłach
Ssących zysk z pudła chciwości
Czort ogonem małpy pozdrowi biesa
A bies mu ogonem oddzwoni w kotle
Że podgrzewa ciała potępionych do stanu samospalenia.
Stos całopalny i ofiarny cios losu i tym razem dopadnie w zaułkach
Zwiedzionych
Produkcja lekarstw dla podtrzymania ognisk choroby ma priorytet
W dywizjach, szwadronach i dyplomacji.
Pani Maria smutna
Pan Jezus strapiony
Żebrak porzucił krzyż swój i depta łany manny
Krzyczy, że król w niego wstąpił
I kusy jest dobry.
sciezki duchowe w labiryncie zycia i smierci sa otwarte. Ten blog to ostatnie miejsce, gdzie bedziemy je zamykac kluczami doktryn i dogmatów.