Bez kategorii
Like

Nasza bardzo wielka wina!

15/10/2011
501 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Sam nie wiem kiedy mogła odbyć się kastracja woli porozumienia wśród konserwatystów i szeroko pojętych prawicowców. Nie bardzo też interesuje mnie historiografia czy też raczej monografia tego zagadnienia.

0


Nie ma też co babrać się w analizy psychologiczne. Skąd inąd szlachetny etos nonkonformisty staje się czymś wręcz kontrpragmatycznym w obecnej rzeczywistości (2011). Prawica jest podzielona bardziej niż przymały tort na zbyt dużym weselu. Oczywiście na tak komfortowy stan podzielenia i kłótni „tak pięknie różniących się” indywiduów i frakcji nie mamy możliwości. W czasie naszych kłótni czy posolić zupę pięcioma czy czterema łyżeczkami, lewica przesala zupę dowolnie, a większość pałaszuje ze smakiem, co udowodniły wybory do Parlamentu.

Womitoryjnym objawem całej sytuacji jest Janusz Palikot vel Pajac z Biłograja. Natomiast z partii prawicowych próg pięciu procent przekroczyło jedynie Prawo i Sprawiedliwość. Co prawda przekroczyło solidnie, ale też solo. Co więcej uważam, iż poparcie wibratoro-muszkietera będzie wzrastać niewątpliwie. Pewnie dlatego, że jest fajny – ma w partii pederastę, któremu ktoś z PO chciał dać ministerstwo (sic!), faceta, który jest kobietą, poparcie Jerzego Urbana – długoletniego członka PZPR, szefa komunistycznej propagandy. Ja się nie zdziwię jego kolejnym, doskonałym wynikiem w przyszłych wyborach. Już teraz w Irlandii odbiera się dzieci rodzicom, którzy mówią, że pedał to… pedał, a nawet łagodniej – że homoseksualizm to dewiacja. Tak więc Europa, już wie jak się zachować. A my do Unii idziem. Dzisiaj to „co jawnie mogło brzydzić naszych ojców i dziadów” staje się trendy. Ja też lubię być trendy, ale spenetrować odbytu i mózgu sobie nie dam.

Tak oto w sejmie mamy Platformę Obywatelską – partie ultrasalonową czy ultrafamilijną, Sojusz Lewicy Demokratycznej – postkomunistów, UB/SB-eków, byłych pezetpeerowców i Ruch Poparcia Palikota – lewice amerykańską, światłą, świętokradczą. Jest też Polskie Stronnictwo Ludowe – najstarsza partia w Kraju, która dochowuje tradycji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Tradycji rodem z przydrożnego burdelu. Wyliczanka ta kończy się prawicowym rodzynkiem – Prawem i Sprawiedliwością, które co prawda posiada duży społeczny mandat zaufania, ale za kilka lat może stać się jedynie politycznym folklorem.

Należy więc nie tylko zapytać dlaczego tak jest, ale także czy my naprawdę chcemy dojść do władzy czy raczej dobrze czujemy się w roli uciskanych przez Kaligulę? Oczywiście można biadolić. Można beczeć, że media wypaczają rzeczywistość, że Tomasz Lis jest chytry, a TVN24 to KC razwiedki. Tak, zgoda. Ale obowiązkiem prawicowych polityków jest radzić sobie z tym. Deal with it! Jak słusznie wspomina Rafał A. Ziemkiewicz – Ronald Reagan też nie był pupilem mediów Amerykańskich, a przecież udało mu się zdobyć prezydenturę i brawurowo rozgrywać Sowietów.  Problemem są nie tylko lewackie media, które dominują na rynku. Problemem jesteśmy my sami. Z naciskiem na MY. Problemem konserwatystów w Polsce jest – parafrazując Dorna – lud prawicowy. My sami – obserwatorzy i politycy – to my jesteśmy przyczyną sukcesu stańczyka Palikota i jego cyrkowej ekipy. Ustawicznie popełniamy grzech niezgody. Spójrzmy na sytuację w Prawie i Sprawiedliwości, które to uzyskało bardzo dobry wynik w wyborach. Miast cieszyć się przyzwoitego mandatu zaufania partia szuka winnych porażki. Na pierwszy ogień idą Ziobro i Kurski. Rozumiem, że ich autonomiczne zachowanie może budzić oburzenie i sprzeciw, ale to jednocześnie jedni z najlepiej rozpoznawalnych polityków PiS, na dodatek polityków sprawnych, zręcznych. Nie tędy droga Sabo. Dziwi też zachowanie Marka Jurka, który odszedł z PiS zakładając marginalną partię, która zabiera ok 1% głosów PiS. Korwin-Mikke nie dogadał się z PJN, ale na debatę z Palikotem poszedł (za co hańba mu – mówię to jako jego wyborca), list w całej Polsce nie zarejestrował, ale PiS’u nie poparł w okręgach , w których nie mógł wystawić kandydatów. Dlatego pewnie część jego marihuanowego elektoratu poparła Janusza numer dwa. Pomijając fakt, iż w zasadzie nikt nie rozumie o co chodzi w legalizacji, a sam JKM tłumaczy to w sposób ideologiczny, tak jak gdyby chciał wszystkich wkurzyć i cieszyć się jak dziecko. Po ostatnich wyborach prezydenckich doszło do rozłamu w Prawie i Sprawiedliwości. I jest to jeden z niewielu przypadków, gdy prawicowy konflikt okazuje się konfliktem zupełnie sensownym. Rozłamczyni numero uno Joanna Kluzik-Rostkowska okazała się polityczną latawicą i przeleciała z nowoutworzonej PJN do PO.  Nie wierze, że Paweł Poncyliusz (by the way człowiek o bardzo rozsądnych poglądach gospodarczych) i Paweł Kowal propozycji takich nie mieli. Jak widać nie skorzystali z nich. Za strzelenie takowego kontrprezesowego focha dostali 4 lata banicji, która im się należy. Nie można jednak zupełnie się ich wyrzekać – należy wybaczać, szczególnie gdy ktoś uzyskuje 24,5 tyś głosów – jak Poncyliusz. Grosz do grosza i będzie kokosza. Powiedzenie to sprawdzić mogło się w tegorocznych wyborach, gdyby istniała wola porozumienia na prawicy. Jasne, że partie prawicowe różnią się pomiędzy sobą, jednak nacisk na te różnice można kłaść, gdy w Sejmie 80% posłów to prawicowcy. Teraz należy Solidarnie połączyć siły by zdemolować lewactwo. Należy im słusznie wypowiedzieć wojnę na śmierć i życie. Obrażaniem się na siebie nie zdziałamy nic. Ktoś może mi zarzucić, iż postępując tak będziemy cyniczni. Pewnie będziemy, ale cel jest wielki. Społeczeństwo Polskie łyka jak pelikan cyniczny kit, który serwuje mu różowy salon, dlatego i my musimy grać tak by nasza melodia podobała się masie. Jeśli ktoś myśli, że Polaków ruszy traktowanie ich poważnie – to niech pomyśli jeszcze raz. Poważne traktowanie i ideologia nie rusza żadnego narodu na tej Ziemi, bo zwyczajnie mądrość nie ulega w społeczeństwie rozkładowi normalnemu. Z przeciętnym Kowalskim nie da się rozmawiać o ekonomii, historii, filozofii. Nie da się i już. Dlatego liderzy, którzy zakładam są w posiadaniu intelektu niepospolitego powinni umieć prezentować swoje poglądy tak, że nawet chłop granatem od pługa oderwany będzie uważał, iż tajemnica bytu została mu objawiona, więc odda głos na objawiciela. Skończmy więc z bataliami à la Waldemar Łysiak vs Rafał A. Ziemkiewicz, gdzie największy polski pisarz zarzuca twórcy takich dzieł jak Michnikowszczyzna prosalonowość. Konflikty ludzi tak wybitnych osłabiają nas znacznie bardziej niż najlepsze kampanie medialne PO.

Nie chciałbym zostać odebrany jako wielki krytyk, nie jest moją intencją ganienie wszystkich dookoła, by pozbyć się powyborczej frustracji. Moją intencją jest zachęta do pracy, do stworzenia silnej fali politycznej. Zarzućmy kłótnie, stwórzmy na przekór Adamowi Michnikowi „porozumienie ponad podziałami”. Mamy wiele wybitnych postaci, grup i spraw po swojej stronie:

Prawo i Sprawiedliwość – najbardziej skuteczną prawicową partię w Polsce
Janusza Korwin-Mikkego – cieszy się sympatią ludzi młodych
Marka Jurka – człowieka, który może przekonać do siebie katolickich wyborców PO
Internet – medium, które stopniowo będzie wypierać tradycyjne media elektroniczne
Prof. Krzysztofa Rybińskiego – wybitnego ekonomistę
Prof. Zytę Gilowską – członka Rady Polityki Pieniężnej
Prof. Jadwigę Staniszkis – pokazywaną w mainstreamowych mediach wilczycę
Waldemara Łysiaka – Pierwsze Polskie Pióro
Rafała Ziemkiewicza – człowieka o wielkim politycznym rozsądku
Tomasza Urabasia – człowieka o niesamowitym talencie geopolitycznym i strategicznym
Solidarnych 2010 – mają dobre pomysły, fajną nazwę i Janka Pospieszalskiego
Wojciecha Cejrowskiego – ostrego jak brzytwa
Stanisława Michalkiewicza – jeszcze ostrzejszego i zabawnego
Ateistów konserwatywno-liberalnych – ludzi, którzy mogą przekonać ateistów lewicowych
Prawdę – ma to do siebie, że leży po naszej stronie

I wreszcie last but not least…

Pana Boga – skutecznego, posiadającego potężne zasoby wszystkiego

Posiadając tak wspaniałe zaplecze dalsze skakanie sobie do gardeł, wojny domowe i brak woli porozumienia będą grzechem, który Bóg może i nam wybaczy, ale cywilizacja na pewno nie. Przestańmy stać jak św. Antonii z obrazu Dali’ego – nadzy z drewnianym Krzyżykiem. Stańmy silną watahą, agresywnie walczącą o to w co wierzy. Inaczej Radek Sikorski wcale watahy dorzynać nie będzie musiał – ona sama się dorżnie.

Tak więc kompani – do broni!

PS Przepraszam za to, iż pominąłem wielu wspaniałych ludzi i organizacji, ale pisałem tekst naprędce. Przepraszam też za mierną jakość mojego pisarstwa i liczne błędy ortograficzne, interpunkcyjne, stylistyczne, itp – nie umiem niestety pisać, a musiałem jakoś dać wyraz moich myśli i poglądów, stąd ta biegunka pióra.

0

Mr. Pink

Nie ma powodu, dla którego zlo mialoby triumfowac czesciej niz dobro. Triumf to kwestia organizacji. Jezeli istnieje cos takiego jak zastepy anielskie, to mam nadzieje, ze dzialaja one wedlug schematu organizacyjnego Mafii.

3 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758