Bez kategorii
Like

Nasz polski „Titanic”

20/09/2012
557 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Rząd PO jest tak zły, że chyba tylko otwarta zdrada byłaby gorsza. Ale powrót do władzy PiS znaczy tylko ponowną nienawistną kampanię medialną i ponowny powrót do władzy środowisk związanych z PO i SLD.

0


Ostatnia prowokacja „Gazety Polskiej Codziennie” obnażyła postkomunistyczną, służalczą mentalność polskich sędziów. To czego się domyślaliśmy stało się udowodnionym faktem. Wypada tylko pogratulować dziennikarzom celnego uderzenia w podstawy tego systemu. Co prawda politycy PO i oficjele sądowi zapewniają, że to tylko jeden człowiek, ale i tak nikt w to nie uwierzy.

 

Podobna sytuacja w prokuraturze. Już nawet trudno słuchać bredni w mediach. Za czasów połączonych funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego prokuratura skierowała do sądu niemal wszystkie akty oskarżenia w sprawie Marcina P. Ale to rzecz jasna nie świadczy o większej sprawności. Prokuratura ostatnio nie przesłała aktów oskarżenia, bo nic się nie działo. A dowodem na to, że nic się nie działo jest to, że prokuratura nie przesłała żadnych aktów oskarżenia. Kabaret.

 

Kolej się rozsypuje. Uznawany za legendę pomnik-szpital Centrum Zdrowia Dziecka bankrutuje z powodu sabotażu ze strony urzędasów z NFZ. Wrabiani w szwindel Ministerstwa Zdrowia lekarze protestują. Projekt budżetu na przyszły rok już od paru lat przybiera formę obłudnego koncertu życzeń, bo prawda jest zbyt przerażająca by rząd ją powiedział wprost. Media łżą w żywe oczy, a uszczelniająca system rada cenzorów z KRRiT już nawet nie ukrywa bezczelnego uśmieszku. Straż Miejska zajmuje się pieczołowicie wsadzaniem opozycjonistów do psychiatryka i sprzątaniem kwiatów z Krakowskiego Przedmieścia, a policja zamiast łapać oszustów szykuje się do masakrowania masowych demonstracji, jakie prędzej czy później niewątpliwie nastąpią.

 

Grozę sytuacji potęguje to, co się dzieje w UE. Niemcy rozpoczęły ofensywę federacyjną. Celem jest oczywiście permanentne ugruntowanie pozycji tzw. „narodowych państw członkowskich” jako niewolniczych kolonii, ciągnących Niemcy i Francję przez kryzys. Eurokraci zorientowali się, że obecna formuła UE nie gwarantuje im mimo wszystko totalnej władzy nad obywatelami poszczególnych państw. Choćby dlatego, że któryś kraj może w końcu wyjść z Unii jak absurdy unijnego prawa zaczną się mnożyć. Więc trzeba zmienić Unię w federację, dając sobie tym samym formalne prawo do wkroczenia z wojskiem na teren kraju, który by chciał uciec spod euroniewolnictwa.

 

Co gorsza polski rząd nie dość że nic z tym nie robi, to jeszcze toleruje się skrajnie proniemiecką postawę Radosława Sikorskiego. Tusk i jego ministrowie coraz wyraźniej poświęcają suwerenność Polski w zamian za profity dla siebie. I nie dziwota, widzą bowiem już wyraźnie, że przecenili swoją inteligencję sięgając po władzę. A może po prostu nigdy nie zamierzali mądrze rządzić i od początku to była część planu sprzedania Polski w zamian za osobiste profity. W końcu „polskość to nienormalność”, a sam premier Tusk po dziś dzień zdaje się uważać polską tradycję i historię za „brzemię, którego on nie ma ochoty dźwigać”. Więc najlepiej oddać głupich Polaków mądrzejszym Niemcom, którzy co prędzej zakłamali swoje wojenne zbrodnie na Polakach i Żydach, a teraz bezczelnie uczą inne narody tolerancji.

 

Przygnębiające jest to, że realnej drogi ocalenia dla Polski nie widać.

 

Po pierwsze dla każdego, kto miał styczność z terenowymi strukturami PiS jest jasne, że są w nich tacy sami łgarze i wałkonie, jak w strukturach innych partii. Może nie wszyscy są tacy, ale na pewno tacy ludzie są i w mojej osobistej opinii nie jest ich mało. Kaczyński o tym nie wie bo niby skąd ma wiedzieć? Nikt mu przecież nie powie. A gdyby ktoś powiedział, tacy sami łgarze i wałkonie w centrali by tę osobę zakrzyczeli i Kaczyński by faceta wywalił z partii za rujnowanie wizerunku PiS. Centralne sterowanie w przypadku takich kolosów jak PO czy PiS po prostu nie ma prawa zadziałać. Cała struktura partii politycznych oparta jest o naiwne przekonanie, że sam prezes jest w stanie z Warszawy ocenić, kto jest uczciwy, a kto jedynie udaje uczciwego i się podlizuje.

 

Nie jestem na tyle naiwny, by sądzić, że Solidarna Polska czy nawet PiS mają jakiekolwiek szanse na samodzielną większość w Sejmie. To w oczywisty sposób niemożliwe. Tu ciekawostka, że część wyborców PiS zasłania się tym, że Kaczyński nie sprawował samodzielnie władzy. Otóż nigdy tak nie będzie. Więc to całkiem mądre ze strony zwolenników PiS, bo zawsze mogą zwalić winę za nieudolność Kaczyńskiego na złowrogiego koalicjanta. Taka perspektywa może łatwo sprawić, że PiS formalnie wygra wybory, ale nie znajdzie koalicjanta. Koalicjantów może natomiast znaleźć PO i nadal rządzić pomimo formalnego zwycięstwa PiS.

 

Nawet jeśli PiS stworzy rząd, będzie to rząd koalicyjny i to najpewniej nie dysponujący większością konstytucyjną. Inna sytuacja zakrawałaby na cud biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki wyborów. A to znowu zwiąże ręce PiS, bo co najmniej połowa programu tej partii wymaga zmian w Konstytucji. Zresztą PiS sprzeciwia się najważniejszej zmianie, czyli wprowadzeniu JOW. Przy obecnej ordynacji i przy przewadze medialnej PO jest tylko kwestią czasu gdy kłamliwa propaganda medialna PO połączona z niewątpliwie dotkliwymi skutkami niezbędnych reform wyniosą PO ponownie do władzy. Moim zdaniem ewentualny rząd PiS nawet nie przetrwa pełnej kadencji.

 

W normalnych warunkach najlepszym wyjściem dla PO byłoby oddać władze PiS i patrzeć, jak PiS pada pod lawiną kłopotów spowodowanych rządami Tuska. Tyle, że warunki nie są normalne. Tusk i jego ekipa ostentacyjnie łamali prawo, spiskowali z wrogimi mocarstwami by upokorzyć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, spowodowali afery na nieznaną dotąd skalę. PO nie może już oddać władzy, bo byłoby równoznaczne z pójściem do pierdla. PiS wprawdzie miałby wyjątkowo ciężkie zadanie by oficjeli PO postawić przed sądem i skazać. Ale ryzyko zawsze istnieje.

 

Więc mamy obecną sytuację. Partia rządząca nabroiła i w normalnych warunkach najlepiej by było dopuścić PiS do władzy i zmasakrować za efekty własnych rządów. Ale nie mogą tego zrobić, bo a nuż Kaczyński okaże się skuteczniejszy niż przypuszczają i zdoła jakoś zmusić skorumpowanych sędziów i prokuratorów do współpracy?

Tymczasem Kaczyński dziarsko udaje zapał do wypicia piwa, jakiego nawarzył rząd. Po pierwsze niewątpliwie zdaje sobie sprawę, co by z nim zrobiły prosystemowe media. Po drugie jako takie naprawienie bałaganu zajmie co najmniej dekadę i to przy pełnym poparciu społecznym. A na to raczej nie ma co liczyć. Ponadto praktycznie wszyscy politycy, którzy stanowili ciekawe indywidualności, już odeszli z PiS. W 2005 ciężko było sobie wyobrazić kandydatów na ministrów w rządzie PiS. Obecnie to jeszcze trudniejsze, bo odpadli tak oczywiści kandydaci jak Dorn i Ziobro.

 

Na dokładkę znowu się odezwała w PiS frakcja betonowa, której dobrze w opozycji. Awantura na cmentarzu zburzyła wysiłki Kaczyńskiego i autorów ostatniej zmiany retoryki. A tylko osioł mógłby myśleć, że odsunięcie tematu Smoleńska w cień nie przyszło Kaczyńskiemu z wysiłkiem. Cały wysiłek ostatniego miesiąca by zmienić kurs PiS na bardziej rozsądny może teraz pójść na marne. Ziobro wyleciał po prostu za stwierdzenie, że jak się przegrywa sześć wyborów z rzędu to coś tu nie gra. Zobaczymy czy tak samo ostry będzie Kaczyński wobec osób które zdemolowały nową ofensywę PiS nagłym wyskokiem. Było przecież do przewidzenia, jak to się potoczy. Kara za poglądy to jedna sprawa, a rujnowanie celowej strategii wizerunkowej partii jakimś nagłym wyskokiem to zupełnie co innego.

 

Reasumując, nie jest dobrze. Jest tak jak mówił Ziobro. Jedyną szansą na dojście PiS do władzy jest zyskanie popularności przez Solidarną Polskę. A nawet wtedy nie ma się co łudzić. Najważniejsze zmiany będzie trzeba wymusić na rządzie Kaczyńskiego zbieraniem podpisów i protestami. Bez JOW czeka nas nieunikniony powrót do władzy pupilków systemu. A miernoty w PiS niezdolne do wzięcia na siebie odpowiedzialności za władzę chętnie w tym Platformie pomogą.

 

Kaczyński przypomina trochę kapitana ”Titanica”. Ostrzegano go o górach lodowych, ale uparcie wrzucił całą naprzód, uniemożliwiając odpowiednio wczesny skręt gdy góra lodowa już się pojawiła w zasięgu wzroku. A potem zamiast utrzymać cała naprzód i uderzyć w górę dziobem (co statek by miał jeszcze szanse przetrwać, bo zgodnie z planami był w stanie wytrzymać nawet całkowite zalanie czterech grodzi dziobowych), manewrował co i rusz i doprowadził do rozprucia całej burty statku. Różnica jest taka, że PiS to nie „Titanic” i nawet przy jednej niezalanej grodzi może nadal pływać i na dodatek wypompowywać wodę z pozostałych przedziałów. Szanse więc są. Pod warunkiem, że kapitan Kaczyński wreszcie zobaczy, co się wokół niego tak naprawdę dzieje.

 

Ale może być i tak, że przyjdzie nam zaśpiewać sarkastycznie wraz z nieocenionym Janem Tadeuszem Stanisławskim:

Nikt nam nie zrobi nic

Nikt nam nie weźmie nic

Bo w tym jest cały wic

Że znów nie mamy nic

0

rip LunarBird CLH https://web.facebook.com/riplunarbirdclh

Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl

99 publikacje
96 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758