Czy państwo może sobie pozwolić na to, aby jego zasoby były wykorzystywane nieefektywnie?
Czy państwo może sobie pozwolić na to, aby jego zasoby były wykorzystywane nieefektywnie?
Głównym postulatem „wolnościowców” jest brak wpływu państwa na sposób działania przedsiębiorcy oraz ocenę jego działalności. Ortodoksi powołują się tu na kanony: suwerenności zewnętrznej, suwerenności wewnętrznej oraz zasadę konkurencyjności. Czy taki pogląd jest uprawniony?. Nie, zdecydowanie nie i to co najmniej z kilku powodów.
Powód pierwszy.
Działanie rynkowego mechanizmu ustalania cen można w bardzo prosty sposób zakłócić. Służą temu: zmowy cenowe, praktyki monopolistyczne, sztucznie wywoływane cykle koniunkturalne, przywileje, istnienie zróżnicowanej pozycji przetargowej kontrahentów, wrogie przejęcia, tendencja do prywatyzacji zysków i uspołeczniania strat przez przedsiębiorców itd. Państwo nie tylko może ale powinno tym zjawiskom przeciwdziałać.
Powód drugi
Każde państwo ma niezbywalne prawo stosowania protekcjonizmu do budowania spójności gospodarczej obywateli. Społeczeństwa zdezintegrowane to takie, w których jedynie wyznacznik ceny do jakości stanowi kryterium wyboru decyzji zakupowych. Nasi koloniści narzucili nam mentalność dezintegracyjną, której powinniśmy się wyzbyć i to jak najszybciej.
W projekcie, takim rozwiązaniem jest „rozproszenie emisji” pieniądza poprzez budżet na zasadzie dywidendy obywatelskiej, wtedy i tylko wtedy, gdy nastąpi przyrost PKB. Jego wielkość uzależniona zaś od wielkości tego przyrostu. Śledzenie wskaźników ekonomicznych powinno stać się naszym narodowym sportem. Konsument dostaje jednoznaczny sygnał: nie jest obojętne czyjej produkcji wyrób kupi i czy za wykonaną usługę każe sobie wystawić paragon (likwidacja szarej strefy) czy nie.
Żyjemy w świecie, w którym narastać będzie konflikt pomiędzy gospodarką globalną i regionalną. Za gospodarką globalna stoją potężne siły i potężne pieniądze ponadnarodowe. Siła państwa powinna służyć obronie gospodarki lokalnej i regionalnej. Państwo powinno promować „gospodarcze obwody zamknięte” dbając, aby z tych „obwodów” pieniądz nie wyciekał na zewnątrz, a wręcz przeciwnie, absorbować go z zewnątrz.
Powód trzeci.
Dla państwa nie powinno być obojętne, czy zastosowane w przedsiębiorstwach rozwiązania organizatorskie stwarzają właściwy klimat do samoistnego ujawniania się tendencji innowacyjnych. Warto tu wspomnieć o akcji japońskiego Ministerstwa Handlu i Przemysłu (MITI), której istotę przedstawił prezes wielkiej firmy elektronicznej Konosouka Matsushita w 1979-tym roku na spotkaniu z przemysłowcami zachodnioeuropejskimi.
"My wygramy, a zachód przemysłowy przegra. Nic na to nie poradzicie, bo wy w samych sobie nosicie przyczynę waszej przegranej. Wasze organizacje są taylorowskie, ale co gorsze wasze głowy są także takie. Wy jesteście przekonani, że aby wasze przedsiębiorstwa funkcjonowały dobrze, trzeba rozróżniać z jednej strony szefów, a drugiej wykonawców, z jednej strony tych, którzy myślą, z drugiej tych, którzy przykręcają śruby. My jesteśmy potaylorowcami, my wiemy, że przedsiębiorstwa stały się tak skomplikowane, przeżycie firmy w środowisku coraz bardziej niebezpiecznym, zmiennym i konkurencyjnym, jest tak problematyczne, że musi ono każdego dnia mobilizować całą inteligencję wszystkich, aby mieć szansę dania sobie rady. Dla nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich, dla dobrej pracy przedsiębiorstwa. Ponieważ my, lepiej niż wy, oceniliśmy wymiary nowego wyzwania techniki i ekonomii, my wiemy, że inteligencja kilkunastu techników, choćby byli najzdolniejsi, jest niewystarczająca aby wyzwaniom sprostać. Tylko inteligencja wszystkich pracowników przedsiębiorstwa może mu pozwolić na stawienie czoła komplikacjom i wymaganiom nowego środowiska. Dlatego właśnie nasze wielkie firmy wydają na szkolenia całego personelu trzy lub cztery razy więcej niż niż wasze., dlatego prowadza dialog i dwustronny przekaz informacji, dlatego domagają się sugestii usprawnień od wszystkich i dlatego żądają aby system szkolny przygotowywał ciągle więcej maturzystów "generalistów" oświeconych i kulturalnych, "humusu" niezbędnych dla przemysłu, który musi żywić się ustawicznie inteligencją.
Wasi działacze społeczni, często ludzie dobrej woli, są przekonani, że trzeba chronić człowieka w przedsiębiorstwie. My jako realiści myślimy odwrotnie, że ludzie muszą bronić przedsiębiorstw, a ono odda im stokrotnie to, co od nich otrzyma. Tak postępując my jesteśmy bardziej społeczni niż wy. "
Państwo ma zatem prawo i obowiązek promowania rozwiązań organizacyjnych przekształcających przedsiębiorstwa przypominające „obozy pracy” w „zbiorowe wysiłki w celu uniknięcia ryzyka”. Jednym z takich rozwiązań może być dopuszczenie określania dysproporcji zarobków pracodawców i pracobiorców w umowach zbiorowych (model duński) zamiast płacy minimalnej przez państwo. Rozwiązanie to mogłoby być zbawienne dla obszarów o dużym bezrobociu.
Powód czwarty.
Jednym z obszarów, w którym występuje klasyczny proceder prywatyzacji zysków i uspołeczniania strat jest system szkolny na poziomie zawodowym.
Przedsiębiorcy zwykli traktować pracę w kategoriach towaru, ale sprowadzonego do „dobra wolnego”. Prawdziwy towar czyli „dobro rzadkie” to takie, za które trzeba zapłacić w momencie nabycia, a później ponosić koszty jego eksploatacji. Dobro wolne, to takie, które występuje w nieograniczonej obfitości i za które nie trzeba płacić. Dzisiaj w tej ostatniej kategorii pozostało niewiele. Nawet za powietrze nadające się do oddychania musimy płacić.
Jeśli już praca ma być towarem – chociaż takie jej traktowanie jest jedynie przejawem neoliberalnego zbydlęcenia – to mamy prawo żądać, aby przedsiębiorca traktował pracownika na równych zasadach jak swój ukochany luksusowy samochód. Podczas zakupu (przyjęcia do pracy) wykłada za niego gotówkę – jak za samochód w salonie. Później dolewa do niego „paliwo” w formie miesięcznej pensji.
Takie podejście do pracy miałoby zbawienny wpływ na nasz system szkolny. Mamy w kraju ponad trzysta zawodów, których nie potrafią wyprodukować nasze wyższe uczelnie i ciągle muszą być koncesjonowane!!! Paradoks – po byle kursie już taką koncesję można dostać! Gdy przedsiębiorcy za absolwenta będą musieli zapłacić, skutecznie na uczelniach wymusza właściwa jakość kształcenia. Ten postulat należy powiązać z proporcjonalną obniżką podatków kierowaną na kształcenie przez system państwowy.
Postulat 11 (poprawiony).
Zamiana sposobu ingerencji państwa w politykę płacową sfery produkcyjnej: dopuszczenie ustalania w umowach zbiorowych dysproporcji płac pomiędzy pracodawcami a pracobiorcami w przedsiębiorstwach zamiast ustalania ustawowej płacy minimalnej.
Postulat 12.
Utowarowienie pracy. Nałożenie na pracodawców obowiązku "wykupu" zatrudnianych pracowników z systemu edukacyjnego lub partycypowania w kosztach kształcenia zawodowego.