Porozumienie Organizacji Lekarskich nie po raz pierwszy w tej kadencji sprawowania władzy przez PO protestuje. Polscy lekarze, mając na uwadze złożoną przysięgę Hipokratesa, służą pacjentom, ratując im zdrowie i niekiedy życie. Przysięga lekarska określa normy etyczne tej profesji od czasów Hipokratesa do dzisiaj. Powołanie to dar i droga zarazem. To dzięki powołaniu lekarz jest w stanie przyswoić sobie ogromną wiedzę, normy etyczne i jednocześnie obdarzać ciepłem i dobrem swoich pacjentów. Bez złożenia przysięgi lekarskiej nie jest się lekarzem.
NARODOWY FUNDUSZ ŚMIERCI – MARTYROLOGII
NARODOWEJ CIĄG DALSZY
Pierwszym w dziejach ludzkości oficjalnym ślubowaniem każdego świeżego adepta sztuki lekarskiej była przysięga, sformułowana przez samego Hipokratesa cztery wieki przed Chrystusem . Osadzona w starożytnej tradycji i religii greckiej nie tyle ukazywała porządek etyki ogólnej czy algorytmy postępowania w danych przypadkach medycznych, ale stanowiła niejako kodeks postępowania osoby włączonej do zaszczytnego grona lekarzy. Mówiła ona o tym, jakie lekarz powinien spełniać obowiązki, by służyć dobru pacjentów. Bazowała na typowo paternalistycznej relacji lekarz — pacjent: to lekarz wiedział najlepiej, jak można pomóc pacjentowi i musiał zrobić wszystko, by go uleczyć. Hipokrates bardzo stanowczo i jednoznacznie wypowiada się na temat życia ludzkiego. Uważa, że lekarz ma chronić chorych i sprzeciwiać się zabijaniu, nawet na własne życzenie pacjenta; a także ma sprzeciwiać się zabiciu małego człowieka, uzależnionego w swoim rozwoju od matki. Z całą świadomością potępia eutanazję i aborcję.
Obecnie na całym świecie powstają organizacje zrzeszające lekarzy wyznających hipokratejski system wartości. Wspierają się oni w wyznawanych przez siebie zasadach i mówią głośno o kolejnych atakach na życie i zdrowie ludzkie. Bazują najczęściej na nauczaniu Kościoła Katolickiego, które nie zostawia żadnych wątpliwości w interpretacji praw i obowiązków stanu lekarskiego.
Rządzący obecnie Polską zachowują się całkowicie odwrotnie. Mają służyć Narodowi Polskiemu, a postępują w sposób haniebny, oczywiście nie tylko w obowiązkach ministerialnych służby zdrowia, czy też NFZ. Obecny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, w działaniach własnych niczym się nie różni od swojej poprzedniczki na tym stanowisku, Ewy Kopacz, zwanej słusznie „doktorem śmierci”.
Śmiercionośne decyzje dotyczące refundacji leków, całkowita samowola i bezkarność w leczeniu choroby nowotworowej, zwanej kretyńsko pakietem onkologicznym i dojście do zbrodniczego apogeum bezprawia, zamknięcia części przychodni lekarskich, to plon pracy tych bezpardonowych urzędasów, wymyślających najrozmaitsze śmiercionośne sposoby. Naród Polski przeżył okrucieństwo bolszewicko – hitlerowskie II wojny światowej w czasie której zginęło ponad 6 milionów Polaków. Ilu Polaków jeszcze zginie w następnej odsłonie bandytyzmu z rąk Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza?
Doktor śmierć odeszła, zostawiając mogiły, ale nadal jako premier podejmuje decyzje dotyczące zdrowia Polaków, wraz z ścielącym się u jej stóp dupkiem karierowiczem Bartoszem Arłukowiczem.
Przypomnę fakty.
Oświadczenie POL – Porozumienia Organizacji Lekarskich w sprawie nowego wzoru umowy upoważniającej lekarzy do wypisywania recept refundowanych i okoliczności jego wprowadzenia.W związku z ustaleniem przez prezes NFZ nowego wzoru umowy upoważniającej lekarzy do wypisywania recept refundowanych oraz w związku z okolicznościami, które temu towarzyszyły, POL oświadcza:
„Nie jest prawdziwa teza głoszona przez ministra zdrowia i prezes NFZ, że lekarze eskalują swoje żądania i po spełnieniu jednego postulatu, zgłaszają następne. Przyczyna obecnego protestu receptowego jest dokładnie taka sama, jak przyczyna „protestu pieczątkowego” ze stycznia br. Lekarze protestują ponownie, bo rządzący złamali w stosunku do lekarzy publicznie złożone przyrzeczenie i zlekceważyli prawo. Uprzedni prezes NFZ zrobił to w sposób otwarty i demonstracyjny, gdy lekceważąc postanowienia Sejmu, wprowadził do umowy upoważniającej lekarzy do wypisywania recept refundowanych zapisy uchylone wcześniej przez Sejm. Nowa prezes NFZ zrobiła to samo, ale w sposób przewrotny i podstępny: nie zmieniła istoty kary, ani przesłanek i warunków jej nakładania, ale ubrała to w inne słowa. To tak, jakby ktoś twierdził, że spełnił postulat zniesienia kary śmierci, zamieniając ją w karę pozbawienia życia.Nie jest prawdą, jak twierdzi minister zdrowia i prezes NFZ, że lekarze odrzucają wszystkie kary, które znalazły się w nowym wzorze umowy. Spośród jedenastu zaproponowanych tam przypadków karania, lekarze odrzucają dwa, które odpowiadają – co do istoty –uchylonej przez sejm karze „zwrotu nienależnej refundacji” – zarówno jeśli chodzi o treść kary, jak i przesłanki i warunki jej nakładania. Co więcej, kwota kary w obecnej umowie jest – w sumie – wyższa niż w poprzedniej.Nie do przyjęcia przez lekarzy jest kara umowna w wysokości 200 zł „za nieprawidłowo wystawioną receptę”. Określenie to jest bowiem niezwykle ogólne i „pojemne”. Może oznaczać również: błąd literowy w nazwisku, błąd w numerze PESEL, nieprawidłową długość lub szerokość recepty itp. czyli uchybienia nie mające żadnego znaczenia. Takie niedookreślenie przesłanek karania w oczywisty sposób narusza konstytucyjną zasadę państwa prawnego i powoduje, że na ich podstawie karany może być każdy lekarz – uczciwy i najbardziej staranny.Nie do przyjęcia przez lekarzy jest też kara, naliczana dodatkowo do wyżej wymienionej: „200 zł za ustalenie lub oznaczenie poziomu odpłatności niezgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami” – za każdy lek. Kara ta jest nie do zaakceptowania z następujących powodów:
– dotyczy oznaczania odpłatności za lek, czyli czynności biurokratyczno – handlowej, która nie tylko nie ma związku z istotą zawodu lekarza, ale uniemożliwia lekarzowi prawidłowe wypełniania przez niego jego właściwych zadań – diagnozowania i leczenia ludzi,
– zasady odpłatności za leki zostały tak ogromnie skomplikowane, zwłaszcza przez oparcie refundacji na wskazaniach zarejestrowanych przez producentów poszczególnych preparatów handlowych, a nie na wskazaniach medycznych, że właściwe oznaczenie odpłatności w każdym przypadku, przy dużych ilościach przepisywanych leków jest praktycznie niemożliwe, co powoduje, że na podstawie powyższego zapisu karany może być każdy lekarz – uczciwy i najbardziej staranny.
Taka konstrukcja zapisów o karaniu lekarzy przepisujących leki refundowane, która powoduje, że drakońskie kary grożą KAŻDEMU LEKARZOWI, nawet najbardziej starannemu i uczciwemu sprawia, iż zachodzi podejrzenie, że celem kar nie jest ściganie oszustów i naciągaczy, którzy wyłudzają refundację za leki, ale zastraszenie lekarzy po to, żeby bali się wypisywać leki refundowane, bo tylko wypisanie leku w 100% odpłatnego nie naraża lekarza na karę.
Kary dla lekarzy nie są jednak istotą problemu, ale jedynie jego „emanacją”. Istotą jest rozstrzygnięcie: kto powinien określać prawo chorego do refundacji leków oraz stopień tej refundacji za poszczególne preparaty. W powszechnej ocenie lekarzy, zadania te nie powinny należeć do lekarzy, bo kłócą się z istotą zawodu lekarza, zabierają czas przewidziany na diagnozowanie i leczenie chorych, umożliwiają nadużycia. Dodać należy, że do końca ub. roku lekarze nie mieli obowiązku oznaczania odpłatności za leki, a jedynie wskazywali (przez postawienie literki „P”) te przypadki, gdy lek był wypisywany w chorobach przewlekłych. Gdyby nie nadzwyczajne skomplikowanie zasad ustalania odpłatności za leki i zrzucenie tego obowiązku na lekarzy (chociaż aptekarze i tak muszą to weryfikować w aptece) i gdyby nie brak pewnego dowodu ubezpieczenia zdrowotnego, obecny konflikt najprawdopodobniej by nie miał miejsca. Jednak państwo, które nie potrafiło się wywiązać ze swoich powinności, chce przerzucić odpowiedzialność za to na lekarzy.
Na koniec trzeba podkreślić, że – wbrew twierdzeniom ministra zdrowia i prezes NFZ – problem nie dotyczy tylko lekarzy prywatnie praktykujących, do których skierowana jest przedmiotowa umowa, ale wszystkich lekarzy, gdyż analogiczne – co do istoty i przesłanek ich nakładania – kary znajdują się w umowach, jakie NFZ podpisuje ze świadczeniodawcami, czyli: szpitalami, przychodniami, gabinetami lekarskimi itp.
Lekarze nadal są otwarci na porozumienie, które umożliwi rozwiązanie powstałego konfliktu.
Z upoważnienia i w imieniu organizacji skupionych w POL
Krzysztof Bukiel – przewodniczący ZK OZZL
POL – Porozumienie Organizacji Lekarskich:
Federacja Pracodawców „Porozumienie Zielonogórskie” – prezes Jacek Krajewski,
Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia – prezes Andrzej Grzybowski,
Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków – prezes Jacek Przybyło,
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy – przewodniczący Krzysztof Bukiel
EWA KOPACZ ANIOŁ ŚMIERCI S t r o n a • byłych działaczy • Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
file:///D:/Pulpit/KOPACZ/EWA%20KOPACZ%20ANIO%C5%81%20%C5%9AMIERCI%20_%20S%20t%20r%20o%20n%20a%20%E2%80%A2%20by%C5%82ych%20dzia%C5%82aczy%20%E2%80%A2%20Wolnych%20Zwi%C4%85zk%C3%B3w%20Zawodowych%20Wybrze%C5%BCa.htm
Dr Mengele rychło zyskał wśród więźniów Auschwitz miano Anioła Śmierci. Czyny tego zwyrodniałego doktora medycyny są ogólnie znane. Propaganda hitlerowska wcale nie kryła się z ujawnianiem jego działalności, nazywając ją „pracą naukową dla dobra ludzkości”.
Jakim mianem określić działalność Ewy Kopacz posłanki na Sejm RP – ministra zdrowia i premiera rządu III RP? Uzyskała miano „doktora śmierci”, nie tylko w społeczeństwie przerażonym jej działalnością publiczną w służbie zdrowia, ale również w środowisku lekarskim i wśród farmaceutów. Te opinie są mi znane z osobistych rozmów z lekarzami i farmaceutami. Te wszystkie opinie Kopacz ma głęboko i szeroko etc. skoro jest zaprzyjaźniona i popierana przez Tuska. Ten bezwzględny rusofilski premier trzymający się kurczowo władzy, dla którego priorytetem są słupki sondażowe, a nie dobro społeczeństwa uważa Kopacz za znakomitego ministra zdrowia, godnego awansu na marszałka Sejmu RP, a następnie premiera rządu.
Czyniąc Kopacz drugą osobą w państwie wystawia sobie premier świadectwo działania antypolskiego. Jego przyjaźń ze „Związkiem Radzieckim na czele” zaświadcza po raz następny, że jest „Naszym człowiekiem w Warszawie”, co z całą satysfakcją obwieszcza kremlowska www.gazieta.ru
„Nasz człowiek w Warszawie”; musi oczywiście mieć swoich rusofilów w kraju podporządkowanych bezwzględnej władzy tuskowej. „Katyń 2010” w którym poległ znienawidzony przez sowietów i Tuska prezydent RP Lech Kaczyński, jest przemilczany, wyśmiewany i traktowany gorzej niż liczne Tuskowe afery, nie wyłączając skandali cmentarnych i zwykłych złodziejstw, tuskowych Rycha, Grzecha , czy Zbycha.
Obrońców Krzyża Poległych przy pomocy HGW, Dominików Tarasów i innej pospolitej hołoty nazywa się oszołomami godzącymi w Państwo i jego prawny porządek. Na ludzi modlących się wysyła się plutony egzekucyjne policji i strażników, aby modlących się ludzi prała pałami gumowymi i truła śmiertelnym gazem pieprzowym. Nie tylko media mieszają biednym młodym Polakom we łbach, podsycane przez nieodpowiedzialnych hierarchów kościelnych z Dziwiszem, Pieronkiem, Życińskim i innymi Nyczami na czele, nazywając Krzyż Pański meblem. Wysyła się współczesnych „księży patriotów” którzy w atmosferze roznegliżowanej pijanej grandy młodzieżowej pod przewodnictwem różnych zboczeńców omamianych przez HGW, „Głoś Rabina” i innej hałastry medialnej wysłuchują ze stoickim spokojem wołań – „masz penisa, pokaż” z innymi breweriami nie wyłączając oddawania moczu na krzyż.
A oni – „księża patrioci”, jak współczesny „patriotyzm” nakazuje, spacerują z parszywi hipokrytycznymi uśmiechami przed krzyżem usiłując go usunąć, przy laniu modlących się ludzi pałami i wyzwiskami, których nie ośmielam się powtarzać. Który z hierarchów poświęcił Krzyż Chrystusowy na Krakowskim Przedmieściu? Ano nikt!!! Jedynie tuskowy episkopat warszawski usiłował usunąć modlącego się księdza Stanisława Małkowskiego pod szatańskimi rygorami ekskomuniki, czy innych łajdactw wymyślonych przez wierno poddane Tuskowi duchowieństwo kurii warszawskiej.
Rosjanie ukradli dokumenty zmarłych i karty kredytowe Przewoźnika, kokpit samolotu. Kości zmarłych do dzisiaj wałęsają się na terenie zbrodni, zamienia się zwłoki, plombuje trumny, fałszuje sekcje zwłok jak np. Zbigniewa Wassermana, czy Przemysława Gosiewskiego. W dniu dramatu wybito szyby w samolocie i poprzecinana instalacje, za ujawnienie tych zdjęć TVP zlikwidowała „Misję specjalną” Anity Gargas , a dziennikarkę po prostu wyrzucono z pracy. Minister Spraw Zagranicznych Rosji oświadczył, że rozwalanie samolotu to był wybryk chuligański, Miller powiedział, że te części potrzebne są do badań, a jeszcze inny palant ze strony polskiej oświadczył, że to jest nieprawda, że nic się nie wydarzyło z rozbijaniem szyb, cięcia wraku, czy przecinania instalacji, że to wymysł Jarosława Kaczyńskiego. Czyli chamstwo na chamstwie, kłamstwo na kłamstwie, łajdactwem poganiane.
Minister zdrowia Ewa Kopacz nie była obecna podczas sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, pomimo złożonych o tym zapewnień w Sejmie RP.
Macierewicz przywołał fragment rozmowy z rzecznikiem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk. Zbigniewem Rzepą zamieszczony w „Gazecie Wyborczej”. Rzepa pytany , czy polscy prokuratorzy i patomorfolodzy uczestniczyli w sekcjach zwłok ofiar smoleńskiej katastrofy, odpowiedział, że nie.
– Okazuje się z wypowiedzi prokuratury wojskowej, że wbrew temu o czym nas zapewniano , nie było prokuratorów i nie było patomorfologów przy sekcji zwłok ofiar smoleńskich. To rzeczywiście jest samo w sobie szokujące, ale trzeba do tego jeszcze dodać, że przecież my wszyscy, na posiedzeniu Sejmu, byliśmy zapewniani przez minister Kopacz, która robiła to na polecenie Tuska, iż właśnie byli – prokuratorzy i zwłaszcza patomorfolodzy – powiedział Macierewicz. Na metr w głąb kopała Kopacz z trybuny sejmowej.
„Jeśli chcesz przeżyć w polskich szpitalach, to lepiej umrzyj” – powiedział mi jeden z pacjentów oddziału neurologicznego Szpitala im. Gabriela Narutowicza w Krakowie.
Panie, zna pan piosenkę Pietrzaka – „Rzygać się chce” – powiedział mi jeden z lekarzy Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka – Centrum Medycyny Ratunkowej, w odpowiedzi na moje pytanie dla „Kuriera” Chicago: „co może powiedzieć o osiągnięciach, lub niedoskonałościach Centrum Medycyny Ratunkowej wrocławskiego szpitala”.
„Polskie szpitale z powodu zadłużenia są pozbawione podstawowych leków, nawet tych ratujących życie” – powiedział w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Bogdan Dziatkiewicz – dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku.
„Nawet na planowane zabiegi w naszym szpitalu pacjenci czekają w długich kolejkach” – powiedział Andrzej Nowakowski, naczelny lekarz Szpitala Powiatowego w Inowrocławiu.
„W budżecie państwa nie ma już pieniędzy na umarzanie długów placówek służby zdrowia, a zapewnienia Ewy Kopacz o sprawnie działającej służbie zdrowia są tak aroganckie, jak i bezczelnie kłamliwe”- powiedział lekarz Centrum Leczenia Bólu – proszący o zachowanie anonimowości, (nazwisko i adres znane redakcji „Kuriera” Chicago ).
Ta placówka Centrum Leczenia Bólu w mieście wojewódzkim została w połowie roku 2010 pozbawiona dotacji Narodowego Funduszu Zdrowia, w ten sposób pozostawiając cierpiących pacjentów bez pomocy lekarskiej w połowie leczenia.
Niektóre szpitale przestały chorym wydawać posiłki, nierzadkie są wyłączenia energii elektrycznej, czy zaopatrzenia w wodę. Co tragicznego może się wydarzyć z braku energii elektrycznej w czasie zabiegu operacyjnego? – takie pytania dyrektorów szpitali do Ewy Kopacz pozostają bez odpowiedzi.
Krakowskie przyszpitalne Centrum Diabetologiczne odmawia bezpłatnego leczenia chorym na cukrzycę. Wizyta u lekarza jest płatna 55 zł, natomiast na bezpłatną wizytę refundowaną przez NFZ czas oczekiwania wynosi około pół roku.
Zachodzi retoryczne pytanie, co mają uczynić chorzy na cukrzycę bez pomocy lekarskiej, bez insuliny, czy leków przeciwcukrzycowych. Według własnego rozeznania wynikającego z rozmowy z lekarzem endokrynologiem, pacjent chory na cukrzycę, pozbawiony leczenia insuliną, na pewno nie długo umrze. A czy to będzie śmierć spowodowana hiperglikemią ( przecukrzeniem) ,czy też śpiączką cukrzycową z braku leków, w tym insuliny, będzie zapewne odnotowana w statystykach ministerstwa zdrowia jako śmierć naturalna spowodowana cukrzycą.
Czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosi około pół roku, a np. w przypadku choroby niedokrwiennej serca ( angina pectoris choroba wieńcowa /, czy migotania przedsionków, okres oczekiwania na wizytę u kardiologa jest taki sam.
Systematycznie pogarsza się jakość podstawowej opieki medycznej, nie istnieją już gabinety pogotowia ratunkowego w całym kraju, można liczyć jedynie na pomoc odpłatnej pomocy ratunkowej firmy Falck, ale tylko przy zakupie rocznego abonamentu – niewyobrażalnie drogiego.
Nie istnieje w kraju doraźna pomoc medyczna, nawet odpłatna, bez abonamentu. Marnotrawione są pieniądze publiczne, postępuje degradacja szpitali. Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje na Dolnym Śląsku, gdzie większość placówek znalazła się na krawędzi bankructwa.
W wielu przychodniach specjalistycznych w kraju najbliższy wolny termin jest wielomiesięczny . Początek maja to czas, w którym placówki opieki zdrowotnej powinny mieć jeszcze sporo pieniędzy. Nic podobnego, np. szanse dostania się do chirurga naczyniowego w roku 2014 nie istnieją.
Ratująca życia diagnostyka rezonansem magnetycznym jest możliwa w roku 2015. To samo dotyczy pomocy onkologicznej w całym kraju. Zbliżamy się do granicy całkowitej zapaści, w niektórych regionach kraju już przekroczonej.
Na szczęście Zakład Ubezpieczeń Społecznych refunduje obrządki pogrzebowe.
Jeden komentarz