Autobigrafia narodu Kaczyńskiego…
Tekst ten obiecałem paru osobom, również sobie, bo po pierwsze źle by to wyglądało, gdybym komentował, czy krytykował Igora Janke za jego tekst o narodzie Kaczyńskiego, czy Tuska nie mając swoich opinii, a po drugie – szukając w tym trudnym świecie łatwych opisów rzeczywistości, których nie znajduję, musze tworzyć je własnoręcznie. Chcę jakoś opisać i umiejscowić w przestrzeni grupę do której należę. Mimo, że tekst napisany jest w trzeciej osobie to, trzeba wciąż brać poprawkę na treść, bo jego autor, ja jest jednym z „nich”.
Żeby pisać, trzeba zauważyć, że narody Tuska i Kaczyńskiego toczą wręcz epicką batalie. Te dwa elektoraty wciąż pogłębiają dzielącą ich bruzdę. Walka jest zarówno na poziomie elementarnym, ideowym, jak i społeczno-obyczajowym. Te grupy mogą się nienawidzić za po prostu bycie tej drugiej, lub nie zgadzać się z ich poglądami. Jak rozdziela się poziom niezgadzania i nienawiści widzimy sami. Elektorat PO w większości bez poglądów, bezpośrednio nienawidzi, a naród Kaczyńskiego w większości się nie zgadza, może skrycie nienawidząc, lub nie przepadając zbytnio za narodem Tuska.
Tu wychodzi pierwsza cecha narodu Kaczyńskiego – oni się nie zgadzają, a nie nienawidzą. To bardzo ważne, bo od tego zmienia się ich sposób prowadzenia tej kulturowej batalii. Wydawałoby się, że są slangowo mówiąc mięczakami. Że w twardej Polskiej polityce, nie przetrwają chwili, bo ich pokora i stoicki spokój nie działają w znacznym stopniu. To mylne założenie, bo naród Kaczyńskiego nie jest słaby psychicznie, czy słaby w sensie niemocy pokonania. Oni po prostu cywilizują swoją nazwijmy to „politykę”. W jakimś sensie jest to polityka, ale nie sejmowa, czy jakaś partyjna, jest to po prostu polityka społeczna. Ta polityka jest spokojniejsza, bardziej wyważona i mniej zawistna, niż polityka narodu Tuska.
Ale to wcale nie oznacza, że naród Kaczyńskiego jest przez tą cywilizowaną polityką społeczną osłabiony i daje sobą pomiatać i urządzać swoim kosztem zabawy. Nie, elektorat PiS jest twardy wtedy, kiedy trzeba, a patrząc z drugiej strony jest prawdziwie irytujący i miejscami męczący. Nie daje zapomnieć o tym co jest dla nich ważne. Swojej determinacji i uporu dali przykład pod Pałacem Prezydenckim. To była walka, czasami nawet bez przenośni, o pamięć i uczczenie ofiar katastrofy. Publicyści i politycy wciąż krytykowali tych ludzi i Kaczyńskiego, przedstawiając go jako źródło tych walk i „nienawiści” jego ludzi. Byli tępieni za dążenie do prawdy i niegodzenie się na marginalizację katastrofy, na znoszenie jej znaczenia. Katastrofa była dla nich cierpieniem, największym ciosem jaki los mógł im zadać. Ona ich zjednoczyła jeszcze bardziej, ale i podzieliła zostawiając tylko esencję PiS-owskiej narodowości. Ta jedność jest także ważną cechą tej społeczności.
Jak każdy elektorat dzieli się na podgrupy. Są ludzie wierzący w poglądy Kaczyńskiego i PiS-u, którzy wykształceni lub nie wiedzą jakiej Polski oczekują od każdej grupy rządzącej. Są ludzie zjednoczeni katastrofą, dla których najważniejszą sprawą nie są gierki polityków, czy innej małostki, bo dla nich wobec katastrofy smoleńskiej i wyjaśnienia jej okoliczności, nie ma nic ważniejszego. Są także ci nieszczęśni „wariaci”, o których pisałem i zostałem skrytykowany. Są to ludzie, którzy PiS postrzegają jako jedyną uczciwą partię. Chcą jak najlepiej dla swojej partii, chcą jakoś ją wspomóc, i często to robią, choć nieudolnie. Często są wyśmiewani i krytykowani w mediach, niszcząc tym samym budowany długo wizerunek PiS. I w tekście, za który przypisany zostałem do Wyborczych hien, zauważyłem, że ci „wariaci” to mały odsetek i nie są to ci sami ludzie, którzy domagają się pod Pałacem prawdy, czy próbują w spokoju uczcić pamięć o ofiarach. Tekstem chciałem tylko zwrócić im uwagę, że nie zawsze to co robią jest dla PiS korzystne, a stałem się "platformersem".
Elektorat PiS, czy trywialnie naród Kaczyńskiego to grupa tak silna psychicznie i tak męczeńska jak żadna inna w Polsce. Media przystawiają ich obok faszystów, nazywają ich najgorszą zarazą Polski. Za nic mają normalność tej grupy, bo wygodniej jest pisać tylko o ich wariactwie i niechlubnych potknięciach, które zdarzają się wszystkim. Wyborcza i TVN traktują elektorat PiS-u jako całość, nie rozgraniczając „wariatów”, czy prowokatorów od reszty. To również jest wygodne. Przez to ci ludzie stali się „faszystami z pochodniami”. Ale czy lud Kaczyńskiego się tym przejmuje? Nie, bo oni jak pisze Wyborcza „są oderwani od rzeczywistości”. O ile nie czytanie jedynie słusznych gazet i nie wchłanianie bez reszty wszystkich makabrycznych treści propagandowych do łba, jest takowym oderwaniem, to tak ci ludzie, a co za tym idzie ja,
jesteśmy do jedynie słusznej rzeczywistości oderwani. „Odklejeńcy”. Oni mają swój pogląd na gazety i media tego typu. Twierdzą, że to tylko biuletyny i tuby rządu i partii rządzącej. A jeśli nie PO-wskie, to antyPiS-owskie.
Dlatego mają swoje media, jak dobrze zauważył Janke. Ale to co napisał pan redaktor, brzmi jakby były to kontrbliuletyny, czyli propaganda w drugą stronę. Stwierdził –„Ci, którzy z nowoczesnych kanałów komunikacji nie korzystają, mają "Gazetę Polską", dziś medialne ramię partii. I Radio Maryja, które ze stacji dość wstrzemięźliwej, a kiedyś nawet niechętnej braciom Kaczyńskim, stało się stacją dużej części ludu pisowskiego.”Ale naród Kaczyńskiego nie ogranicza się tylko do „Gazety Polskiej”, czy „Naszego Dziennika”, ci ludzie czytają także Salon24, „Rzepę”, „Uważam Rze” i wiele innych prawicowych i, przede wszystkim, obiektywnych źródeł informacji. Tak więc nazywając „Gazetę Polską” medium narodu Kaczyńskiego, należy tak samo nazwać Salon24 i „Rzepę”, bo to też leży w kręgu czytelniczych zainteresowań tej grupy.
Naród Kaczyńskiego często łączony jest z Ciemnogrodem, bo tym właśnie nazywane są wszystkie środowiska broniące Polskich tradycji i Polskiej narodowości. Z powodu bycia passe, nazwane te idee i wartości zostały Ciemnogrodem, wraz z ludźmi je wyznającymi. To jednakże Ciemnogrodzkim zaprzańcom europejskości, nie przeszkodziło by podchwycić to i z dumą tak siebie nazywać.
Ja również jestem Ciemnogrodzianinem i również z dumą mogę przyznać, że do elit nie należę.
Wbrew wszystkiemu ich guru nie jest Jarosław Kaczyński, nie mają guru, a nierzadko krytykują jego decyzja. Sam będąc na spotkaniu z Rafałem Ziemkiewiczem w klubie Gazety Polskiej słyszałem wypowiedź jednego pana który zżymał się, że Kaczyński otacza się leniwymi ludźmi i karierowiczami jak w przypadku PJN. Nie rzadko zdarza się, że ludzie z elektoratu PiS, głosują na partię nie podzielając poglądów Kaczyńskiego, a nawet twierdząc, że to przez niego PiS nie może dojść do władzy.
Tak więc naród Kaczyńskiego to bardzo złożona materia, która w swojej różnorodności zawiera ludzi ciekawych i prawdziwych w swoich przekonaniach. Ten wyżej przedstawiony podział to nie jest ścisła reguła, a ludzie nie należą tylko do jednej z tych podgrup. Naród PiS-owski to połączenie wielu indywidualności podzielających po trosze poglądów z każdej z podgrup. Łączą ich przekonania i zjednoczeni dodatkowo katastrofą, żyją po za tą mainstreamową walką i propagandą. Są niczym tarcza, odbijająca wszystkie słowa krytyczne, oczywiście krytyczne bezpodstawnie i nie merytorycznie.
Naprawdę ciężko jest pisać o grupie do której się należy, bo tak jak przy okazji notki o „wariatach” mogę zostać źle zrozumiany i ekskomunikowany z narodu Kaczyńskiego.
Obywatel swiata w Polsce, obywatel Polski na swiecie. - w mysl felietonu B.Prusa