Propozycja? Proszę bardzo: Brygada Świętokrzyska i jej działalność
Na samym początku spójrzmy na dwa obrazki. Pierwszy to polskie sale kinowe. Zostawmy kwestię, czy rzeczywiście polskie. W każdym razie, znajdujące się na terenie naszego kraju. Przy czym najczęściej bawią się dziś, szczególnie młodzi, ludzie? W skrócie: na zmyślonych historiach, zmyślonych i często mało realistycznych bohaterów, oczywiście będących Amerykanami bądź Brytyjczykami (oby nie Polacy, bo oni bohaterami filmów być nie mogą). I drugi obrazek, czyli wiele regionów w Polsce, które na słowo przyszłość opuszczają głowę i po chwili zadumy, nie mają siły na cokolwiek. Mówię m.in. o regionie świętokrzyskim, na którym szczególnie mi zależy. Charakterystyczne wydaje się jednak to, że mimo milionów wyłożonych na wszelkie kampanie promocyjne, owa promocja regionu nie odnosi właściwie żadnych sukcesów.
Mamy więc dwa problemy: młodych, i nie tylko, wielbiących nierealnych cudzoziemców o ponadludzkich zdolnościach oraz wielką chęć pokazania pewnej unikalności i wypromowania regionu, czego na pewno nie zrobią banalne i tandetne reklamy. Może warto to połączyć.
Ktoś powie: wiem o co Ci chodzi, ale to jest głupota. Skąd weźmiesz pieniądze i wszystko inne potrzebne na film?Ja nie mówię o filmie, ja mówię o Superprodukcji za miliony dolarów. Bo w gruncie rzeczy to jest historia na kilka, albo kilkanaście Oscarów – historia Brygady Świętokrzyskiej. Nie będę udawał wielkiego znawcę ich losów, jednak wyobraźmy sobie, że na wielkim ekranie widzimy bohaterów, prawdziwych twardzieli poświęcających wszystko dla jednej, jedynej sprawy. Widzimy ich dramatyczne wybory, rozterki pełne emocji i napięć. Sceny, w których walczą nie żałując niczego. Marzenia o ciepłym domu i rodzinie. Piękne krajobrazy, Góry Świętokrzyskie, nakręcone w najnowszej technologii, a gwarantuje wszystkim, że Region Świętokrzyski ma niesamowity potencjał w tej kwestii. Nie wnikam w szczegóły, typu język filmu czy muzyka (wszystko zależy od koncepcji). Mielibyśmy natomiast rozwiązane dwie sprawy.
Prawdziwi bohaterowie, Ci z krwi i kości, którzy tu byli i walczyli, odzyskaliby w końcu należną cześć i honor, a młodzież zyskałaby nareszcie godny wzór do naśladowania. Koszulki, plakaty, wlepki, figurki i inne gadżety stałyby się widzialnym znakiem pewnej kontrrewolucji. Rozwiązałby się też problem promocji. Któż nie chciałby się wybrać drogą, którą kiedyś podążali niezłomni rycerze? Nie mówię już o rekonstrukcjach walk i wszystkim co z tym związane. Spotkania z kombatantami, historykami i kombatantami gromadziłyby tysiące uczestników.
Pytanie pewnie powraca: Skąd weźmiesz pieniądze i wszystko inne potrzebne na film? Podobno żyjemy w świecie, w którym rządzi pieniądz. Jeśli tak, ten film to żyła złota i wielka rzesza miliarderów i milionerów powinna się nad tym zastanowić. Popyt jest, czekamy na kapitał.
Korzystając z okazji, że na NE publikuje reżyser, p. Bohdan Poręba zapytam: Panie Bohdanie, co Pan na to?