W lutym 1979 roku przebywałem na szkoleniu koło Warszawy. W dniu 15 lutego o godzinie 12.00 wychodziłem z Dworca Centralnego celem udania się do Domów Towarowych „Centrum” po zakupy. Należy pamiętać, że w tamtych czasach Domy Towarowe „Centrum” były jak na ówczesne czasy dobrze zaopatrzone. Wielu ludzi przyjeżdżało tam na zakupy.
Przechodziłem wówczas koło Pałacu Kultury i Nauki, gdy z rejonu Rotundy i Domów Towarowych „Centrum” zobaczyłem język ognia, później usłyszałem ogłuszający huk dochodzący od popularnego „Okrąglaka”, w którym mieściło się PKO. Z gmachu zaczął wydobywać się gęsty czarny dym. Pobiegłem w tym kierunku. To, co zobaczyłem przybiegając na miejsce przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W 1979 r. byłem młodym człowiekiem, który nigdy nie widział morza krwi i poćwiartowanych ludzkich zwłok. A taki obraz wtedy zobaczyłem. Ruiny tak popularnego w Warszawie „Okrąglaka”, pełno szkła i leżących wszędzie szyb. Fragmenty okien i powbijane w części konstrukcji budynku fragmenty ludzkich ciał. Ręce ludzkie, palce, kawałki odzieży wypełnione krwawą masą – taki widok zapamiętałem. Wokół leżało pełno banknotów i dokumentów. Budynek był kompletnie zniszczony, brakowało w nim około jednej trzeciej zewnętrznej konstrukcji. Szybko na miejscu zjawiła się milicja, przyjeżdżały na sygnale karetki pogotowia. Zgromadzeni tam ludzie chcieli pomóc uwięzionym we wraku budynku pracownikom PKO. Niestety milicja szybko otoczyła cały rejon nie dopuszczając tam nikogo. Widziałem jak milicjanci zbierali pieniądze do worków. Jak wyciągali ludzi ociekających krwią.
Młoda lekarka chciała wyciągnąć z ruin kobietę, która prosiła o pomoc. Chwyciła ją więc za ręce i wyjęła same ręce. Później ta lekarka zemdlała.
Obok Rotundy stał autobus miejski (nie pamiętam już marki i jego numeru). W środku tego autobusu jęczeli ranni ludzie, którym kawałki szyb z okien autobusu wyciśnięte falą uderzeniową z wybuchu Rotundy poobcinały kawałki ciał. To była prawdziwa masakra. Wokół krzyki rannych, krew morze krwi i płacz. Byliśmy w szoku. Strach paraliżował wszystkich. Ktoś krzyczał by natychmiast uciekać, bo gaz znowu wybuchnie. Nigdy później nic podobnego nie widziałem.
Pamiętam, że wiele lat później spierano się o powód lub powody wybuchu tego budynku. Informacje wtedy podlegały ścisłej cenzurze i trudno było dowiedzieć się, jaka była prawdziwa wersja tych wydarzeń. Do chwili obecnej nie potwierdzono w 100% czy był to wybuch gazu czy wybuch bomby.
Rotunda szybko została odbudowana. W 1979 roku wykonano nową jej elewację montując przyciemniane szyby. O tamtej tragedii przypomina tablica pamiątkowa usytuowana obok gmachu Rotundy w Warszawie.
Autorstwo: poznaniak
Źródło: WolneMedia.net
Jeden komentarz