Bez kategorii
Like

Najciemniejsza karta LWP (cz. 2)

03/03/2012
607 Wyświetlenia
0 Komentarze
45 minut czytania
no-cover

Siły zbrojne PRL w akcjach propagandowych i pacyfikacyjnych PPR/PZPR.

0


Właściwe pojęty patriotyzm łączy się nierozerwalnie z internacjonalizmem, z poczuciem głębokiej klasowej i ideowej więzi z innymi krajami socjalizmu i siłami postępu na całym świecie. Służąc ludowej Ojczyźnie, oficer związany jest nierozerwalnym braterstwem idei i broni z żołnierzami Armii Radzieckie i wszystkich sojuszniczych armii socjalistycznych.”(„Zasady etyki kadry Ludowego Wojska Polskiego” Wydawnictwo MON 1965)

Likwidacja zbrojnego podziemia nie oznaczała rezygnacji władz komunistycznych z angażowania wojska do akcji chroniących rządy PPR/PZPR. W pierwszych latach istnienia „Polski Ludowej” notujemy udział wojska w dwóch wielkich politycznych fałszerstwach, jakimi były: referendum ludowe i wybory do sejmu. Wówczas to po raz pierwszy w masowej skali komuniści włączyli wojsko do bezpośredniego udziału w działania natury stricte propagandowej. Wojsko miało bowiem nie tylko osłaniać komunistyczny aparat, ale także przygotować i przeprowadzić zaplanowane przez komunistów kampanie propagandowe. Zlecając takie zadania wojsku komuniści chcieli wykorzystać sympatię społeczeństwa do polskiego munduru. Z tego samego powodu zresztą przebrali oprawców z UB w polskie przedwojenne mundury oficerskie.
 
„Czerwony Kat Olsztyna” Celestyn Nawrocki, naczelnik Wydziału Śledczego UB w Olsztynie przebrany w mundur oficera WP.
Na polecenie PPR do zadań związanych z przeprowadzeniem referendum Sztab Generalny LWP wydzielił około 48.000 żołnierzy (równowartość czterech dywizji). Podjęto również przedsięwzięcia mające na celu organizacyjne i materiałowe zabezpieczenie udziału wojska w akcji (zorganizowano grupy operacyjne w Sztabie Generalnym WP i dowództwach Okręgów Wojskowych, system składania meldunków, ustalono zasady zakwaterowania, żywienia i opieki medycznej).
Według wytycznych MON z 7 maja 1946 r., do głównych zadań wojska należało:
  • osobiste, „demonstracyjne” uczestnictwo żołnierzy i oficerów w głosowaniu,
  • uczestnictwo we wszelkich planowanych działaniach propagandowych,
  • udaremnianie „zamachów” na funkcjonariuszy i instytucje komunistyczne,
  • zapewnienie, we współdziałaniu z UB i MO, utrzymania tzw. porządku publicznego, ochranianie i ułatwianie pracy komisji wyborczych.
Udziałowi żołnierzy LWP w realizacji tych zadań nadano charakter służbowy, co oznaczało także odpowiedzialność karną w razie niewykonania rozkazu. Taka praktyka była stosowana we wszystkich późniejszych przypadkach użycia wojska w akcjach politycznych (lata 1947-1985). Odpowiedzialność za wykonanie zadań zawsze ponosili dowódcy jednostek wojskowych i podlegli im dowódcy pododdziałów. Na stosowane rygory nie miał wpływu charakter danej akcji (działania zbrojne, akcje propagandowe, prace na rzecz społeczeństwa).
Krajowa Rada Narodowa w dniach 26-28 kwietnia 1946 r. uchwaliła ustawę „O głosowaniu ludowym”, a w dniu 10 maja 1946 r. ustawę „O przeprowadzeniu głosowania ludowego”. Został też wydany dekret ustalający termin referendum na 30 czerwca 1946 r. W wojsku przeprowadzono szeroką kampanię propagandową na rzecz poparcia „bloku wyborczego” utworzonego przez PPR i partie satelickie. Miało to umocnić szanse pokonania przez PPR opozycji skupionej wokół Polskiego Stronnictwa Ludowego, kierowanego przez byłego premiera rządu RP na uchodźstwie, Stanisława Mikołajczyka.
W dniu 5 kwietnia 1946 r. została utworzona Grupa Operacyjna „Rzeszów” (8 i 9 DP, 14 i 18 pp. z 6DP, siły wydzielone z KBW, UB, MO). Działalność wśród ludności podjęły specjalne grupy propagandowe (oficer i od trzech do siedmiu podchorążych lub żołnierzy zasadniczej służby wojskowej). Do 220 grup propagandowych skierowano ogółem 15.000 żołnierzy. Grupy te organizowały wiece, zebrania mieszkańców miasteczek, osiedli i wsi. Indoktrynowano masowo i indywidualnie, rozpowszechniano różnego rodzaju materiały propagandowe.
Jednocześnie, dla zjednania społeczeństwa udzielano pomocy przy remontach zabudowań, naprawie maszyn rolniczych i w pracach polowych. Tę metodę łączenia propagandy komunistycznej z praktyczną pomocą stosowano również w późniejszych latach. Akcja propagandowa trwała od 7 do 27 czerwca 1946 r.
Drugie zadanie wojska – zapewnienie niezakłóconego toku pracy komisji obwodowych podczas głosowania – realizowano w okresie od 24 czerwca do 3 lipca 1946 r.
Wybitny dowódca partyzancki AK mjr Marian Bernaciak "Orlik". Otoczony 24 czerwca 1946 r. przez żołnierzy z 1 Dywizji Piechoty („Kościuszkowcy’), którzy ochraniali referendum popełnił samobójstwo. Po prawej wykonana przez ubeków fotografia zwłok majora "Orlika",
W kilka miesięcy później (12 listopada 1946 r.) Krajowa Rada Narodowa wydała zarządzenie wyznaczające termin wyborów do Sejmu Ustawodawczego RP na 19 stycznia roku następnego. W celu przeprowadzenia wyborów Państwowa Komisja Wyborcza otrzymała do dyspozycji 46.860 żołnierzy LWP, 14.579 Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, 4.000 funkcjonariuszy MO i 37.000 członków ORMO. Łącznie siły te liczyły ponad 102 tys. umundurowanych i uzbrojonych ludzi.
Do ochrony lokali wyborczych i  pracy propagandowej zorganizowano kierowane przez oficerów grupy ochronno-propagandowe (GOP), składające się z 6 do 45 żołnierzy LWP. W dniu 5 grudnia 1946 r. w teren wyruszyło 2.507 takich grup, liczących około 45 tys. żołnierzy (równowartość czterech dywizji). Aktywność grup organizowano w dwóch etapach: działalność propagandowa od 5 do 21 grudnia1946 r. i ochrona lokali wyborczych od 3 do 21 stycznia 1947 r.
Te ogromne siły miały udzielać pomocy organizacyjnej i materiałowej partyjnym i administracyjnym władzom terenowym (łączność, transport, służba zdrowia); stworzyć warunki do przeprowadzenia wyborów (ochrona pracy komisji, zapewnianie tzw. porządku publicznego, eskorta dokumentacji wyborów, jak się okazało fałszowanie wyników głosowań); prowadzić szeroką działalność propagandowej w celu zjednania poparcia dla bloku stworzonego przez PPR wśród jak największej części wyborców; prezentować społeczeństwu sprawność działania, dyscyplinę i wzorowy wygląd zewnętrzny żołnierzy.
Mimo podjętych działań w okresie „wyborów” doszło do różnych incydentów. Według meldunków miało dojść m.in. do 979 zdarzeń z użyciem broni (w tym 30 napadów na lokale wyborcze, 40 na członków komisji, 70 na żołnierzy LWP). Według oficjalnych danych w czasie trwania „wyborów” na terenie całego kraju zginęło 262 osoby: 64 żołnierzy LWP i KBW, 89 funkcjonariuszy MO i UB, 26 członków komisji wyborczych i 83 innych przedstawicieli reżimu. Nie podano liczby zabitych i zamordowanych żołnierzy podziemia. Miały też miejsce zabójstwa działaczy opozycji popełnione przez funkcjonariuszy UB – o tym jednak oficjalne źródła milczały.
Zamordowany przez UB przed własnym domem Józef Hachlica, prezes koła PSL w Krakowie-Prokocimiu (październik 1946 r.)
Dziś wiadomo, że zarówno wyniki czerwcowego referendum jak i późniejszych o kilka miesięcy wyborów zostały sfałszowane przez komunistów. Gdyby zostały podany prawdziwy rezultat głosowań, to sterowany przez PPR „Blok Demokratyczny” nie zdobyłby władzy. Skutki, zdominowanie Polaków przez obcą agenturę, trwają do dziś. Stało się to możliwe także dzięki ochronie, jakiej tym fałszerstwom zapewniło wojsko.
***** 
W połowie lat 50. zaczęły wyraźnie pogarszać się nastroje społeczne. Życie weryfikowało szczodrze składane obietnice partii komunistycznej zapewniającej Polaków, że pod władzą PPR/PZPR nastąpi szybka poprawa warunków życia i rozwój gospodarki. Tymczasem widoczne było pogarszanie się sytuacji ekonomicznej kraju, spadek poziomu życia i brak realnych perspektyw poprawy. Coraz większa część społeczeństwa odczuwała nie tylko narastający kryzys, a zaczynała zdawać sobie sprawę, że komuniści rządzący Polską nie potrafią go przezwyciężyć. Widoczne było działania represyjne tłumiące oznaki sprzeciwu z jednoczesnymi nieudolnymi próbami poprawy stanu gospodarki. Nie tylko niedowład organizacyjny, ale rozbieżność między głoszoną w propagandzie „sprawiedliwością społeczną”, a stosowaną praktyką rządzenia w każdej prawie dziedzinie był oczywisty.
Powstanie poznańskie 1956 r. stało się kolejnym sprawdzianem postaw i zachowań żołnierzy LWP oraz weryfikatorem roli wojska w państwie. Pierwszy raz od zakończenia walk ze zbrojnym podziemiem doszło do użycia siły i wykorzystania jednostek wojskowych w bezpośrednim tłumieniu protestu. Żołnierze LWP zostali skierowani do wykonania typowych zadań pacyfikacyjnych. A zdarzało się, że pod drugiej stronie barykady byli ich krewni i znajomi.
Powstanie poznańskie 1956 r. miało miejsce w dniach 28-30 czerwca. Początkowo doszło do wybuchu strajku i demonstracji ulicznej, w której uczestniczyło 100 tys. osób – spośród 300-tysięcznej ludności Poznania. Demonstracja przerodziła się w starcia zbrojne z UB, milicją i wojskiem (demonstranci opanowali kilka pojazdów pancernych, zdobyli 188 sztuk broni strzeleckiej i amunicję).
Czołg zdobyty przez powstańców. Z raportu wojskowego: „Na rogu ul. Kochanowskiego i Dąbrowskiego około godz. 12.30 byliśmy świadkami przejazdu jednego czołgu, który został opanowany przez elementy bandyckie…”
Do stłumienia powstania władze PRL skierowały siły z czterech dywizji (10 i 19 DPanc. oraz 4 i 5 DP) oraz dwóch poznańskich szkół wojskowych. Łącznie ponad 10.000 żołnierzy, 420 wozów pancernych, 880 samochodów (dowódca sowiecki gen. S. Popławski). W trakcie walk zginęło 74 osoby, kilkaset zostało ranionych i 700 aresztowano – wśród nich także żołnierzy LWP, którzy przeszli na stronę demonstrantów.
Andrzej Gliński (15 lat) – uczeń Technikum Łączności. Postrzelony w głowę w czasie walk w Poznaniu zmarł w szpitalu 28.06.1956 r.
Poznański bunt został stłumiony siłą jednak zapoczątkował proces erozji systemu PRL zakończonego jego upadkiem w 1989 r. W procesie zmian po 1956 r. brali udział również oficerowie – głównie niższych rang – którzy zaczęli dostrzegać prawdziwe oblicze komunistycznych rządów.
Mimo klęski powstanie poznańskie spowodowało ożywienie nadziei na poszerzenie wolności osobistych Polaków i wzmocnienie suwerenności w relacjach z ZSRR. Jednak ośrodki kierownicze PRL, uzależnione od Sowietów, nie miały dość odwagi, aby zreformować państwo zgodnie z odczuciami, potrzebami i dążeniami narodu. Mogły za to dość skutecznie opóźniać potęgujący się proces rozkładu systemu panującego w Polsce. Istotną rolę w tym procesie opóźniania odgrywało wojsko i z czasem (1981 r.) tylko ono gwarantowało komunistom utrzymanie się przy władzy.
Powstanie poznańskie odcisnęło jednak piętno na samym wojsku. Kadra zawodowa skierowana do akcji pacyfikacyjnej w Poznaniu dobrze pamiętała postępowanie dowództw jednostek (pułków, dywizji) przed i po wydarzeniach. Było ono koniunkturalne i podyktowane oczekiwaniami wyższych przełożonych. Kierownictwo MON i dowództwa były bezkrytycznymi przekaźnikami odgórnych ustaleń i decyzji władz PZPR. Zarówno przed wyprowadzeniem oddziałów z koszar i poligonów, jak i po zakończeniu pacyfikacji nie było nikogo, kto potrafił by wyjaśnić przyczyny i opisać rzeczywisty przebieg wydarzeń. Informacje przekazywane przez oficerów politycznych były kłamliwe i pokrętne (twierdzono, że niepokoje wywołali „chuligani”, winą obarczano „wrogie” Polsce ośrodki zagraniczne i związanych z nimi rzekomych dywersantów). Zgodnie z wytycznymi kierownictwa PZPR najpierw potępiano zajścia, następnie popierano „słuszny protest robotniczy przeciwko wypaczeniom socjalizmu”, by w końcu całkowicie wyciszać wszelkie dyskusje. W końcu 1956 r., w trybie służbowym, zabroniono wszelkich dysput na tematy „poznańskie”. Ostatecznie uznano sprawę za zamkniętą. Ten zakaz nie rozwiał wątpliwości, które pozostały wśród żołnierzy i oficerów. 
Nadzieje, jakie część społeczeństwa wiązała z odejściem od stalinizmu i „odwilżą październikową” oraz faktem objęcia rządów przez Władysława Gomułki okazały się płonne. Praktyka rządów PZPR wróciła w koleiny „realnego socjalizmu”. Wprawdzie zrezygnowano z najbardziej drastycznych form represji i wypuszczono na wolność dużą liczbę więźniów politycznych, ale istota systemu PRL pozostała niezmieniona.
Władze państwowe nie zrezygnowały też z obarczania wojska funkcjami policyjnymi przy „rozwiązywaniu” kolejnych konfliktów. Po 1956 r. do większych akcji o charakterze politycznym z udziałem wojska (nie zawsze dochodziło do użycia broni) można zaliczyć: ochranianie wyborów do Sejmu w 1957 r. – do tej akcji skierowano około 13.000 oficerów zawodowych; obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego (1960-1966) pomyślane jako konkurencyjne wobec nabożeństw milenijnych odprawianych w tysiąclecie Chrztu Polski przez Kościół katolicki. W różnego rodzaju akcjach propagandowych wzięło udział ponad 40.000 żołnierzy i znaczne ilości sprzętu wojskowego (defilada w Warszawie 22 lipca 1966 r.); zakamuflowany udział kadry zawodowej w tłumieniu wystąpień studenckich (8-11 i 13-15 marca 1968 r.); pacyfikację protestu społecznego na Wybrzeżu (14-18 grudnia 1971 r.).
Specyficzną formą interwencji, skierowanej nie tyle przeciwko polskiemu społeczeństwu, ile czeskiemu, był udział w najeździe wojsk UW na Czechosłowację, w sierpniu 1968 r. Obok jednostek LWP w interwencji brały udział wojska sowieckie, bułgarskie, węgierskie i niemieckie (NRD). Bezpośrednio uczestniczyły jednostki Śląskiego Okręgu Wojskowego dowodzone przez gen. F. Siwickiego późniejszego ministra obrony w „nie-komunistycznym” rządzie premiera Tadeusza Mazowieckiego.
***** 
Ze względu na rolę, znaczenie i odbiór społeczny bliższego oglądu wymaga wykorzystanie wojska do stłumienia protestu społeczeństwa na Wybrzeżu, w 1970 r..
W dniach od 14 do 18 grudnia 1970 r. w kilku miastach Wybrzeża (Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Elbląg) doszło do manifestacji, protestów i strajków, które wywołały napięcia i niepokoje o dużym zasięgu społecznym. Przyczyną protestów były przede wszystkim pogarszające się warunki egzystencji ludzi. W obliczu protestu władze PRL wykazały bezradność i strach sięgając do użycia siły, co spowodowało ofiary w ludziach oraz znaczne straty materialne. Przeciwko protestującym na wybrzeżu skierowano jednostki wojskowe z pięciu dywizji wraz z uzbrojeniem i sprzętem technicznym; wraz z odwodami w akcje uczestniczyło około 46.000 żołnierzy oraz 1.370 czołgów, 1460 transporterów opancerzonych, 50 samolotów i 71 śmigłowców (akcją kierował wiceminister ON gen. Grzegorz Korczyński, miał kryminalną przeszłość w partyzantce GL/AL, następnie w UB, aresztowany w 1950 r. i torturowany, po 1956 r. na wysokich stanowiskach w MON, ambasador PRL w Algierii, gdzie popełnił samobójstwo).
Jednostkom LWP skierowanym na Wybrzeże postawiono zadanie wspierania milicji i ORMO, które miały stłumić robotniczy protest. Teoretycznie wojsku wyznaczono zadania o charakterze porządkowo-ochronnym „w czasie niezbędnym do opanowania sytuacji” (tak mówiły rozkazy wydane przez przełożonych). Mimo to doszło do bezpośredniego udziału żołnierzy w tłumieniu protestu i w następstwie starć z demonstrantami. Miało miejsce 18 przypadków otwarcia ognia. Broni użyły jednostki 16 DPanc, 7 DDes. i 10 p. wojsk wew. (Gdańsk), 8 DZ (Gdynia), 16 DPanc (Elbląg) oraz 12 DZ i 12 p. wojsk wew. (Szczecin). Obok wojska amunicją bojową strzelali także milicjanci i strażnicy więzienni. Uległ zniszczeniu sprzęt wojskowy (czołg, cztery transportery, siedem samochodów), budynki użyteczności publicznej oraz różnego rodzaju urządzenia. W walkach zginęli ludzie – według oficjalnych danych zginęło 45 osób, 1.165 zostało rannych i aresztowano ponad 3 tys. osób.
Zabity stoczniowiec. Czołgi leżącemu na chodniku gąsienicami progruchotał nogi i zmiażdżyły głowę. 
(Fot. Edmund Chabowski).
Największe były jednak straty moralne, jakie poniosło wojsko występujące kolejny raz z bronią w ręku przeciwko własnemu społeczeństwu.
O ile w Poznaniu, w czerwcu 1956 r., walki trwały praktycznie dwa dni, to w grudniu 1970 r. trzeba było pięciu dni na opanowanie powstałej sytuacji. Bunt stłumiono fizycznie, ale sytuacji politycznej nie zdołano opanować. Można więc mówić tylko o powierzchownym sukcesie sił pacyfikacyjnych. Po wydarzeniach grudniowych 1970 r., inaczej niż w 1956 r., sytuacja była odmienna i dużo gorsza. Tym razem nie było nadmiernych oczekiwań, iż władze PRL znajdą rozwiązania zgodne z wolnościowymi aspiracjami Polaków. Liczono natomiast na poprawę warunków życia. Jednak próba poprawy sytuacji gospodarczej w oparciu o pożyczki zaciągane na Zachodzie, podjęta przez Edwarda Gierka, następcę Gomułki na stanowisku szefa PZPR (hasło budowy „drugiej Polski”) nie powiodła się.
W środowiskach wojskowych, zwłaszcza w jednostkach liniowych, w coraz szerszym zakresie i coraz głośniej wyrażano niezadowolenie z rozkazów nakazujących udział w akcjach skierowanych przeciwko własnemu społeczeństwu. Oficerowie mieli wątpliwości, a trzeba pamiętać, że był to inny korpus oficerski w porównaniu do okresu, gdy na czele WP stali sowieccy dowódcy z marszałkiem Rokossowskim na czele.
Początkowo komuniści, dążąc do stworzenia oddanego sobie korpusu oficerskiego, głosili hasło: „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”. Później jednak wymóg wykształcenia musiał być przywrócony, co w konsekwencji prowadziło do zmiany jakości kadry zawodowej WP. Oficerowie w zdecydowanej większości byli ludźmi nie tylko wykształconymi, ale także, mimo wszechogarniającej indoktrynacji, w coraz większej liczbie myślącymi samodzielnie. Mimo różnego rodzaju zabiegów izolujących wojskowych od informacji z Zachodu (rozgłośnie radiowe, wydawnictwa i prasa emigracyjna), zainteresowanie nimi było tak duże, że zdobywano je różnymi sposobami. W koszarach i instytucjach wojskowych, w różnych nieformalnych grupach i w kręgach koleżeńskich dyskutowano o sytuacji kraju, oceniano decyzje władz PRL, w tym zwłaszcza poczynania i zachowanie kierownictwa MON.
Władze komunistyczne wiedząc o tym starały się pogłębić uzależnienie kadry zawodowej WP od panującego systemu. Główną rolę w tym względzie odgrywał system awansów na wyższe stopnie wojskowe, mianowania na stanowiska służbowe, a także różnorodne gratyfikacje pieniężne i rzeczowe. Kariery w LWP robili najwierniejsi członkowie partii komunistycznej. W 1980 r. wszystkie wyższe stanowiska dowódcze były obsadzone przez członków PZPR. W tym czasie do partii należało 80% oficerów, 53% chorążych i 38,5% podoficerów zawodowych.
Warto zauważyć, że po każdym politycznym „przełomie” i wymuszonej protestem społecznym zmianie kierownictwa PZPR wojskowi członkowie partii potrafili zachować swoją uprzywilejowaną pozycję. Na ogół byli pierwszymi, którzy z oddaniem popierali nową ekipę kierowniczą PZPR i prześcigali się w krytyce jej poprzedników.
Negatywny wpływ na morale wojska miał nie tylko wszechobecny i wszechmocny pion polityczny. Znane w wojsku powiedzenie mówi, że żołnierz ma prawo do dobrego dowodzenia. Tymczasem jakość dowodzenia jednostkami wojskowymi użytymi do działań pacyfikacyjnych (w relacjach MON i Sztab Generalny WP, dowództwa okręgów wojskowych, jednostki) pozostawiała wiele do życzenia. Dotyczyło to wszystkich przypadków użycia wojska – może z wyjątkiem stanu wojennego 1981 r.
W czasie likwidacji powstania poznańskiego sposób dowodzenia wojskami był na bardzo niskim poziomie. Można spotkać usprawiedliwiania tego stanu wyjątkowo trudnymi warunkami: alarmowe użycie wojsk; bardzo krótki czas na organizację działań; zupełny brak rozeznania sytuacji w mieście; użycie wojsk do działań uwarunkowanych czynnikiem moralnym – wyjście przeciw własnemu społeczeństwu i widoczna niechęć żołnierzy do takich przedsięwzięć. Biorąc jednak pod uwagę aspekt czysto wojskowy nie może ulegać wątpliwości, że jednostki powinny były być przygotowane do alarmowego działania, a dowodzenie nimi w tych warunkach powinno być na najwyższym poziomie. Tymczasem dowódcy (generałowie i oficerowie starsi), gubili się i nie potrafili lub nie chcieli efektywnie dowodzić podległymi oddziałami. Podwładni zaś nie znali dobrze zadań. Nie funkcjonowało zaopatrzenie wojsk. Wydaje się, że tylko dzięki rozważnej postawie dowódców pododdziałów i żołnierzy służby zasadniczej nie doszło do większych ofiar w ludziach. Miał na to wpływ również stosunek społeczeństwa do żołnierzy skoro ludzie uważali, iż żołnierze muszą wykonywać rozkazy i są w sytuacji bez wyjścia.
Niedomagania w dowodzeniu z Poznania powtórzyły się w czasie wydarzeń na Wybrzeżu w 1979 r. Tam także dowodzenie było fatalnie zorganizowane i jeszcze gorzej wykonywane. Nie zapewniało terminowego i precyzyjnego stawiania zadań, nie było ich koordynacji. Także na Wybrzeżu źle funkcjonowało zaopatrywanie oddziałów. Szczególnie w chwilach stanów napięć i gwałtownych sytuacji przełożeni wykazywali zdenerwowanie i brak zdecydowania. Dochodziło do niedopuszczalnej improwizacji działań. Dużo zła wyrządziły w Gdańsku i Szczecinie doraźnie powoływane różne zespoły kierujące, bez sprecyzowanych kompetencji i zadań, a powodujące dodatkowy chaos. W efekcie wojsko otrzymywało z różnych miejsc sprzeczne i opóźnione w czasie polecenia i rozkazy. A do tego dowódcy niższego szczebla dostrzegali usilne starania przełożonych (cywilnych i wojskowych), aby rozmyć personalna odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Było to więc zbrodnicze działanie wykonywane nieudolnie.
Ostatnim przypadkiem użycia wojska do działalności represyjnej przeciwko polskiemu społeczeństwu było powołanie przez premiera rządu PRL i sekretarza KC PZPR, gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) i wraz z tym ogłoszenie tzw. stanu wojennego na terenie całego kraju. (W lutym 1992 r. Sejm RP uznał decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. za nielegalną bowiem władze PRL złamały obowiązujące je przepisy prawne.)
Fazę wstępną przygotowująca wprowadzenia stanu wojennego obejmowała działalność Wojskowych Grup Operacyjnych i pełnomocników Komitetu Obrony Kraju oraz Inspekcji Sił Zbrojnych (1980-1981 r.) – działało 853 grupy (3.732 żołnierzy) w 2.070 gminach i miastach – gminach; Miejskich Grup Operacyjnych (MGO); ogółem takich grup było 191 (2.192 żołnierzy) – od 25 listopada 1981 r. rozpoczęły one działania w 124 miastach.; wreszcie Wojskowych Grup Operacyjno-Kontrolnych (WGOK); od 23.11.1981 r. prowadziły one kontrolę w 855 wytypowanych zakładach pracy; powołano ponadto 16 grup do kontroli w górnictwie i energetyce – w sumie działało w tych grupach 1.050 oficerów. Po ogłoszeniu stanu wojennego kontynuowały i rozpoczęły działalność nowe Terenowe Grupy Operacyjne, 200 grup w 249 miastach i dzielnicach – 1.700 żołnierzy, w gminach i miastach – gminach 869 grup – 2.880 żołnierzy oraz 181 MGO (580 żołnierzy), a także 470 TGO (1. 025 żołnierzy). Grypy działały w okresie od 23 listopada do 1 grudnia 1982 r.
Na czas wprowadzania i obowiązywania stanu wojennego siły zbrojne PRL miały za zadanie:
  • przejęcie pod ochronę i obronę obiektów państwowych posiadających wg władz szczególne znaczenie;
  • osłonę (izolację) i patrolowanie określonych obiektów (w tym lotnisk), dróg, wydzielonych ulic lub kwartałów miejskich i dużych zakładów przemysłowych;
  • zapewnienie awaryjnej łączności radiowej i radioliniowej do wojewódzkich komitetów obrony (WKO), wykorzystywanych również przez władze partyjne PZPR i administracyjne województw;
  • zabezpieczenie broni, amunicji i materiałów wybuchowych, zarówno w zakładach przemysłu zbrojeniowego jak i podczas ich transportu;
  • współdziałanie z siłami MO i ZOMO w czasie akcji pacyfikacyjnych w zagrożonych rejonach;
  • ochronę ładunków i przesyłek wartościowych przewożonych przez PKP;
  • ochronę i obronę rejonów zakwaterowania kadry zawodowej wojska, co miało sugerować, iż rodzinom wojskowych grozi fizyczne niebezpieczeństwo ze strony pacyfikowanej „Solidarności”;
  • udzielanie wsparcia funkcjonariuszom zakładów karnych, aresztów śledczych i miejsc internowania w razie buntów i protestów osadzonych działaczy opozycji.
Ogółem do ochrony przez wydzielone jednostki WP zakwalifikowano 440 obiektów: 119 – łączności, 91 – radia i telewizji, 58 składnic rezerw państwowych, 25 zakładów przemysłowych, 5 lotnisk. Działania zabezpieczające podjęto również na 1.790 km dróg samochodowych i 1.750 km linii kolejowych. Do zadań tych wydzielono około 10 tys. żołnierzy czynnej służby wojskowej.
Do akcji o charakterze pacyfikacyjnym (tłumienie strajków i protestów, aresztowania) skierowano ogółem 70 tys. żołnierzy i 30 tys. milicjantów. Siły te miały do dyspozycji 1.750 czołgów, 1.900 wozów bojowych, 9.000 samochodów oraz pewną liczbę śmigłowców i samolotów transportowych. Przewidziano udział następujących związków taktycznych: po dwie dywizje na terenie aglomeracji warszawskie (16 DPanc. i 4 DZ) i Trójmiasta (7 D Des., 8 DZ) oraz po jednej w Bydgoszczy (20 DPanc), w Poznaniu (5 DPanc), we Wrocławiu (11 DPanc), w Katowicach ( 10 DPanc) i w Szczecinie (12 DZ).
Odrębne zadania zostały sprecyzowane dla jednostek WLOP. Wojska lotnicze były odpowiedzialne za :przejęcie organizacji cywilnej służby ruchu lotniczego; przeniesienie samolotów znajdujących się w aeroklubach na lotniska wojskowe; przygotowanie się na ewentualne zablokowania lotnisk; wzmocnienie systemu pola radiolokacyjnego na obszarze kraju.
Własne zadania otrzymała też Marynarka Wojenna, która odpowiadała za uszczelnienie i ochronę granicy morskiej oraz wzmocnienie ochrony basenów portowych.
Stan gotowości zagrożenia wojennego w miejscach stałej dyslokacji (MSD) z ograniczeniami czasu „P” wprowadzono 13 grudnia 1981 r. o godz. 3.00 rano. Niektóre jednostki otrzymały jednocześnie zadania do wykonania oraz poprawienia swego położenia operacyjnego.
W dniach od 14 do 28 grudnia 1981 r. dokonano mobilizacyjnego rozwinięcia 24 batalionów piechoty zmechanizowanej, 3 – specjalistycznych (rozpoznania, łączności, remontowy), 3 – ochrony oraz 13 kompanii ochrony, 10 piekarń polowych, 42 plutonów do ochrony sądów, prokuratur, WSzW i 8 sekcji Wojskowej Służby Wewnętrznej (kontrwywiadu).
Ponadto w grudniu 1981 r. do jednostek podległych ministerstwu spraw wewnętrznych (ROMO i WOP) powołano 44.000 żołnierzy rezerwy. Warto dodać, że wcześniej, w październiku 1981 r., uchwałą rządu PRL nr 217/81 został przedłużony o 2 miesiące czas trwania zasadniczej służby wojskowej (49.400 żołnierzy, w tym 5.700 młodszych specjalistów wojskowych).
W celu odizolowania osób, które przez swoje postępowanie w stanie wojennym mogły przyczynić się do powstania ognisk oporu społecznego, postanowiono utworzyć kampanie polowe (stworzono ich 65). Twierdzono, że zamiarem było wcielenie do nich młodych ludzi z marginesu społecznego, karanych sądownie, recydywistów, nie pracujących i nie uczących się. Miał to być sposób na reedukację poprzez wychowanie w warunkach dyscypliny i porządku wojskowego. W istocie chodziło jednak o stworzenie jeszcze jednej formy represji wobec osób przeciwstawiających się rządom PZPR.
W realizacji zadań stanu wojennego, obok wydzielonych jednostek wojskowych, szczególna rola przypadła pełnomocnikom KOK – taką rolę pełniło ogółem 8.200 oficerów. Działając pojedynczo, bądź jako szefowie grup operacyjno-kontrolnych w zakładach produkcyjnych, przy organach administracji państwowej i terenowej, organizacjach społecznych i politycznych, w placówkach naukowych, oświatowych i wychowawczych, mieli opanować sytuację i zadbać o usunięcie z w nadzorowanych placówek osób podejrzewanych o organizowanie oporu.
Zasięg społecznego sprzeciwu stosunkowo dobrze obrazują dane MSW przestawiające rozmiary działań represyjnych podejmowanych przez policję polityczną SB i MO. W okresie stanu wojennego – niezależnie od zamknięcia w obozach internowania ponad 13 tys. działaczy opozycji – zatrzymano prawie 28 tys. osób ukrywających się. Obok tego „rozpracowano” i „ujawniono” 677 grup konspiracyjnych; SB rozbiła struktury regionalne podziemnej „Solidarności” w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Bielsku-Białej; zlikwidowała 360 punktów poligraficznych i skonfiskowała 1.200 urządzeń powielających. Funkcjonariusze SB zabrali wielkie ilości materiałów informacyjnych podziemia, m.in. 730 tys. ulotek i 340 tys. różnych broszur. Zlikwidowano 11 radiostacji i 24 nadajniki radiowe. Przeprowadzono ponad 2.900 postępowań w sprawach politycznych przeciwko ponad 5.500 osobom. Odnotowano 166 tys. wykroczeń przeciwko przepisom stanu wojennego. Były także ofiary w ludziach. W 942 akacjach pacyfikacyjnych zginęło 15 osób (większość w kopalni „Wujek”) i zraniono 178 osób. W starciach obrażenie odniosło też ponad 800 milicjantów. Do dziś nie wyjaśniono okoliczności śmierci ponad 100 działaczy opozycji. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że zostali oni zamordowani przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL.
Emil Piotr Barchański (17 lat) – uczeń LO im. Mikołaja Reja w Warszawie. W lutym 1982 r. z kolegami oblał farbą i uszkodził pomnik Feliksa Dzierżyńskiego Skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Zaginął 6 czerwca 1983 roku. Dwa dni później jego ciało wyłowiono z Wisły. Miał hydrofobię, nigdy nie wchodził do wody.

W przypadku stanu wojennego w gronie kadry zawodowej WP wystąpiła pewna różnica opinii. Dotąd użycia wojsk w tłumieniu wystąpień społecznych było oceniane negatywnie przez oficerów. W przypadku stanu wojennego było inaczej. Potępienie decyzji władz o wprowadzeniu stanu wojennego nie było tak jednoznaczne. Po części był to rezultat kampanii propagandowej straszącej kadrę zawodową „Solidarnością”. Wśród wojskowych dawano wiarę szeptanej propagandzie, że Polsce grozi interwencja wojsk ZSRR, CSRS i NRD. Te obawy powodowały, że grono zawodowych wojskowych popierających przemiany w Polsce zmalało i wraz tym zmalał prestiż wojska w społeczeństwie. Dla społeczeństwa, a zwłaszcza dla środowisk inteligenckich, użycie wojska do stłumienia społecznego oporu w 1981 r. było szokiem. W rezultacie niechęć do wojska w środowiskach opozycyjnych utrwaliła się i przeniosła do elit politycznych po 1989 r. Fakt ten nie jest do końca uzmysławiany przez samych wojskowych

Można pocieszać się, że w całym okresie PRL – poza latami 1944-49 – wojsko nie użyło broni na dużą skalę. Mimo całego dramatyzmu wydarzeń w Poznaniu, czy na Wybrzeżu, nie było wielkich ofiar w ludziach (taka groźba istniała w dniach stanu wojennego 1981 r.). Trzeba jednak pamiętać, że Wojsko Polskie (ludowe) cały czas ochraniało PZPR nie posiadającą mandatu społecznego do sprawowania rządów. Dało się też użyć wiele razy przeciwko polskiemu społeczeństwu działając w interesie ZSRR.
 
Wspomniane na początku ”zasady etyki” głosiły: „Ludowe Wojsko Polskie i jego kadra są nierozerwalną częścią narodu, któremu przewodzi Polaka Zjednoczona Partia – Robotnicza, czołowa siła Frontu Jedności Narodu. Wynika stąd konieczność pełnego zaangażowania się oficera w sprawę budowy socjalizmu w Polsce oraz zwycięstwa pokoju i postępu na całym świecie.” I uściślano: „Zasady i wymogi niniejszego dokumentu mają również zastosowanie i moc wiążącą w stosunku do korpusu chorążych i podoficerów zawodowych; stanowią także wytyczną postępowania oficerów, chorążych i podoficerów rezerwy…”.
======================= 
PS. Być może dlatego po ukończeniu szkoły podoficerskiej (1966 r.) nie otrzymałem awansu na kaprala. Towarzysze dowódcy zapewne uznali, że nic nie wskazuje bym jako podoficer przestrzegał „zasad etycznych” LWP.
0

Szeremietiew

Jaki jestem każdy widzi (każdy kto zechce).

200 publikacje
107 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758