Media Watch i recenzje
Like

Nagroda im. Karola Wielkiego dla papieża

07/07/2016
841 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
Nagroda im. Karola Wielkiego dla papieża

Papież Franciszek otrzymał nagrodę Karola Wielkiego, nie piszę, że został „uhonorowany”, gdyż nie sądzę, że jest to jakikolwiek honor dla papieża, szczególnie w zestawieniu z nazwiskami dotychczasowych laureatów.
Czytając niektóre te nazwiska nie można ukryć uczucia oburzenia, ale jak się bliżej przyjrzeć to szkoda się „oburzać”, w najłagodniejszym przypadku można najwyżej wzruszyć ramionami.
Zacznijmy od tego, że Karol Wielki stworzył podwaliny pod „cesarstwo rzymskie narodu niemieckiego” a niezjednoczoną Europę pod tytułem, której ustanowiona została owa nagroda.
Nie dziwi fakt, że większość nagrodzonych to Niemcy i to tacy, którzy wyraźnie zmierzają do powtórki wymienionego wyżej cesarstwa, a poza Niemcami to również tacy, którzy Niemcom dobrze służą.

0


Cała sprawa nie warta byłaby wzmianki gdyby nie papieskie wystąpienie z racji otrzymania nagrody.
Przeczytałem jego treść i wprawdzie nie natrafiłem na wyrażone explicite uznanie dla islamu, ale z wątków odnoszących się do apelu o tolerancję i współdziałania różnych kultur można taki wniosek wysnuć.
Nie jest też wykluczone, że tekst, który przeczytałem został odpowiednio ocenzurowany.
Pan „Pablo III”, którego komentarze bardzo cenię i przy okazji pozdrawiam, zwrócił uwagę na rzecz zasadniczą, a mianowicie na rolę papieża nie tylko występującego, jako pontifex maximus, ale też jako przywódca całej chrześcijańskiej ludzkości, zarówno z racji teologicznej mając powierzoną misję następstwa Piotra, jak i z racji przewodzenia najstarszemu i największemu kościołowi chrześcijańskiemu.
Ma w związku z tym obok obowiązków apostolskich także i obowiązki o charakterze świeckim, wynikają one z przesłanek ewangelicznych, ale nie są związane z kultem religijnym, a często nawet z realizacją przykazań bożych w codziennym ludzkim życiu.
Przykazanie największe: – miłości Boga nade wszystko i bliźniego swego jak siebie samego, może być realizowane w różnych ustrojach politycznych wykluczających przemoc.
Nie oznacza to jednak zgody na zrównanie wskazań moralnych różnych kultur wywodzących się z odmiennych wyznań religijnych czy parareligijnych.

Kościół Chrystusowy jest kościołem misyjnym i ma obowiązek nieść ewangelię całemu światu.
To zadanie nie ma na celu uczynienia „raju na ziemi”, ale dopomożenia wszystkim ludziom do godziwego przejścia przez życie i zasłużenia na zjednoczenie z Bogiem.
Wypełnienie tej misji nie znosi tolerancji, jednak zawiera w sobie ładunek życzliwości dla każdego człowieka i gotowości udzielania mu pomocy.
Nie znaczy to jednak, że mamy na przykład wpuścić pod swój dach złoczyńcę, który chce nas skrzywdzić, nawet jeżeli według jego wierzeń i nakazów jego kultury nie jest to krzywdą.
Stąd wynikają określone wskazania zachowań w stosunku do innych kultur, mając życzliwy stosunek do wszystkich ludzi, chrześcijanin musi podkreślać, że nie może tolerować tych nakazów innych kultur, które są sprzeczne z zasadami ewangelicznymi.
Jest to wskazanie obowiązujące wszystkich chrześcijan z papieżem włącznie.
Papież, jako Ojciec Święty całego kościoła, czyli zgromadzenia wiernych, ma przywilej nieomylności w sprawach zasad wiary, ale ma też takie same obowiązki jak i wszyscy chrześcijanie.
I dlatego, a nie tylko dla uzyskania czysto ziemskiego uznania przez czynniki kształtujące tak zwaną „opinię publiczną”, musi zwracać szczególną uwagę na okoliczności, w jakich występuje w otoczeniu nie wiernych, ale ludzi częstokroć nieżyczliwych dla chrześcijańskiej kultury.
Każde słowo wypowiedziane w tych warunkach nie może pozostawiać wątpliwości, że mając uczucia miłości bliźniego, czyli każdego człowieka, nie może tolerować grzechu.
A grzechem jest każdy postępek czy zaniechanie, a nawet intencja niezgodna z przykazaniami boskimi.

Nie można zatem twierdzić, że mamy tolerować w naszym środowisku istnienie takiej kultury która wyklucza możliwość uznania za bliźniego każdego człowieka i wobec tego uznaje za możliwe, a nawet obowiązujące zastosowanie przemocy i wrogich działań w stosunku do tych którzy nie należą do kręgu tej kultury.
A przecież z takimi objawami mamy stale do czynienia i to pod różnymi hasłami od postawy agresywnej w stosunku do chrześcijan do rzekomego liberalizmu tolerującego różnego rodzaju występki przeciwko zasadom ewangelii i przykazaniom bożym.
Wszystko to jest działaniem wrogim wobec chrześcijaństwa i ma ten sam cel, co totalitaryzmy z ubiegłego wieku – zniewolenie człowieka w imię złudnego mirażu stworzenia raju na ziemi dla odpowiednio wybranych.

W postawie każdego chrześcijanina, a przywódców kościoła szczególnie leży obowiązek głoszenia tej prawdy.
Mam w pamięci definicję kościoła, jakiej uczono mnie przed wojną: był to kościół wojujący na ziemi, kościół cierpiący w czyśćcu i kościół triumfujący w niebie.
To, że kościół triumfujący i cierpiący, nie tylko zresztą w czyśćcu, funkcjonują nie mam wątpliwości, pytam tylko gdzie jest kościół wojujący?
Obawiam się, że wielu hierarchów kościoła instytucjonalnego, a w tym i w Polsce, zaniechało postawy wojującego kościoła na rzecz świętego spokoju. Tylko że ten spokój wcale nie jest święty, ale prowadzi, wprawdzie bardzo gładką ścieżką wprost w objęcia szatana.

Zawdzięczając nieugiętej postawie Prymasa Tysiąclecia kościół w Polsce, a z nim i cały naród nie dał się zniewolić bolszewickiemu satanizmowi i to jak pamiętają najstarsi wbrew ugodowej postawie ówczesnego episkopatu.
Współcześnie taka postawa wzorem kardynała Wyszyńskiego jest jeszcze bardziej potrzebna, gdyż wróg jest groźniejszy od prymitywnego bolszewizmu i kusi blichtrem łatwego życia i użycia i trzeba mu wyraźnie powiedzieć: „non possumus” iść na ugodę ze złem choćby nie wiem w jakie błyskotki nie było ono odziane.

Papież Franciszek jest apostołem kościoła ubogich mając doświadczenie kościoła argentyńskiego, kraju o do dzisiaj istniejących wielkich dysproporcjach położenia materialnego społeczeństwa, jest to chwalebne przypomnienie początków chrześcijaństwa, ważne i dziś.
Współcześnie bowiem następcy apostołów wypełniających swoją misję ewangelizacji „per pedes apostolorum” wolą poruszać się „per mercedes episcoporum” jak mawiał to Władysław Siła – Nowicki.
Jednakże misja kościoła ubogich nie wyczerpuje chrześcijańskich zadań, tym bardziej, że Chrystus nie potępiał bogaczy, ale pouczał, czemu ma służyć bogactwo.
Najważniejsza jest walka z królestwem szatana, które dąży do zniszczenia kultury chrześcijańskiej w Europie stanowiącej jej kolebkę.
W tej walce nie można iść na ugodę, ale trzeba toczyć walkę z każdym przejawem zła niezależnie od jego postaci.
I to jest obowiązek każdego chrześcijanina z papieżem włącznie.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758