będą przyznawać doroczną nagrodę dla osobowości życia publicznego, która swoimi komentarzami lub czynami wywarła największy wpływ na kształtowanie świadomości społecznej
Zaintrygowała mnie dzisiejsza, intensywna reklama przedpołudniowego programu Komentarze radia TOK FM, z udziałem Anny Laszuk i jej gościa Macieja Gduli. Dała się tu zauważyć kolejna, narastająca w politpoprawnych mediach, fobia tytułomanii, od "profesorów" po "doktorów" – czyżby miał to być sposób na dowartościowanie programów? Zamiast normalnie zachęcić do spotkania – zgodnie z faktami – z młodym, niedoświadczonym publicystą (powiedziałbym raczej z młokosem), z przedstawicielem Krytyki Politycznej, w kółko mówiono o DOKTORZE Macieju Gduli. Ten tytuł raził choćby z tego powodu, że wiedziałem już wcześniej, jaki z niego publicysta i doktor. Jednoznacznie świadczyły o tym jego, publicznie wygłaszane przy różnych okazjach, kłamstwa i choćby niedawne podkreślanie swojej "wściekłości na Jarosława Kaczyńskiego", za to że ten mówi nie tylko o zdradzonych o świcie, ale i o (według Gduli) zamordowaniu Lecha Kaczyńskiego, o teoriach spiskowych, o tym, że Rosjanie są jedynymi winnymi … Tego typu sądy można ewentualnie tłumaczyć podatnością jego pokolenia na wybiórczą indoktrynację, odzierającą wszelkie próby samodzielnego myślenia, nawet z odrobiny własnych refleksji. Ale niedawnego głoszenia, że nazywanie ludobójstwem zbrodni katyńskiej jest kontrowersyjne, już nie można zrzucić na karb zwykłej głupoty, to musi być coś więcej … Interesowność? Marzenia o karierze?
I tak, mając te refleksje z tyłu głowy, czyli wiedząc czego mogę się spodziewać, zacząłem słuchać audycji pani Anny Laszuk. No i się nie zawiodłem … a wręcz zostałem zaskoczony "nieprzejednaną" postawą tego aktywnego przedstawiciela Krytyki Politycznej. Otóż doktor Gdula, nie bacząc na ewentualne konsekwencje, odważnie postawił się okoniem wobec swoich dotychczasowych autorytetów, z Adamem Michnikiem na czele i skrytykował ich za brak empatii dla, niewątpliwie pogrążonej w żałobie, rodziny i bliskich Osamy Bin Ladena, z powodu tragicznej jego śmierci. Największe oburzenie doktora wywołało stawianie tego człowieka w jednym rzędzie z takimi zbrodniarzami, jak Hitler lub Stalin … i tu UWAGA! Najbardziej wymowne – a z drugiej strony ukazujące sposób "myślenia" Krytyki Politycznej – jest tłumaczenie, dlaczego Osama Bin Laden nie zasługuje na miano zbrodniarza. Otóż według KP, taki Hitler czy Stalin, są odpowiedzialni za miliony ofiar, więc krytyk polityczny z tytułem doktora słusznie ich potępia. Natomiast takiego terrorystę, odpowiedzialnego za – TYLKO! – tysiące lub setki tysięcy ofiar, już za takiego samego zbrodniarza nie można uznać i siłą rzeczy, należy go traktować z szacunkiem. W tym momencie można zapytać, czy kogoś, kto nie raz już słyszał podobne bzdury, wygadywane przez takich przedstawicieli Krytyki Politycznej, jak Sławomir Sierakowski, Michał Sutowski albo Cezary Michalski (po przemianie mentalnej), mogły zdziwić właśnie takie, jak w/w doktora, poglądy? Mnie nie zdziwiły.
Za to zdziwiło mnie, i to bardzo, gdy w pewnym momencie, pani Anna Laszuk, z nieskrywaną dumą w głosie, jednoznacznie oznajmiła, że oni tu DYSKUTUJĄ na poważnie, że to nie są jakieś tam pogaduszki pod budką z piwem! I tu zdecydowanie bym się z panią Laszuk nie zgodził.
Otóż, dyskusji i komentarzy, z jakimi mamy do czynienia na antenie radia TOK FM, w żadnym przypadku nie można przyrównywać do rozmów Polaków pod budką z piwem – przecież tam dyskusje toczą się na argumenty! Tam nie ma miejsca na żadne konfabulacje! Dlatego też, rozmowy w TOK-u najtrafniej można przyrównać do rozmów w maglu, do którego klientki przynoszą – przy okazji prania innych brudów – także swoje "rewelacje". Przynoszą coraz to nowe plotki i dzielą się nimi z szefową magla oraz z innymi podobnymi sobie bywalczyniami tego swoistego think thanku, przekonane, że to właśnie tam, w tym centrum kształtowania opinii publicznej, wykuwają się nowoczesne trendy politycznego myślenia. "Szefowe", jak Ewa Wanat, Janina Paradowska, Anna Laszuk, Dominika Wielowieyska … zapraszają tych swoich wołków, lisów, markowskich, szostkiewiczow i inne fąfary, plotkują z nimi godzinami i wydaje im się, że są pępkiem świata. Nawet ostatnio wymyśliły, że będą przyznawać doroczną nagrodę dla osobowości życia publicznego, która swoimi komentarzami lub czynami wywarła największy wpływ na kształtowanie świadomości społecznej. O "randze" tego wyróżnienia niech świadczy jedna z pierwszych propozycji, jaka padła ze strony pracowników radia TOK FM: Według nich, na miano takiej własnie osobowości roku 2010, zasłużył sobie Dominik Taras (sic!) Równie "imponująco" ma się przedstawiać przewidywany skład komisji kolaudacyjnej, mającej za zadanie ocenę zgłaszanych kandydatów, m.in. psycholog społeczny Janusz Czapiński, specjalista seksuolog Andrzej Depko, Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej a także miłośnik Łukaszenki i zamordyzmu Radosław Markowski. Jakiegoś "specjalisty" mi w tym składzie brakuje, ale na razie nie mogę skojarzyć, jakiego … 🙂
Nie musisz komentować. Wystarczy, że przeczytasz ... i za to Ci również dziękuję.