Komentując atak na 14 – letnią „ciemnoskórą Turczynkę” na warszawskiej Ochocie minister Błaszczak pożalił się, że „dochodzi do próby wytworzenia przekonania, że w Polsce jest dużo rasistowskich ataków”.
Trudno odmówić szefowi MSWiA racji. Czy jednak aby na pewno tylko jedna strona ponosi odpowiedzialność za „próby wytworzenia”?
„Nie ma miejsca na rasizm w Polsce; atak na 14-letnią dziewczynkę w Warszawie z powodu koloru jej skóry, jest godny najwyższego potępienia”, grzmi w internecie premier Morawiecki.
Jednocześnie sam minister Błaszczak podkreśla, że „zobowiązał Komendanta Głównego Policji, aby objął osobistym nadzorem śledztwo w sprawie pobicia 14-latki”.
Brawo panie ministrze, brawo panie premierze!
Czy naprawdę tak trudno przewidzieć, że wasze komentarze będą stanowić doskonałą pożywkę dla tych, którzy usiłują „wytworzyć przekonanie, że w Polsce jest dużo rasistowskich ataków”? Przekaz powinien być jeden: doszło do zdarzenia, policja prowadzi śledztwo, komentarz po wyjaśnieniu wszystkich okoliczności. Koniec.
Ale nie, trzeba się wypowiedzieć – premier już nawet zna przyczyny ataku. Skąd, jeśli można wiedzieć?
A tak przy okazji – dlaczego Komendant Główny Policji ma osobiście nadzorować śledztwo? Jakie są ku temu przesłanki, bo tego minister Błaszczak nie był łaskaw wyjaśnić? Równość wobec prawa raczej odpada – każda przemoc wobec dziecka jest odrażająca i narodowość, wyznanie czy kolor skóry ofiary nic nie zmieniają.