Bez kategorii
Like

Nadchodzi przesilenie

30/07/2012
407 Wyświetlenia
0 Komentarze
21 minut czytania
no-cover

Zapraszam do zapoznania się z wywiadem, jakiego udzieliłem portalowi narodowcy.net.

0


 „Nie da się zbudować społeczeństwa w oparciu o wychwalanie egoizmu jednostek, o kulturę, która odmienia „ja” przez wszystkie przypadki. Narodowy solidaryzm – to hasło, które powinno nam przyświecać w nadchodzącym czasie szczególnie mocno” – o kryzysie finansowym, policyjnym państwie platformy, nowej lewicy i narodowym ruchu politycznym  – rozmowa portalu narodowcy.net z Robertem Winnickim, prezesem Młodzieży Wszechpolskiej.



Kryzys finansowy



Narodowcy.net – Jak ocenia kolega tegoroczny, tzw. sezon ogórkowy?

RW – Jest upalnie i duszno. Sądzę, że zbiera się na poważną burzę w Polsce – być może już na jesieni.

– Skąd takie przekonanie?

– Z prostej obserwacji. W ciągu najbliższego roku-dwóch będziemy mieli do czynienia z bardzo poważnymi zmianami w sytuacji geopolitycznej i ekonomicznej. Zmiany te w Polsce odczujemy podwójnie i to już jesienią tego roku.

Po pierwsze – widać, że dotychczasowy układ, rządzący Polską przez ostatnie pięć lat, gwałtownie się zużywa. PO-PSL zawłaszczyły państwo polskie. Rozbudowały biurokrację do granic absurdu, obsadzając ją swoimi kolesiami. Gospodarka lada dzień zacznie się „zwijać”, a porażka inwestycyjna po euro – bo tak należy podsumować choćby to, co zrobiono w zakresie budowy dróg, odbije się ogromnym, ekonomicznym „kacem”. Afera goni aferę i pomimo, że media w przytłaczającej większości wysługują się rządzącym, ciężko im jest te wszystkie zjawiska dalej ukrywać.

Po drugie – cały układ Unii Europejskiej jest na skraju załamania. W ciągu najbliższych lat odbędą się ciężkie zmagania o przyszły kształt Europy – ich wynik pozostaje niewiadomą; wiele zależy od zdolności społeczeństw europejskich do samoorganizacji. Jedno jest pewne – wszystkie państwa Unii doświadczą zawirowań ekonomicznych, a wiele – poważnej zapaści gospodarczej, która będzie miała swoje dalekosiężne skutki społeczne i polityczne. Strefa euro rozpadnie się, albo co najmniej bardzo poważnie skurczy.

– Przecież Unia pracuje nad kolejnymi pakietami antykryzysowymi – może któryś z nich rzeczywiście zadziała?

– Nie ma takiej możliwości. I nie jest to wyłącznie problem Unii, tylko całego międzynarodowego systemu finansowego. Najprościej rzecz ujmując – zbudowany jest on w sposób lichwiarski; ogromne zasoby transferowane są do bankierów i ich instytucji finansowych. Kreuje się sztuczny, nie mający pokrycia pieniądz, za pomocą którego wąskie elity gromadzą niesamowitą ilość realnych dóbr. W gąszczu instrumentów finansowych orientują się tylko rekiny finansowe i tylko oni, ewentualnie opłacani przez nich politycy, zyskują na tych przekrętach.

Z kolei koszty i długi przerzucane są na społeczeństwa. Problem polega na tym, że ten system „wysysania” obywateli i gromadzenia władzy w swoim ręku nie może trwać w nieskończoność. „Zapętla” się w spirali sztucznie kreowanych pieniędzy i równie sztucznie kreowanych długów. Unia ma również większy niż inni problem z jednego powodu – oprócz kryzysu lichwiarskiego bankierstwa, sypie się też projekt sztucznej waluty euro, skrojonej pod niemiecki eksport. Niemcy zrobią wszystko by euro uratować, ale tak czy inaczej, poważne zmiany są nieuniknione.

– Skoro schemat jest taki prosty, to dlaczego nikt nie reaguje, dlaczego nie ma masowego oporu przeciwko temu systemowi?

– Ponieważ pieniądz daje bankierom władzę nad mediami, ale też i nad politykami, którzy siedzą u nich w kieszeni. Ci politycy dysponują jednocześnie najpotężniejszymi narzędziami; prawem, administracją, służbami, policją i wojskiem.

– Czyli nic nie możemy zrobić, bo jacyś mityczni ONI są wszechwładni?

– Wprost przeciwnie. Możemy zrobić i to bardzo wiele. Międzynarodowe elity finansowo-polityczne nie są wszechwładne, bo to tylko ludzie. Potężni, dysponujący olbrzymią władzą, ale koniec końców – tylko ludzie. Popełniają błędy, dzielą się na frakcje, zwalczają również między sobą.

Nadchodzi moment przesilenia, w którym te wszystkie czynniki ujawnią się ze wzmożoną siłą – właśnie z powodu krachu systemu ekonomicznego, jaki stworzyli. Zwracam uwagę, że rząd Tuska doskonale zdaje sobie sprawę ze zbliżającego się załamania swojej władzy i bardzo mocno się do niego przygotowuje.

– W jaki sposób?

Platformerskie państwo policyjne

– O ile w poprzednich latach mieliśmy przewagę propagandy typu gierkowskiego – Rostowski i Tusk pletli głupoty o „zielonej wyspie” – o tyle od roku-dwóch mamy bardzo jasne sygnały, że, analogicznie do przełomu lat 70-tych i 80-tych, czeka nas coś na kształt czasów Jaruzelskiego.

Rząd razem z prezydentem zmieniają ustawę o zgromadzeniach publicznych. Ustawa, nakładająca kaganiec na prawo obywateli do manifestowania swoich poglądów, jest jak dotąd najbardziej czytelnym sygnałem idącym z parlamentu, że platforma wprowadza państwo policyjne.

Oprócz tego mamy jednak mnóstwo sygnałów praktycznych. Coraz częściej otrzymujemy informacje o zatrzymaniach działaczy narodowych, które przypominają praktyki milicyjne i ubeckie. Rozpoczęcie przesłuchaniach od ciosu w brzuch i epitetu w stylu „ty p… faszysto” zaczyna być standardem w niektórych miejscach Polski.

Zastraszanie studentów, licealistów czy ich rodzin, wizyty funkcjonariuszy w szkołach, próby nakłonienia do współpracy z ABW – z tym wszystkim mamy ostatnio do czynienia. Był nawet przypadek niedopuszczenia do manifestacji antyrządowej, poprzez zatrzymanie kilkunastu organizatorów na godzinę przed wydarzeniem.

– Dlaczego nie nagłaśniacie takich przypadków?

– Najczęściej dlatego, że osoby, które doświadczyły pobicia na komendzie, boją się kolejnych represji. To są sytuacje, w których przesłuchiwany jest sam wobec kilku policjantów, kryjących się później nawzajem. Najbardziej jaskrawym tego przykładem był przypadek pobicia manifestanta podczas Marszu Niepodległości 2011. Miliony ludzi widziały film, na którym funkcjonariusz  brutalnie atakuje i kopie po głowie niewinnego człowieka. Pomimo oczywistości zdarzenia zarejestrowanego kamerą, to pobity, a nie policjant, został skazany przez sąd na karę więzienia!

– Ale po Marszu 2011 odcięliście się od osób, które ścierały się z policją.

– W gorących godzinach bezpośrednio po Marszu i w trakcie pierwszej konferencji prasowej popełniliśmy, w mojej ocenie, błąd, jeśli chodzi o rozłożenie akcentów. Nie mieliśmy wtedy jeszcze pełnej wiedzy o tym co działo się w różnych miejscach tego olbrzymiego zgromadzenia. Dziś, po przejrzeniu setek materiałów i relacji z 11.11.11 mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że służby działały tego dnia w kierunku eskalacji zamieszek. Pewnie taki dostali rozkaz.

Przyznam, że zgrzeszyłem w tamtych dniach naiwnością – naiwnie wierzyłem, że służby podporządkowane rządowi nie będą tak aktywnie działać przeciwko nam. Myślałem, że będą niechętne, ale jednak neutralne. Myliłem się i za tamtą pomyłkę wszystkich uczestników Marszu muszę przeprosić.

Narodowy solidaryzm



– Wracając do głównego wątku. Jak kryzys odbije się na Polakach?

– Niestety, miliony Polaków, wiele polskich rodzin, odczuje skutki załamania gospodarczego bardzo mocno. Państwo polskie pod rządami obecnej klasy politycznej nie poradzi sobie z tymi wyzwaniami. Jedyne co są w stanie zrobić, to walczyć o utrzymanie politycznych synekur dla siebie i dla swojego zaplecza, jak mogliśmy ostatnio obserwować choćby na jaskrawym przykładzie afery z PSLem, ale i dziesiątek wcześniejszych z udziałem platformy.

– Co powinni w tej sytuacji robić narodowcy?

– Nasza praca i walka powinny iść dwutorowo. Trzeba zwielokrotnić wysiłki na rzecz zorganizowania narodu. Oddolnie organizować społeczeństwo – to zadanie jest zawsze najważniejsze i zawsze aktualne, w każdych okolicznościach. Pamiętajmy przy tym, że bieda, której w Polsce przybędzie jeszcze w najbliższym czasie, ma wiele wymiarów. Jednym z najbardziej dotkliwych jest fakt, że alienuje ludzi spośród społeczeństwa. Biedę o wiele łatwiej jest przetrwać, jeśli ma się wsparcie w najbliższym otoczeniu, jeśli czujemy, że wspólnota jest z nami, że nas nie odrzuca.

Czyli zadanie numer jeden – budować wielonurtowy, narodowy ruch społeczny, który da Polakom poczucie, że żyją w realnej wspólnocie. Koncentrować się nie tylko na akcjach symbolicznych, politycznych, rocznicach itp., ale również na pomocy dla ludzi zagrożonych biedą czy wręcz głodem w swoim najbliższym otoczeniu, działać charytatywnie – nie w imię sentymentalnej litości, ale narodowego solidaryzmu.

– Czy to nie brzmi lewicowo?

– Brzmi narodowo. To czego nam gwałtownie potrzeba, to zmiana mentalna w polskim społeczeństwie. Poczucie wspólnotowości w naszym narodzie jest dramatycznie słabe. Zasługami dzielą się tu po równo tak prlowski komunizm, jak i demoliberalizm ostatnich 20 lat. Obydwa systemy zniechęcały Polaków do działania na rzecz dobra wspólnego, zniechęcały do odnajdywania swojego szczęścia i powodzenia w aktywnym życiu pośród wspólnoty narodowej.

Nie da się zbudować społeczeństwa w oparciu o wychwalanie egoizmu jednostek, o kulturę, która odmienia „ja” przez wszystkie przypadki. Narodowy solidaryzm – to hasło, które powinno nam przyświecać w nadchodzącym czasie szczególnie mocno.

Nowa lewica



– Nowa lewica też mówi o wykluczeniu.

– Tzw. nowa lewica, całe to „bananowe” towarzystwo spod znaku Krytyki Politycznej, to dla mnie tylko zmutowana i okraszona skrajną dekadencją wersja liberalizmu. Czym oni się zajmują? Budowaniem jakiś realnych wspólnot? Wolne żarty – cała nowa lewica kręci się wokół indywidualizmu, wokół obsesji, wedle której jednostka ma nieustannie negować swoją tożsamość – rodzinną, narodową, religijną, cywilizacyjną czy płciową i nieustannie się na nowo definiować, „ustanawiać się” na nowo.

To jest zarówno lewackie, jak i liberalne, choć przede wszystkim – obłędne. My mówmy raczej o realnych problemach realnych ludzi, Polek i Polaków, a nie o fantazjach garstki znudzonych synów i córek nowobogackich z dużych miast, dla których kręci się ten cały nowolewicowy cyrk.

Narodowy ruch polityczny



– Ruch społeczny idący pod hasłem narodowego solidaryzmu. Co poza tym?

– Poza tym trzeba przygotowywać narodowców do aktywnego włączenia się w życie polityczne kraju.

– Kiedy powinno to nastąpić?

– Wtedy, kiedy środowisko narodowe będzie do tego mentalnie, organizacyjnie i kadrowo gotowe. Działam od przełomu lat 90-tych i 2000-ych i wiele napatrzyłem się już na przebieranie nogami do mnożenia coraz to nowych formacji i bytów partyjnych po naszej stronie sceny. Jestem co do tego mocno wstrzemięźliwy. Zazwyczaj toną one w zamęcie walk pomiędzy drobnymi frakcjami. Brakuje „szeregowców”, a osoby pozujące na „oficerów” ruchu zajmują się bezsensownymi sporami, zamiast działać, budować realną siłę.

Brakuje nam na prawicy narodowej kultury czynu, za to zdecydowany przesyt jest jałowych dyskusji o ogólnej teorii wszystkiego. Na szczęście w ostatnich latach pojawia się mnóstwo ludzi, którzy mniej gadają, a więcej działają – dlatego jestem pełen nadziei co do przyszłości.

– Czyli hasło „maszerować” – ale czy wiemy dokąd? Padają zarzuty, że debat jest raczej za mało w środowisku, a nie za dużo.

– Oczywiście, że wiemy. Narzekania padają ze strony tych „działaczy”, którzy znają tylko jeden rodzaj aktywności – nieustanne „mielenie” kwestii ogólnopolitycznych z punktu widzenia tych samych, od lat znanych pozycji i w tym samym, dobrze znanym sobie gronie. Niektórzy ustawili się w rolach komentatorów i recenzentów i nie zamierzają z nich wychodzić, bo nic innego po prostu nie potrafią robić. Już dawno przestałem się nimi przejmować.

– Pojawia się pytanie – z kim budować ruch społeczny, kogo zapraszać do wspólnej drużyny?

– Odpowiedź jest bardzo prosta – wszystkich tych, którzy podzielają parę podstawowych paradygmatów naszego myślenia i otwarci są na współpracę, na wspólną walkę o Polskę. Dziś najbliżej współpracujemy z ONRem i wieloma lokalnymi środowiskami narodowymi, ale ten krąg nieustannie, niemal codziennie, się powiększa. Wystrzegać należy się ludzi i środowisk, które generują konflikty, przekonane są o swojej absolutnej wyjątkowości i nieomylności, które zajmują się atakowaniem wszystkich dookoła bardziej niż realną, narodową pracą społeczną.

Idea

– Wspomniał kolega o „paradygmatach myślenia narodowego” – jak miałyby one, w największym skrócie, wyglądać?

Sądzę, że są oczywiste:

– zorganizowany, zmobilizowany naród polski jako realny podmiot , gospodarz państwa polskiego

– państwo polskie jako suwerenny byt polityczny na arenie międzynarodowej, zdystansowany wobec kolejnych wojen kolonialnych Waszyngtonu, broniący się przed „ściślejszą integracją” berlińsko-brukselską i budujący sieć sojuszy z państwami Europy Środkowo-Wschodniej

– suwerenność ekonomiczna – własna waluta, popieranie polskich przedsiębiorstw, skuteczne opodatkowanie międzynarodowych korporacji i banków, rozwijanie polskiego, niezależnego od  globalnych spekulantów, sektora finansowego

– kultura i edukacja oparte o tradycję i tożsamość narodową; szkoła jako miejsce wpajania wiedzy, ale i kształtowania postaw, wychowania, obowiązkowo – patriotycznego, zakończenie propagandy na rzecz UE i multikulturalizmu

– szczególna ochrona i wsparcie dla rodzin, walka z katastrofą demograficzną, zabijaniem nienarodzonych, propagowaniem dewiacji

– Jakieś słowo na koniec?

– Główne źródło polskiej siły nie tkwi w układach międzynarodowych, w zasobach geologicznych, a nawet w potencjale ekonomicznym czy sile militarnej; to wszystko są rzeczy, które można zmienić, odbudować, stworzyć od podstaw. Ale zrobić to może wyłącznie naród silny siłą swojej woli – aktywny, zmobilizowany, inspirowany etosem pracy i walki dla dobra wspólnego.

Nawet jeśli uważamy, że jest nas o wiele za mało wobec rzesz ospałych rodaków, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zdeterminowane tysiące pobudziły do życia i zaktywizowały miliony Polaków. I zmieniając naród mentalnie, zaczęły zmieniać polską rzeczywistość na lepsze.

– Dziękujemy za rozmowę.

0

Robert Winnicki

73 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758