Na co nam konstytucja?
11/02/2011
390 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
Ustawa zasadnicza liczy 243 artykuły. Ów stachanowski wynik zapewne na niektórych robi wrażenie, szczególnie na nie potrafiących zliczyć do trzech. Niemniej mnożenie artykułów nie było chyba podstawowych celem napisania tej książeczki? Mieli autorzy jakieś bardziej godne uwagi priorytety, na przykład zademonstrowanie własnej łaskawości? To ostatnie przypuszczenie jest dosyć prawdopodobne. Rozdział II, traktujący o wolnościach i prawach jednostki zaczyna się obiecująco. Łaska pańska w pełnej krasie. Ludzi poczciwych a prostolinijnych zapewne taka deklaracja swobody satysfakcjonuje. Tekstu konstytucji nie pisali jednak radośnie naiwni, lecz świadomi wymogów racji stanu manipulatorzy, potrafiący zadbać o pryncypia. Stąd wziął się punkt 3 artykułu 31: Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne […]
Ustawa zasadnicza liczy 243 artykuły. Ów stachanowski wynik zapewne na niektórych robi wrażenie, szczególnie na nie potrafiących zliczyć do trzech. Niemniej mnożenie artykułów nie było chyba podstawowych celem napisania tej książeczki? Mieli autorzy jakieś bardziej godne uwagi priorytety, na przykład zademonstrowanie własnej łaskawości?
To ostatnie przypuszczenie jest dosyć prawdopodobne. Rozdział II, traktujący o wolnościach i prawach jednostki zaczyna się obiecująco. Łaska pańska w pełnej krasie. Ludzi poczciwych a prostolinijnych zapewne taka deklaracja swobody satysfakcjonuje. Tekstu konstytucji nie pisali jednak radośnie naiwni, lecz świadomi wymogów racji stanu manipulatorzy, potrafiący zadbać o pryncypia. Stąd wziął się punkt 3 artykułu 31:
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Jak widać – łańcuch na szyjach nam pozostawiono, natomiast dosyć liberalnie określono jego długość. No i zastrzeżono sobie dowolność w jego wydłużaniu lub skracaniu. Całość osłodzono zastrzeżeniem o „istocie” wolności i praw. Jak to jest z tą „istotą”, to zaraz się przekonamy.
Najpierw należy przytoczyć jeszcze treść artykułu 50:
Zapewnia się nienaruszalność mieszkania. Przeszukanie mieszkania, pomieszczenia lub pojazdu może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony.
Oczywiście to „przeszukanie” nie powinno naruszać „istoty” wolności i praw z art. 31. Tymczasem….
Teraz już tak nie będzie. Upoważnienia otrzyma czterech pracowników wydziału oraz ośmiu strażników miejskich. Taką możliwość daje prezydentowi ustawa Prawo ochrony środowiska z dnia 27 kwietnia 2001 r.
Po zgłoszeniu, że ktoś pali śmieci w piecu, na interwencję pojedzie patrol ekologiczny złożony z jednego urzędnika i jednego strażnika.
Faktycznie – w art. 379, punkt 3, ustęp 1 ustawy o środowisku widnieje następujące „prawo”:
Kontrolujący, wykonując kontrolę, jest uprawniony do wstępu wraz z rzeczoznawcami i niezbędnym sprzętem przez całą dobę na teren nieruchomości, obiektu lub ich części, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, a w godzinach od 6 do 22 – na pozostały teren.
Na jakiej podstawie można zacząć o szóstej rano walić do drzwi mieszkania zajmowanego przez „wolnego obywatela demokratycznego państwa”? Zdaniem tow. Wojtach – żadna tam podstawa nie jest potrzebna, jako że anonimowy donos trudno uznać za akt urzędowy. Po prostu Waaadza przyznała sobie przywilej nieograniczonego rewidowania domostw „wolnych obywateli demokratycznego państwa” wedle własnego widzimisię. No i jak na „państwo prawa” przystało, swoje kompetencje obwarowało groźbami:
Odmowa wpuszczenia kontrolerów będzie przestępstwem. – Zgodnie z art. 225 kodeksu karnego "kto osobie uprawnionej do przeprowadzania kontroli w zakresie ochrony środowiska lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech" – wyjaśnia Wojtach.
Jednym słowem mieszkańcy Szczecina otrzymali możliwość trafienia za kratki, gdyby przyszło im do głowy bronić „nienaruszalności mieszkania” za pomocą książeczki z tekstem konstytucji. Konstytucja sobie, a widzimisię urzędasów sobie. Trudno bowiem uznać, aby naruszenie gwarantowanej ustawą zasadniczą nienaruszalności mieszkania anonimowym, niepotwierdzonym doniesieniem, bez wyroku sądu, było zgodne z reklamowaną w art. 31 konstytucji „istotą wolności i praw”. Bo równie dobrze jakiś mundurowy można w każdej chwili wyważyć nasze drzwi wejściowe i wkroczyć do środka w poszukiwaniu broni i amunicji. Mamy dom/mieszkanie? No to mamy możliwość przechowywania zabronionych lewem karabinów maszynowych i taśm amunicyjnych. Skoro w przypadku „ochrony środowiska” wystarczy donos, to w tak poważnej sprawie jak „nielegalne” posiadanie broni wystarczającym motywem jest zwykłe podejrzenie! Albo ciekawość.
A zatem – na co nam ta śmiechu warta konstytucja? Jeśli już musi być, bo tak po europejsku wypada i taka jest demotfukratyczna konieczność scenograficzna, to może lepiej, by jej tekst był adekwatny do rzeczywistości? Nie można dopisać gdzieś na początku „wszystkie prawa i wolności obywateli są uznaniowe”? No bo co za różnica?